Rozdział 44

1.8K 165 196
                                    

Lilly stała pod drzwiami pensjonatu, ze wzruszeniem wpatrując się w znajomy budynek z białej cegły. Widok różowego, spadzistego dachu oraz intensywny zapach kwiatów, który docierał do niej z każdej strony przywoływał mnóstwo miłych wspomnień. Chłodny wiatr muskał delikatnie jej zaróżowione policzki i osuszał łzy, które potokiem spływały po jej rozgrzanej twarzy, zostawiając na skórze mokre ślady. Nie spodziewała się, że jeszcze kiedykolwiek będzie miała okazję tutaj wrócić. Bardzo tęskniła za tym miejscem, ale najbardziej tęskniła za właścicielką hotelu, której tak wiele zawdzięczała. Przez tych kilka dni, gdy tutaj mieszkała, bardzo się ze sobą zżyły. Lilly czuła się w towarzystwie staruszki tak swobodnie, jakby spędzała czas z własną babcią, której nigdy nie poznała. Było jej strasznie wstyd, że nie miała okazji wytłumaczyć swojego nagłego zniknięcia, ale mimo wszystko cieszyła się, że znów będzie mogła się z nią zobaczyć.

Wzięła głęboki wdech i niepewnie nacisnęła na przycisk dzwonka. Już po chwili, znajoma, kojąca melodia rozbrzmiała w jej uszach. Wzdrygnęła się, słysząc skrzypnięcie otwieranych drzwi. Gdy ujrzała w progu kobiecą postać, przyjemne ciepło ogarnęło całe jej wnętrze. Nancy wpatrywała się w nią z ogromnym niedowierzaniem.

— Lilly, skarbeńku, to naprawdę ty?

Na jej twarzy wymalowane było prawdziwe przejęcie.

— Tak... — odparła cicho.

Spuściła wzrok i zaczęła nerwowo bawić się palcami u dłoni.

— Czy mogłabym dziś tutaj przenocować? Tylko tę jedną noc...

Nancy od razu wyszła na werandę.

— Aniołku! Ależ oczywiście! Co to w ogóle za pytanie! — wyraźnie rozradowana jej obecnością, klasnęła w dłonie — Dla ciebie, kochanie, zawsze znajdzie się miejsce.

Podeszła do niej i nie czekając na jej reakcję, mocno ją przytuliła.

Lilly od razu się rozluźniła. Miała wrażenie, jakby w jednej chwili cały stres i wszystkie związane z nim wątpliwości uszły z niej, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Tak bardzo potrzebowała teraz czułości i bliskości. Nie potrafiła już pohamować łez. Przymknęła oczy i rozpłakała się, wtulając się w staruszkę.

Nancy na chwilę ją puściła i uważnie się jej przyjrzała.

— Moje dziecko... Co się stało? Ktoś zrobił ci krzywdę?

Lilly jednak nic nie odpowiedziała. Pociągnęła nosem i drżącą dłonią przetarła mokrą od łez twarz.

— Skarbeńku, nie stójmy tutaj. Wejdź proszę do środka. — kobieta pociągnęła ją za dłoń — Na pewno jesteś głodna. Zaraz przygotuję ci coś pysznego do jedzenia.

— Nie, nie trzeba. Naprawdę. Nie jestem głodna. — oznajmiła zawstydzona Lilly.

Nancy jedynie jeszcze szerzej się uśmiechnęła.

— Oczywiście. Wy młodzi zawsze tak mówicie, ale ja swoje przeżyłam i wiem, że regularne, gorące posiłki to podstawa, jeśli chce się zachować zdrowie i być w pełni sił. Dzisiaj zrobiłam lasagne i upiekłam domową szarlotkę. Zobaczysz, kochanie, że jak tylko się posilisz, to od razu lepiej się poczujesz. — pogłaskała ją czule po policzku.

Lilly poczuła ukłucie w sercu. Zdążyła już zapomnieć, jak wielkie ciepło Nancy roztaczała wokół siebie i jak dobroduszną była osobą.

Staruszka odwróciła się i machnięciem dłoni wskazała jej, aby weszła. Lilly przekroczyła próg pensjonatu i podążyła za kobietą w głąb znajomego korytarza prowadzącego do kuchni. Każdy fragment hotelu przywoływał teraz sentymentalne wspomnienia.

Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz