— Ciii, nie krzycz. To ja. — wyszeptał Carter wprost do jej ucha, muskając czule nosem jej policzek.
Z emocji zakręciło się jej w głowie. Gdyby nie to, że jeszcze mocniej przyciągnął ją do siebie, już dawno, by upadła. Elektryzujący dreszcz przeszył całe jej ciało, a podbrzusze ogarnęło przyjemne pulsowanie. Lilly miała wrażenie, że doświadczała deja vu. Czuła się tak, jakby historia ich relacji zatoczyła właśnie koło.
Już kiedyś, w takim samym uścisku trzymał ją pod pensjonatem „Under Rowan", gdy przyjechał po nią, by zabrać ją do kryjówki. Wtedy bała się, że zrobi jej krzywdę. Teraz, najbardziej na świecie pragnęła jego dotyku. Łaknęła jego bliskości, tak jak tlenu do życia.
— Nie będziesz krzyczeć? — spytał zachrypniętym głosem.
Kolejny raz miała poczucie, jakby powtarzali to, co już kiedyś razem przeżyli. Przygryzła usta, nie chcąc dać po sobie poznać pragnienia, które z każdą sekundą narastało w jej wnętrzu. Potaknęła lekko głową, próbując uspokoić rozszalały od emocji oddech.
Carter wyczuwając pod palcami gęsią skórkę, która pojawiła się na jej odkrytym ramieniu, uśmiechnął się do siebie z satysfakcją.
Potrzebowała go tak samo, jak on jej. Jej urywany oddech, przyspieszone bicie serca i ciepło jakie teraz od niej biło, zdradzało jej ukryte pragnienia. Wciąż tak samo mocno reagowała na jego dotyk. Wystarczył najmniejszy ruch z jego strony, by cała drżała i, by jej ciało domagało się pieszczot. Cholernie to uwielbiał. Była kobietą jego życia. Dziś nie chciał poddawać się wątpliwościom, nie zamierzał się powstrzymywać. Pragnął jej całej. Każdego fragmentu jej ciała. Chciał dać jej ogrom przyjemności, na jaką zasługiwała. Ale przede wszystkim, chciał jej serca... Tego, by nareszcie była Jego. W pełnym tego słowa znaczeniu. By zdecydowała się iść z nim razem przez życie, na przekór wszystkiemu, co jeszcze na nich czekało, a nade wszystko na przekór ich bolesnej przeszłości.
Czuł, że jej zmysły były wyczulone. Ledwo stała na nogach i wciąż się chwiała. To jeszcze bardziej go nakręcało. Wiedział, że za chwilę nie będzie już w stanie się kontrolować.
Jego mięśnie napięte były do granic możliwości. Kochał ją, jak wariat. Nic innego się teraz dla niego nie liczyło.
— Mhm, dobrze, więc mogę cię puścić. — wymruczał prosto do jej ucha.
Jego ciepły oddech musnął jej szyję, a dłoń powoli przesunęła się po jej biodrze.
— Ale tylko na moment, bo już nigdy nie wypuszczę z rąk kobiety mojego życia. — dodał tak zmysłowym i pełnym intensywności głosem, że Lilly natychmiast zadrżała, z trudem nabierając powietrze.
Momentalnie zaschło jej w gardle. Jej serce zaczęło bić tak szybko, jakby za chwilę miało się wyrwać z jej piersi. Jego bliskość była pochłaniająca. Ciepło jego dłoni, za którymi tak tęskniła przenikało przez materiał jej sukienki. Mimowolnie przymknęła powieki, nie potrafiąc zapanować nad tym, co właśnie rozgrywało się w jej sercu i umyśle. Oba te organy toczyły właśnie ze sobą jedną z najcięższych bitew. Oddychała płytko, a jednocześnie czuła, jakby świat wokół niej zamarł. Jego głos zdawał się wnikać w najdelikatniejsze zakamarki jej duszy.
Carter puścił ją i obrócił w swoją stronę. Delikatnie chwycił jej dłoń, a drugą, wolną ręką odszukał włącznik światła. Cała przestrzeń sypialni rozbłysła w świetle starej, sufitowej lampy. Lilly, która jeszcze przez chwilę, z emocji nie mogła się poruszyć, nagle wyrwała dłoń z jego uścisku i odsunęła się od niego, jakby została porażona prądem.
Patrzyli na siebie. Ich spojrzenia się krzyżowały. Zupełnie, jakby próbowali odczytać wszystkie swoje myśli. Piwne tęczówki mężczyzny rozświetlone przez blask żarówki, wyraźnie pociemniały. Na ich tle pojawił się ogromny żar. Jego spojrzenie stało się intensywne, głębokie, pełne nieskrywanej fascynacji. Zmrużył oczy, mierząc powoli, od góry do dołu jej postać. Z niesamowitym wręcz pragnieniem błądził wzrokiem po jej zgrabnych nogach, jędrnej pupie i podkreślonej przez obcisłą sukienkę talii. Lilly zauważyła błysk na tle jego ciemnych już teraz, jak smoła tęczówkach, gdy jego spojrzenie padło na jej podkreślony biust. Nieskrępowanie wędrował wzrokiem po jej ciele, aż w końcu zatrzymał się dłużej na jej ponętnych, nabrzmiałych ustach, tak spragnionych jego pocałunków.
CZYTASZ
Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓
Lãng mạnOna. Kobieta o twarzy anioła i sercu pełnym bólu i tłumionej przez lata bezsilności. Jeszcze 10 lat temu była wielką romantyczką, która wierzyła w prawdziwą i szczerą miłość aż po grób. Teraz w jej oczach widać jedynie smutek i żal... do samej siebi...