|Rozdział 11 - Ufam Ci|

745 35 19
                                    

      Weszłam na klatkę i zaczęłam wchodzić po schodach, pomijając co drugi stopień. Chciałam znaleźć się jak najszybciej w mieszkaniu i zapomnieć o wszystkich wydarzeniach tego dnia, a najlepiej również o Jude'dzie. On jednak nie zamierzał wyjść mi z głowy.

      Sytuacja w szatni miała miejsce zaledwie kilka godzin temu, a wydawała mi się tak odległa, jakby minęły tygodnie. Od tej pory moje myśli powracały do niej w każdej wolnej sekundzie, a ja nie potrafiłam się ich pozbyć. A może wcale nie chciałam o tym zapominać?

      Gdy weszłam do mieszkania i zobaczyłam kuchnie, zdałam sobie sprawę jak bardzo głodna jestem. Szybko się przebrałam i zaczęłam się krzątać po kuchni. Choć szefem kuchni nie byłam, lubiłam gotować i zwykle jedzenie wychodziło mi smacznie.

      Po kolacji przygotowałam się na następny dzień do szkoły i usiadłam przy biurku. Miałam ochotę porysować, co ostatnio zdarzało mi się coraz częściej. Ostatnio nawet przyłapałam się na myśli, że sprawia mi to więcej radości, niż piłka. Najpierw się przeraziłam, ale szybko zdałam sobie sprawę, że to nic złego.

      Włączyłam na telefonie zdjęcie całującej się pary, jako referencję. Bałam się pomyśleć dlaczego wybrałam akurat taki temat, więc po prostu wyłączyłam myślenie i zatraciłam się w stawianiu linii. Kończąc ogólny szkic, nabrałam ochoty na dodanie postaciom kilku charakterystycznych elementów, ale natychmiast zrezygnowałam. Ostatnie czego potrzebowałam, to myśli krążące wokół fantazji z Jude'em w roli głównej.

      Ostatecznie przerysowałam kilka szczegółów ze zdjęcia. Spojrzałam na moją pracę po różnymi kątami. Była niezła, ale zdecydowanie brakowało mi wiedzy, której nadal nie mogłam posiąść.

      Spojrzałam na telefon i ze zdumieniem zauważyłam, że rysowałam prawie godzinę, a minęło przecież jak kilka minut. Przypomniałam sobie o meczu Raimona i, korzystając z tego, że miałam w ręku telefon, postanowiłam sprawdzić jego wynik. Co prawda, nie spodziewałam się wyniku innego, niż wygrana Raimona, ale byłam ciekawa jak bardzo prowadzili.

      5 – 0 dla liceum Raimona.

      Wiedziałam, że to świetna drużyna, ale nie sądziłam, że aż tak, żeby nie dało się strzelić im gola. I dać się tak ograć. Ich przeciwnik miał niezłego pecha, że trafił na nich już na etapie eliminacji. Ciekawe kto z nimi zagra w ćwierć finale, a jeszcze ciekawsze z kim zagramy my.

      Chociaż nie było jeszcze szczególnie późno uznałam, że już się położę spać. Ten dzień był długi i męczący, a Ja następnego dnia musiałam iść do szkoły i pracy. Najpierw jednak się umyłam i zasnęłam niemal od razu, gdy tylko się położyłam.

      

      Wstanie następnego dnia rano było dla mnie wyjątkowo trudne, szczególnie po tym jak przypomniałam sobie wydarzenia poprzedniego dnia i sposób w jaki skończyło się spotkanie z Jude'em. Wiedziałam, że w szkole się z nim spotkam i bałam się, że będzie między nami niezręcznie. A bardzo nie chciałam, żeby tak było. Nie chciałam czuć się przy nim źle.

      Bo był jedyną osobą, przy której zawsze czułam się dobrze.

      Nawet wczoraj, gdy dostałam wiadomość z pogróżkami i nie miałam żadnego powodu, by czuć się dobrze. Z pewnością nie powinnam tak myśleć o swoim wrogu, ale nawet nie byłam pewnym czy nadal nim jest. Czy chcę, by nim był.

      Gdy w końcu uporałam się ze wszystkim, co rano powinnam zrobić, udałam się szybkim krokiem na przystanek, żeby nie spóźnić się na autobus. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy po wyjściu z domu, było niebo. Bez śladu po wczorajszej burzy, tylko gdzieniegdzie płynęły małe chmury. Odetchnęłam z ulgą na myśl, że nie będzie kolejnej ulewy.

Nigdy nie byłaś moim wrogiem || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz