Rozdział 42

1.7K 153 152
                                    

Lilly ocknęła się z ogromnym bólem głowy. Otworzyła powoli oczy, ale obraz przed nią wciąż był rozmazany, jakby świat pokryła nagle gęsta mgła. Zamrugała kilka razy, aby wyostrzyć pole widzenia. Już po chwili wszystkie kontury i barwy zaczęły powracać na swoje miejsce. Była ostrożna, bo każdy nawet najdrobniejszy ruch potęgował pulsowanie w skroniach. Zdezorientowana i całkowicie oszołomiona, niepewnie rozejrzała się wokoło. Gdy zdała sobie sprawę, że znajduje się w pędzącym aucie, jej serce gwałtownie przyspieszyło. Wszystkie wspomnienia, które rozegrały się przed godziną zaczęły powracać do niej w zawrotnym tempie.

Lotnisko. Brat Cartera. Chusteczka przyłożona do ust. Porwanie. Imię "Michael", które usłyszała przed utratą przytomności.

Poczuła, jak serce podeszło jej do gardła. Momentalnie zaczęła się cała trząść. Przerażenie odczuwała teraz każdą komórką ciała. Spróbowała dotknąć obolałego czoła, ale gdy tylko spojrzała w dół i zdecydowała się poruszyć, od razu zdała sobie sprawę z tego, iż była związana. Świadomość zaczęła do niej powracać. Znajdowała się między tylnym siedzeniem pasażera i kierowcy, na mokrej od deszczu wycieraczce. Auto w szybkim tempie pokonywało kolejne kilometry. W jej oczach na nowo gromadziły się łzy. Spróbowała się podnieść, ale już po pierwszej próbie zrozumiała, że nie ma na to żadnych szans. Zarówno jej nogi, jak i ręce skrępowane były grubym sznurem, który boleśnie wrzynał się jej w skórę.

— Już się ocknęłaś, kwiatuszku? — usłyszała szyderczy głos Dylana.

Skuliła się mocno, opierając głowę o przedni fotel.

— To dobrze, bo z tego, co słyszałem, jesteś potrzebna Michaelowi przytomna. — głośny śmiech mężczyzny rozniósł się po całym pojeździe.

Na dźwięk tych słów, Lilly zaczęła jeszcze mocniej drżeć. Ostrożnie uniosła głowę i spojrzała w okno, za którym w szybkim tempie przesuwał się znany jej krajobraz. Doskonale pamiętała ten rejon. Był jej koszmarem przez całe ostatnie dziesięć lat.

Jej zmęczone ciało przeszył atak paniki.

Nie, to niemożliwe. To się nie mogło dziać naprawdę. To wszystko musiało być tylko złym snem.

Z przerażeniem patrzyła na znajome, puste pola i piaszczystą ścieżkę, która prowadziła wprost do jej dawnego piekła. Miała wrażenie, jakby całe jej życie wracało do punktu wyjścia. Historia właśnie zatoczyła koło.

Boże...

Serce waliło jej, jak oszalałe.

On ją naprawdę wiózł do Michaela. A to znaczyło, że jej dawny oprawca znał już prawdę. Wiedział, że żyje.

Musiała coś zrobić. Teraz. Natychmiast.

Nie mogła pozwolić na to, by ponownie znalazła się w rękach swojego kata. Nie chciała nawet myśleć, do czego tym razem mógłby być zdolny. Na pewno zaplanował okrutną zemstę...

Nigdy w życiu nie czuła jeszcze tak wielkiego strachu, jak teraz. Panika coraz mocniej zaciskała swoje lodowate palce na jej krtani. Potok łez, których nie potrafiła powstrzymać, płynął po jej rozgrzanych, bordowych ze zmęczenia policzkach. Jeszcze raz spróbowała wyswobodzić dłonie z więzów. Z całej siły przekręciła rękę na szorstkim sznurze. Starała się wytrzymać ból. Zagryzła wargę aż do momentu, gdy poczuła metaliczny posmak krwi w ustach. Po chwili jednak opadła z sił i głośno zapłakała. Węzeł był tak ciasny, że nie była w stanie się uwolnić. Choć na sznurze pojawiły się ślady krwi, to nawet na milimetr nie udało jej się poluźnić uścisku.

Niespodziewanie samochód zjechał w jedną z bocznych dróżek i ostro zahamował. Lilly zupełnie się tego nie spodziewając, uderzyła głową o tylne drzwi auta. Syknęła z bólu. Wystraszona, spojrzała w okno. Słyszała, że Dylan zgasił silnik i wyszedł z pojazdu. Nawet nie wiedziała, kiedy otworzył z jej strony drzwi i siłą wyciągnął ją na zewnątrz. Krzyczała, wołając o ratunek i szarpała się, ale uderzył ją z otwartej dłoni w twarz, po czym rzucił na maskę samochodu.

Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz