8. Grupa oporu

14 4 18
                                    

Briefs odzyskiwała pomału wiarę w to, że pokłady jej szczęścia jednak nie zostały całkowicie wyczerpane. Nabrała podobnego przekonania dzięki spotkaniu z Yamchą, do którego ramienia przyczepiła się niczym rzep drżąc jeszcze przez kilka kolejnych godzin niczym osika, gdy razem z towarzyszami pokonywali drogę do bezpiecznej kryjówki, o której wspominał chłopak.

Puar lewitujący obok nich, co jakiś czas zerkał w kierunku niebieskowłosej z konsternacją. Kot z jednej strony czuł się w obowiązku do niesienia pomocy tej ekscentrycznej samotniczce, lecz równocześnie musiał zwalczyć w głębi siebie pewną niechęć. W myśli powtarzał sobie, że na miejscu ktoś na pewno zaopiekuje się dziewczyną i dzięki temu wraz z towarzyszem nie będą musieli dłużej sprawować nad nią opieki. Chociaż... Kto wie, czy Yamchy uda się uwolnić od jej bluszczowych objęć, nie wspominając już o tym, że na pewno nie będzie mu łatwo wydostać się spod uroku jej słodkiego uśmiechu.. Brunet niegdyś cierpiał na dość kłopotliwą przypadłość, którą był strach przed kontaktami z kobietami. Na swej drodze spotkał jednak przebojową dziewczynę zajmującą się gangsterstwem. To właśnie ona pomogła mu pokonać pewne lęki i co zaskakujące, rozbudzić tym samym w Yamchy nadmierne wręcz nawet zainteresowanie płcią przeciwną.

Możliwe, że to głównie przez to, jak i przekonanie o tym, że był jednak przystojny sprawiały, że zanosił się tym głupkowatym uśmiechem za każdym razem, gdy Bulma okazała mu trochę atencji.

- To tutaj- mężczyzna wskazał bezkresną pustynię po kilkunastu godzinach drogi. Jego twarz zdradzała szczere zadowolenie. Był tak dumny z siebie, że Briefs przez pierwsze sekundy nie potrafiła zebrać w sobie myśli. Widok pustynnych kamieni, jak i samej pustyni, po której błąkało się parę suchych chaszczy niesionych wiatrem sprawił, że poczuła się tak naprawdę oszukana. Jedna z jej brwi zadrgała w nerwowym tiku. Niebieskowłosa najchętniej zdzieliłaby w łeb tego przebrzydłego idiotę. Powstrzymywała się tylko dlatego, że Yamcha w czasie ich wspólnej podróży opowiedział jej o sytuacji panującej na planecie od czasu kosmicznej inwazji. Wiele szczegółów jego opowieści wskazywało na to, że w tej rzeczywistości nigdy się nie spotkali. Yamcha i Puar nie rozpoznawali jej tak, jak Lunch... Dlatego bardzo starała się panować nad swymi naturalnymi odruchami, aby nie zrazić ich do siebie. Briefs liczyła na to, że jeśli uda jej się zaskarbić ich sympatię, ci obdarzą ją zaufaniem i naprawdę zabiorą ją w bezpieczne miejsce. Tymczasem... Pustynia, na której wylądowali wyglądała raczej, jak wielkie lądowisko obcych. Przez jej plecy przeszły ciarki, czyżby tak naprawdę ci dwaj zamierzali ją sprzedać kosmitom? Dopiero teraz zaczęło do niej docierać, że jej życzenie mogło nie tylko zmienić świat, ale i ludzi, których kiedyś znała...

- Czy ty mówisz poważnie? Ale przecież nie ma tu nic poza stertą głazów? - Zawahała się odsuwając się nieco od bruneta.

- To tak tylko wygląda na pierwszy rzut oka. Wraz z innymi musieliśmy zadbać o pozory. Ci z armii zawsze lubili się wystawiać, jak na świeczniku, ale od przybycia obcych wiele ich baz zostało zaatakowanych w pierwszej kolejności. Ci którzy ocalali zaczęli współpracować z ludźmi z innych organizacji i posłusznie zeszli razem z nami do podziemia- tłumacząc cierpliwie niezbyt sprzyjające okoliczności tego, co stało się z członkami oporu, Yamcha podbiegł do niewielkiej kupy kamieni, poprzestawiał na boku coś, co wyglądało niczym kupka mniejszych kamyków. Wtedy szczelina pomiędzy większymi głazami zaczęła się powolutku rozszerzać, ukazując im zejście do podziemnej pieczary.

- Śmiało, chodź z nami- Yamcha skinął dłonią w kierunku oniemiałej kobiety, zachęcając ją tym samym do tego, aby udała się za nim i Puarem. Był wyraźnie zadowolony z tego, że w końcu dotarli do celu ich podróży. Dopiero kiedy przejście całkowicie stanęło przed nimi otworem, niebieskowłosa odważyła się poruszyć. Technologia jaką posługiwał się Yamcha rozbudziła w niej nie tylko ciekawość, ale i nadzieje na to, że w tej kryjówce uda jej się odnaleźć rodziców. Miała bowiem wrażenie, że coś podobnego mógł stworzyć jedynie jej ojciec. Wkrótce miało się okazać, że niestety to nie Doktor Briefs przyczynił się do powstania podobnego miejsca, a cała ta okazała technologia połączona z licznymi udogodnieniami jakie tworzyły pod grubymi piaskami pustyni podziemne miasto ludzi, należała do niegdyś wrogo nastawionej do każdego - Armii Czerwonej Wstęgi. Bulma zrozumiała to wtedy, gdy u końca skalnego korytarza, nad rozciągającym się przed nią podziemnym miastem dostrzegła nieruchome flagi tej powstańczej organizacji.

Nieprzemyślane życzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz