- Mamo naprawdę, wyjazd do internetu nie będzie potrzebny!- Krzyczałam zdesperowana.
Moja mama ( Lavender) siedziała na fotelu obok telewizora przeglądając gazetkę, wzniosła wzrok na mnie, po czym szybko skierowała go na Carla.
- Sophie, tym razem przesadziłaś, papierosy, alkohol, jedynki, zagrożenia z trzech przedmiotów, nie wracanie do domu na noc.- Westchneła, po czym wróciła do przeglądania gazety.
Miałam ochotę się rozpłakać, odcięli mnie od wszelkiej elektroniki, znajomych.
Poszłam do swojego pokoju zatrzaskując drzwi, oparłam się o ścianę, zaczęłam rozumieć, że już ich nie przekonam, wyjeżdżam jutro.
Po moich policzkach mimowolnie zaczęły kapać łzy, oddychało mi się coraz ciężej, tak jakby w pokoju zrobiło się bardzo duszno, próbowałam się opanować, ale nie potrafiłam, ostatni raz kiedy miałam taki atak paniki, było na moich ósmych urodzinach, gdy moja była przyjaciółka, Stacy włożyła mi głowę w tort, tyle, że wtedy byłam dzieckiem, i każdy próbował mi pomóc, a teraz, moja matka ma mnie w dupie, i moje błagania.
Zaczęły uginać mi się nogi, zaczęłam mieć mroczki przed oczami,
próbowałam złapać wdech, ale nie mogłam. Podparłam się o szafkę nocną, nie mogąc złapać oddechu nie miałam czucia w nogach. Zemdlałam.
Obudziłam się, nie wiem ile byłam nieprzytomna, ale napewno nie długo, bo gdy wychyliłam się za drzwi rodzice byli na tych samych miejscach.
Wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować. Ubrania, artykuły higieniczne, trzy pary butów, suszarka, prostownica, kosmetyki, podpaski, bielizna, skarpety, szalik, i mikrofalówka. Po czym wyjęła, mikrofalówke, suszarkę, prostownice, i dwie pary butów. A za to spakowałam piżamy, i w końcu udało mi się zamknąć walizkę.
Zaśnięcie nie było łatwe, ponieważ gdy tylko zasypiałam budziły mnie grzmoty, burza przechodziła tusz nad nami, czułam jak wyładowania błyskają obok naszego domu.Obudził mnie dźwięk budzika, ubrałam się dość stosownie co do teraźniejszego stylu szkół z internatem. Plisowana spódniczka, koszula,a na nią obcisła bluzka w kolorze niebieskim, z długim rękawem, niestety musiałam założyć trampki.
Ruszyłam do kuchni, szybko zjadłam śniadanie, w tym czasie mój tata spakował moją walizkę.
Wypiłam jeszcze szklankę wody, po czym pożegnałam się z mamą. Ruszyłam w stronę samochodu, wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi.
Czemu wszyscy mnie ignorują? Moi przyjaciele nie odpisali na esemesy które im wysłałam, Tata się do mnie nieodzywa, mama tylko mnie krytykuje, co jest ze mną nie tak?
Powiedziałam do siebie przez łzy, mój ojciec włączył samochód, i ruszyliśmy w stronę szkoły.
CZYTASZ
My litle life
Teen FictionCórka Lavender Rose, zostaje wysłana do szkoły z internatem, z powodu swoich wybryków. Jej rodzice odizolowali ją od znajomych, gdy nakryli ją na paleniu papierosów.