Lilly niechętnie spojrzała na mały zegarek, stojący na nocnej szafce. Zbliżała się już siedemnasta. Do przyjęcia urodzinowego jej pracodawcy pozostało niewiele czasu. Westchnęła i podeszła do szafy. Nie miała dziś ochoty na zabawę. Po wczorajszym spotkaniu z Carterem, jedyne o czym marzyła, to zaszyć się w mieszkaniu i nigdzie nie wychodzić przez cały nadchodzący weekend.
Pół nocy przepłakała. Bardzo za nim tęskniła i modliła się o to, by jeszcze kiedyś go zobaczyć, ale gdy do tego doszło, nie była w stanie poradzić sobie z emocjami. Z jednej strony, jej serce aż błagało o jego obecność i bliskość, a z drugiej, rozum podpowiadał jej, by tym razem zachowała ostrożność. Nie chciała już więcej cierpieć. Pragnęła zawalczyć o siebie. Miała już tego dość, że przez całe życie swoje szczęście uzależniała od innych osób. Jak nie od matki, to od mężczyzn, którzy ją krzywdzili. Nareszcie przyszedł czas na to, by sama o siebie zadbała.
Pomimo tego, że perspektywa dzisiejszej imprezy zupełnie jej nie cieszyła, postanowiła, że chociaż postara się dobrze bawić. Przyrzekła sobie, że przez ten jeden wieczór nie będzie zadręczać się bolesną przeszłością. Z samego rana udała się na zakupy do pobliskiego butiku. Kupiła najpiękniejszą z sukienek, jaką udało jej się tam dostać. Chciała dziś czuć się wyjątkowo. Choć tak mogła poprawić sobie nastrój i odwrócić uwagę od krwawiącego z bólu serca.
Wyciągnęła z dna szafy torbę z zakupami i założyła na siebie kremową, obcisłą sukienkę przed kolano, z niewielkim, ale rzucającym się w oczy rozcięciem na prawym udzie. Przejrzała się w lustrze. Już dawno nie miała na sobie niczego tak odważnego. Przylegający materiał sprawiał wrażenie drugiej skóry. Idealnie leżał na jej ciele i podkreślał ponętne krągłości. Subtelny dekolt w nienachalny sposób uwydatniał jej jędrny biust. Stanęła bokiem i zerknęła na uniesioną pupę. Nareszcie czuła się dobrze w swoim ciele. Po tak długim czasie życia w piekle, przyszła pora na zupełnie nowy rozdział. Chciała choć przez chwilę poczuć się, jak pewna siebie kobieta, znająca swoją wartość, którą zawsze pragnęła być.
Spięła w pośpiechu włosy w wysokie, niedbałe upięcie, po czym ostrożnie wypuściła przy twarzy kilka niesfornych kosmyków, by dodać fryzurze zmysłowości. Wykonała staranny, lecz delikatny makijaż. Niewiele było potrzeba, by podkreślić jej urodę. Wytuszowała dokładnie długie rzęsy, podkręcając je uprzednio zalotką. Następnie, podkreśliła różem kości policzkowe i musnęła usta pomadką w koralowym odcieniu. Zrezygnowała całkowicie z biżuterii. W zamian za to wyciągnęła z torby parę złotych sandałków na wysokim obcasie w kształcie słupka. Pospiesznie wsunęła je na stopy i zapięła tuż nad kostką. Na koniec, chwyciła w dłoń małą, kremową torebkę w odcieniu sukienki i przerzuciła ją przez ramię. Ostatni raz przejrzała się w lustrze.
Wyglądała naprawdę wspaniale. Od zawsze chciała zobaczyć siebie w takim wydaniu, ale nigdy nie miała na to odwagi. Nareszcie przyszła pora na to, by zadbała o swoje potrzeby. Choć w głębi duszy cierpiała i rozpadała się na kawałki, to dziś chciała zapomnieć o wszystkim, co ją złego spotkało.
Gdy tylko usłyszała, jak samochód Mike'a wjechał na podjazd, tuż pod jej oknami, ruszyła w kierunku drzwi wejściowych. Wyszła na zewnątrz i przekręciła klucz w zamku. Na długo po wynajęciu tego mieszkania nie mogła przyzwyczaić się do faktu, że znajdowało się ono na samym parterze. Teraz jednak zaczynała lubić to miejsce i powoli przyzwyczajała się do swojego nowego życia.
Odwróciła się na pięcie i skierowała się w stronę samochodu. Zatrzymała się w bezruchu, gdy Mike niespodziewanie zagrodził jej drogę. Była tak zamyślona, że nie zauważyła nawet, jak wyszedł z auta. Patrzył na nią z prawdziwą fascynacją, ale i nieśmiałością. Jego wzrok niepewnie błądził między nią, a kolorowymi doniczkami, które kilka dni temu ustawiła przy drzwiach, by poprawić sobie humor. Był wyraźnie zawstydzony. Od razu dało się wyczuć, że Lilly w swoim nowym wydaniu zrobiła na nim niesamowite wrażenie.
CZYTASZ
Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓
Lãng mạnOna. Kobieta o twarzy anioła i sercu pełnym bólu i tłumionej przez lata bezsilności. Jeszcze 10 lat temu była wielką romantyczką, która wierzyła w prawdziwą i szczerą miłość aż po grób. Teraz w jej oczach widać jedynie smutek i żal... do samej siebi...