Wstałam jak co dzień rano. Ale tym razem dzień nie był zwykłym dniem. Wstałam o ósmej, a moim oczom ukazała się Amy. Już tłumaczę o co chodzi. Dziś ja i Lucas mamy ślub i tak jakby... Amelka jest moją świadkową, świadkiem Lucasa jest jego brat. A gdzie oni są, pewnie zapytajcie. Oni są w wynajętym mieszkaniu. To był warunek od księdza i mojej religijnej rodziny. Tak więc, wstałam i od czego zaczęłam? Od zjedzenia pożywnego śniadania, a potem ubrania mojej sukni.
Potem przyjechała do nas Maya i zaczęła mnie malować, a potem robić fryzurę. Wszystko wyszło tak:
Kiedy skończyła była godzina czternasta. Do pokoju wszedł mój tata z dziećmi. A raczej one wbiegły, a on wszedł za nimi z lekko uniesionym kącikiem ust.
- Mama! - Krzyknęły trojaczki.
- Cześć! - Uśmiechnęłam się do nich. Podbiegły do mnie i już miały mnie przytulać, ale Amelka, Maya i Vincent chwycił po jednym z dzieci i odsunął ode mnie.
- Ej! - Krzyknęliśmy we czwórkę. Maluchy tak się wierciły w ich ramionach, że ledwo ich utrzymywali.
- Maluchy nie wolno wam się teraz zbliżać do mamy. Potem, dobrze? - Spytał Vincent.
- Dobrze dziadku. - Powiedziały zmęczone.
- Dajcie się nam przytulić. - Wstałam i podeszłam najpierw do taty, który trzymał dziewczynkę i najpierw przytuliłam ją, a potem mężczyznę. Potem podeszłam po kolei do chłopców.
CZYTASZ
Drugi tom- Nowa historia: Alicja Monet
FanfictionCo ja mam się tu rozpisywać. Zapraszam do drugiego tomu! Mam nadzieję że się spodoba! Miłego czytania!