Listy

29 2 9
                                    

- Panno Monet, Pan Monet nie żyje. Przykro mi. - Powiedział i odszedł w nieznanym mi kierunku.

- Luca idź z dziećmi do auta. Zaraz przyjdę. - Powiedziałam i wkroczyłam do sali mojego ojca. 

Jeszcze obejrzałam się aby zobaczyć jak mój mąż wyprowadza nasze dzieci ze szpitala.

- Tato, wiem, że mnie nie słyszysz, ale przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. Może gdybym nie pojechała na ten miesiąc miodowy, ty byś żył. Nie wiem jak powiem o tym Anji i reszcie, ale musisz wiedzieć, że godnie zajmę twoje miejsce w organizacji. Nie martw się o to. Nikt nie poczuje różnicy w pracy. Jeszcze raz przepraszam. - Szepnęłam, a po moim policzku spłynęła łza, która wylądowała, na jeszcze ciepłej dłoni mężczyzny.

Wyszłam z sali i udałam się do mojej rodziny czekającej w aucie. Kiedy wsiadłam i zapięłam pasy, Luca ruszył spod szpitala. Po upływie pół godziny auto stało w garażu rezydencji Monet.

Wysiedliśmy z pojazdu i w tym samym czasie otworzyliśmy drzwi z tyłu samochodu. Ja w ramiona porwałam Ivy, bo mimo iż była najmłodsza powinna przytyć, ale coś jej nie wychodzi, a je normalnie. Idąc do pokoju dziecięcego, który jeszcze Vincent przerobił dla dzieci kiedy miały trzy latka, zastanawiałam się jak powiedziałem rodzinie, że Vincent zmarł. Położyłam dziewczynkę w jej łóżku i Przykryłam kołdrą w księżniczki. Lucas położył Xaviera na łóżku i przykrył go kołdrą w auta, a ja przykryłam Matthewa kołdrą w jego ulubione postaci z bajki czyli psi patrol. 

Potem razem z Lucasem poszliśmy do mojego starego pokoju. Kiedy tam weszliśmy pod powiekami poczułam łzy. Kolana się pode mną ugięły, a do mnie doszła informacja, że już nigdy nie zobaczę swojego ojca. Na szczęście mój mąż mnie złapał, podniósł jak pannę młodą i posadził na łóżku. Potem wszedł do łazienki i usłyszałam szum wody, a następnie jego umięśniona sylwetka stanęła przede mną. Kucnął i spojrzał mi w oczy zalane łzami. Znów mnie podniósł i tym razem zaniósł do łazienki. Nie przejmował się ubraniami, po prostu wszedł do wanny i usiadł na dnie. Mnie posadził na swoich kolanach i przyciągnął moją głowę do swojej klatki piersiowej. Nic nie mówił dał mi się wypłakać. Widać było, że przez te wszystkie lata spędzone razem nauczył się mnie, a ja jego. 

Kiedy się uspokoiłam, poczułam jak zimno mi jest. Mimo to nie wyszłam. Czułam, że woda jest ciepła. Spojrzałam na Lucasa i wstałam. Chciałam jak najszybciej poinformować rodzinę. Spojrzałam na zegarek na nadgarstku mężczyzny. Była już szósta. Czyli płakałam półtora godziny. Uśmiechnęłam się przepraszająco do Lucasa. Nie spał całą noc przeze mnie. 

- Nic się nie stało. - Szepnął. - Warto się przebrać. Zachorujesz. - Również wstał i wyszedł z wanny. Ja już otulałam się ręcznikiem. Wyszłam tylko po ubrania, które były czarnym dresem i bielizną. Kiedy wróciłam do toalety, zdjęłam z siebie mokre ciuchy i weszłam po prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę, ale mój spokój nie trwał długo, bo już chwilę później, do łazienki wszedł Lucas w samych bokserkach. 

- Luca! - Krzyknęłam na niego, a ten się tylko uśmiechnął i dołączył do mnie. 

Nie mogłam go wypchnąć, bo miałam za mało siły. Z facetem tak ciężko się żyje. Ehhhh. 

- Luca do cholery. A jak dzieci będą nas szukać? Nawet drzwi nie zamknąłeś. A z resztą nie licz na nic, bo nie zaliczymy szybkiego numerka z rana. W innych okolicznościach może, ale nie teraz. Idź sobie, proszę. - Poprosiłam, a ten się nie ruszył. 

- Misiu nie chce ci psuć zabawy z wyobrażeń, ale nie chce abyśmy... No wiesz. Nie byłbym w stanie tego zrobić w twoim domu rodzinnym. Zrobimy to kiedy indziej. Obiecuje, że nie będziesz mogła chodzić przez co najmniej tydzień. 

Drugi tom- Nowa historia: Alicja MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz