Rozdział 2- Ukoronowana

8 1 0
                                    

Stanęłam przed bramą szkoły.
Nie no, taką szkołę ja obejdę, w dwa dni, rodzice jeżeli mnie kochacie zabierzcie mnie do domu. Niestety nikt nie postanowił mnie zabrać do domu,
obok mnie stanęła dziewczyna w blond włosach, nasze spojrzenia się spotkały.
- Pierwszy raz w internacie?- Zapytała mnie dziewczyna w blond włosach, jej cera była idealna, wyglądała jakby wróciła właśnie z Grecji, miała lekkie odrosty od rozjaśniania włosów, na sobie miała obcisłą sukienkę. W końcu przytaknęłam, wyciągnęłam rękę w jej stronę, ona odwzajemniła uścisk.
- Isabella Indigo.- Przedstawiła się, wciąż ściskając moją rękę.
- Sophia Rose.- Również się przedstawiłam, Isabella spojrzała na mnie pytająco.
- Nie było mnie tu tydzień, ale z tego co wiem od... mojej przyjaciółki wszyscy tu o tobie rozmawiają.- Oznajmiła Isabella, ona zachowywała się elegancko, a ja? Ją jak jakiś żul spod biedronki.
- Czemu mieli by o mnie rozmawiać.- Starałam się to powiedzieć dość elegancko, cóż nie wyszło mi.
- Nie chcę ci o tym mówić, ale... podobno wyszłaś przez przypadek.- Oznajmiła mi Isabella. Przez przypadek to mnie zaraz samochód potrąci, mam piętnaście lat, I dowiaduje się, że jestem przez przypadek? Chociaż wsumie mój miesiąc urodzenia, minus dziewięć miesięcy to miesiąc urodzin mojej mamy... Stwierdziłam, że nie ma co o tym myśleć, po czym weszłam przez ogromną bramę wejściową, Isabella za mną, już na wejściu przywitała nas pani dyrektor. Z Isabellą uścisnęła rękę, a ze mną zbierało się na długą rozmowę.
- Trwają właśnie lekcje, więc zaprowadzę cię do twojego pokoju, będziesz go dzieliła z dwoma innymi dziewczynkami. Przydzieliliśmy cię do klasy 1C, plan lekcji jest na biurku,
razem z innymi ważnymi żeczami naprzykład, zasady, zasady, zasady, i... zasady dotyczące ubioru.- Nauczycielka przejechała mnie wzrokiem, a ja czułam, że zaraz wybuchnę. Moja mama i tata zawsze mi mówili, że mam złość jak mama, i zaradność jak mama, czyli żadną.
- A niech pani mi jeszcze do dupy zaglądnie.- Żuciłam do niej tekstem, po czym zaczęłam kierować się przed siebie.
- Słownictwo, strona 152, punkt 23, uczniowie nie mogą odzywać się do nauczycieli, wulgarnie. Po za tym idziesz w złą stronę.- Obróciłam się na pięcie, i zaczęłam iść w odwrotną stronę, słyszałam tylko stukanie obcasów o ziemię, zignorowałam to.
- Asheer na lekcję, w tej chwili.- Krzyknęła nauczycielka do blondyna, który jak widać, przyglądał się całej sytuacji dosłownie z góry. Ponieważ zeskoczył z wąskiej deski, graniczącej z drugim piętrem.

Weszłam do pokoju, gdzie zastałam, tak jak nauczycielka mówiła, całą księgę zasad, plan lekcji, oraz zasady dotyczące ubioru, co mnie zdziwiło na moim łóżku leżała tiara, niby zwykłą ale bardzo wytrzymała, cała była srebrna, z przeźroczystymi diameńcikami, odłożyłam ją na miejsce. Po czym okrążyłam pokój, zwinęłam się w kólkę, po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, moje ręcę się trzęsły, a mi było trudno złapać oddech, żebym znowu nie zemdlała, przed wyjazdem wyposażyłam się w leki uspokajające, przegrzebywałam torebkę, nic w niej nie znalazłam.
- Nie, nie, nie, nie, nie!- Krzyknęłam, po czym usłyszałam pukanie do drzwi, otworzyłam je a w nich stał ten sam blondyn co zeskoczył z praktycznie drugiego piętra.
Poczułam jak szybko uginają mi się nogi, nie mogłam już złapać oddechu, a gdy do mnie pomachał, było już za późno, miałam tak mocny atak paniki, że nawet tabletki by mi nie pomogły.
Poczułam jak lecę na ziemię, i ktoś łapie mnie za plecy z tyłu, w przeciwieństwie do poprzednich ataków paniki, nie zemdlałam, byłam przytomna, ale nie mogłam złapać oddechu. Chłopak posadził mnie przy ścianie na korytarzu, ja całą siłę złużyłam na to by się ocknąć.
- Wszystko w porządku?- Zapytał, ja przytaknęłam głową, po czym spróbowałam wstać, nie udało by mi się bez pomocy tego chłopaka.
- Już dobrze?- Zapytał, na co ja przytaknęłam.
- Asheer?- Zapytałam.
- Tak?- Zapytał.
- Miałam na myśli czy tak się nazywasz.- Oznajmiłam mu.
- Tak, a ty jesteś Sophia Rose?- Zapytał, na co ja przejęłam złośliwe spojrzenie. Z kąd wszyscy znają moje imię? Może Isabella mnie okłamała mówiąc, że jestem przez przypadek, w końcu by się tak tym nie przejęli.
- Tak a co?- Spojrzałam na niego pytająco.
- N-nic.- Oznajmił, już miał zamiar sobie iść, gdy zadałam mu pytanie.
- Czemu wszyscy o mnie rozmawiają?- Zapytałam, on podrapał się po głowie, udał, że spogląda na zegarek, ewidentnie zapomniał go założyć.
- Muszę już lecieć, pa!- Krzyknął do mnie, po czym ruszył w stronę wyjścia. Obróciłam się na pięcie, i ruszyłam do swojej sypialni.
Czemu nikt nie chce mi powiedzieć prawdy?

My litle lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz