Efekt motyla

22 6 0
                                    

Przygotowywałam właśnie resztę przekąsek patrząc na zegar wiszący w kuchni. Nie mogłam już się doczekać, aż Rosie w końcu nas odwiedzi. Nie widziałam jej już kilka miesięcy, utrzymując wyłącznie kontakt telefoniczny. Natłok obowiązków przytłaczał nas na tyle, że ciężko było nam znaleźć wspólny termin. Posprzątałam szybko chowając do lodówki wcześniej przygotowane przekąski. Rozpierała mnie energia przez to oczekiwanie, szybkim krokiem przemierzyłam salon w poszukiwaniu kluczy do auta.

-Kluczyki do samochodu są na komodzie w przedpokoju skarbie - Liam opierał się o framugę przyglądając mi się z delikatnym uśmiechem.

-Mogłeś powiedzieć mi wcześniej - chciałam go wyminąć, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek, przyciągając do siebie.

Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a Liam ucałował moje czoło, patrząc w moje oczy.

-Mam jechać z tobą? 

-Nie musisz, pojadę sama i przyjedziemy tutaj, dawno się nie widziałyśmy.

Wyplątałam się w jego objęć wyśmiewając jego kwaśną minę. Nie musimy przecież wszędzie jeździć razem. Przecież do godziny wrócę do domu.

-Jak chcesz.  

Zmarszczyłam brwi przyglądając się brunetowi. Wysłałam w jego stronę szeroki uśmiech, narzuciłam na siebie kurtkę i rękawiczki, i wychodząc z domu szybkim krokiem skierowałam sie do auta.

Rosie miała do mnie dojechać pociągiem, dlatego musiałam ją odebrać z dworca. Wiktor mógł do nas dojechać dopiero jutro, więc zgodnie stwierdziłyśmy, że lepszym pomysłem będzie po prostu odebrać blondynkę z dworca, żeby Wiktor mógł dojechać do nas szybciej.

Podśpiewywałam głośno piosenkę, która właśnie leciała w radiu, przed dworcem zaparkowałam samochód i skierowałam się na właściwy peron. Miałam nadzieję, że pociąg nie będzie miał opóźnienia, bo naprawdę nie mogłam się doczekać, aż w końcu zobaczę swoją przyjaciółkę. Po upływie piętnastu minut pociąg zatrzymał się i w tłumie wychodzących z niego pasażerów wyszukiwałam blondynki. Dostrzegając ją w tłumie z piskiem rzuciłam się w jej kierunku, rzucając się na nią.

Prawie się przewróciłyśmy śmiejąc się głośno.

-Tęskniłam - przywitałam się.

-Zawsze możesz przyjechać też do nas słońce - spięłam się lekko.

-Na ten moment Liam nie wie, że mam tam swój dom i chciałabym, żeby tak pozostało. Nie jestem gotowa, żeby otwierać stare rany. Mam tam za dużo wspomnień.

-Rozumiem Sophie, też tęsknię za twoją babcią, ale głowa do góry, nie chciałaby, żebyś była smutna z jej powodu - zaczęła blondynka idąc za mną w kierunku samochodu.

Towarzyszył nam dźwięk kół walizki, którą ciągnęła za sobą blondynka.

-Opowiadaj co mnie ominęło, coś się zmieniło w naszym małym mieście? - Chociaż od śmierci babci nie postawiłam w nim swojej nogi byłam bardzo ciekawa, jak wygląda teraz. 

-Zdziwisz się, jeśli ci powiem, że pojawiają się tam nowe twarze. Nawet ostatnio wprowadził się obok nas Scott, bardzo sympatyczny człowiek. Ma w planach otworzyć kawiarnię w centrum. Matko jaki on na na to zajebisty pomysł. Pokazywał nam projekt i wygląda super, często bywa u nas, żeby dopytać o sprawdzonych dostawców. Wiesz jak to jest, on jest nowy w mieście, które zna każdego, więc łatwiej mu załatwić coś, za pośrednictwem starych mieszkańców.

(Nie) słodki przypadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz