|Rozdział 12 - "dobry" i "zły"|

887 41 18
                                    

Na drzwiach wisiała plakietka mówiąca, że restauracja jest zamknięta. Zaś na szybie obok wisiał plakat z informacją, że lokal jest do wynajęcia. Mimo to, z jakiegoś powodu sięgnęłam do klamki i ją nacisnęłam. Przez chwilę myślałam, że to jakiś żart i dopiero po kilku długich sekundach dotarła do mnie świadomość tego co się dzieje. Drzwi oczywiście pozostały zamknięte. W tym samym momencie usłyszałam dzwonek telefonu.

Szybko wyciągnęłam go z torby, to mój były szef.

- Dzień dobry, co się stało? - spytałam, od razu atakując go pytaniem. Tak naprawdę wiedziałam co się stało, bo od dawna się na to zapowiadało, ale naiwnie liczyłam, że powód jest inny. Że po prostu zmienił lokal na tańszy.

- Przepraszam Laya - głos mężczyzny był nie zwykle zmęczony i zrezygnowany. - Zbankrutowałem, musisz znaleźć nową pracę. Oczywiście przeleje Ci wynagrodzenie za przepracowane dni w tym miesiącu.

- Dziękuje - wykrztusiłam tylko, wpatrując się w plakat na oknie. Wtedy też spojrzałam do środka. Część rzeczy została na swoim miejscu, a pozostałe zostały spakowane w kartonowe pudła. Nie mogłam uwierzyć, że tak po prostu zostałam bezrobotna. - Proszę się nie martwić, poradzę sobie.

- Mam nadzieję, powodzenia - odpowiedział posępnie i się rozłączył po krótkim pożegnaniu. Przez następne kilka minut stałam z telefonem w ręce i próbowałam przetrawić sytuację.

Nie mam pracy, a pieniądze które dostanę za ten miesiąc starczą mi tylko na chwilę. Powinnam już dawno poszukać innej pracy, zamiast liczyć, że nie dojdzie do bankructwa. Ale nie zrobiłam tego, bo od dawna wiedziałam gdzie chcę pracować.

Odwróciłam się w stronę budynku za mną. To tam mieściła się makaroniarnia Seymoura Hilmana. Miałam wielką ochotę wejść tam i zapytać o pracę, a jednocześnie nie chciałam pracować u trenera swoich rywali. Bałam się, że będę czułam się źle, gdy oni tam przyjdą w trakcie mojej zmiany.

Po kilku minutach bicia się z myślami, usiadłam na schodku prowadzącym do mojej starej pracy i schowałam twarz w dłoniach, opierając łokcie na kolanach. Nie wiedziałam co robić. Naprawdę chciałam tam pracować, ale bałam się, że to może nie być dobry pomysł. Najchętniej bym stamtąd poszła, żeby nie musieć podejmować decyzji od razu, ale nie chciałam się poddać.

Bo w głębi serca wiedziałam, że jak teraz odejdę to już nigdy tam nie wrócę.

- Wszystko w porządku? - nagle usłyszałam nad sobą głos. Odruchowo podniosłam głowę i zobaczyłam starszego mężczyznę. Seymour Hilman kucał przede mną i ogarniał zmartwionym wzrokiem.

- Tak - stwierdziłam bez przekonania, oczywiście mi nie uwierzył. Po chwili zastanowienia postanowiłam powiedzieć prawdę. - Tak właściwie to nie, straciłam pracę.

Krótko opowiedziałam co się stało i, że to było moje jedyne źródło dochodu, ale nie powiedziałam dlaczego. Nie zamierzałam zdradzać mu nic o moich rodzicach, co mężczyzna na szczęście uszanował.

- Możesz pracować u mnie - pan Hilman lekko się uśmiechnął i podał mi rękę, pomagając wstać. - Prowadzę makaroniarnię sam i przyda mi się dodatkowa para rąk.

- Dziękuje, to miłe z Pana strony - przyznałam i zdobyłam się nawet na lekki uśmiech. - Ale nie jestem pewna.

- Zastanów się nad tym i przyjdź do mnie, jeśli się zdecydujesz - poprosił, kładąc mi rękę na ramieniu. Prawda była taka, że już wiedziałam co chcę zrobić, ale nie chciałam podejmować pochopnych decyzji. Musiałam najpierw się zastanowić czy to jest tego warte.

Nigdy nie byłaś moim wrogiem || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz