Miałam wolne, co za tym idzie nie do końca miałam co ze sobą zrobić. Nie chciałam, żeby niechciane myśli zawładnęły moim umysłem, kiedy to jak najbardziej starałam się zapomnieć o ostatnich dwóch latach mojego życia. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, jak to jest być kochaną i odrzuconą jednocześnie. Mieć kogoś, kogo rozumie się całą swoją duszą, a zarówno nie zna się go wcale.
Wiem, że niektóre wydarzenia odciskają na nas piętno, którego nie da się tak łatwo pozbyć i wyrzucić z głowy. Można mieć problemy z zaufaniem, a zarazem dobrze czuć się wśród ludzi. Czasami przecież łatwiej jest założyć odpowiednią maskę i udawać.
Łatwiej jest udawać, kiedy ma się widownie. Najgorsze momenty są wtedy, kiedy tej widowni zabraknie i zostajesz sama ze sobą i swoją głową. Żalem za złe decyzje popełnione w życiu i poczuciem, że wszystko mogło się potoczyć inaczej, nie chowając się przy tym jak tchórz.
Zrzuciłam z siebie koc i poszłam do łazienki, żeby się przebrać. włosy spięłam w niechlujnego koka, zdając sobie sprawę, że wyglądam bardziej jak bezdomny, niżeli dziewczyny z instagrama, które w takim wydaniu prezentują się, jakby właśnie wróciły od fryzjera. Przebrałam się w wygodne ubrania, narzucając na siebie jedynie moją ulubioną szarą bluzę. Chwyciłam za plecak, do którego spakowałam wodę i zamykając drzwi wyszłam z domu. Nie zabierałam ze sobą telefonu, chciałam pobyć sama ze sobą. Na nowo poznać samą siebie i dowiedzieć się, czy ta osoba, którą kiedyś byłam kiedyś jeszcze istniała.
Zerknęłam w stronę jeziora, które jest niedaleko mojego domu i ruszyłam w jego kierunku. Wspomnienia zalały mój umysł, przypominając mi o tym, ile beztroskich dni spędziłam tutaj razem z babcią i Rosie, popijając przy tym mrożoną herbatę, siedząc zwinięta na kocu i rozkoszując się swobodą życia.
Bezchmurne noce, dzięki którym podziwiałyśmy gwiazdy i te magiczne chwile, w których nasze śmiechy przedzierały się przez osłonę nocy. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tęsknie za beztroską tym czasem i ile bym oddała, by chociaż jeszcze przez chwilę usłyszeć tamte śmiechy, które już dawno zostały zakopane głęboko w umyśle.
Biorąc głęboki oddech ruszyłam śladem wzdłuż jeziora. Miałam nadzieję, że tym razem bez problemu dotrę do celu, który sobie wyznaczyłam, bo przecież przemierzałam go tysiące razy. Co prawda minęło już kilka dobrych lat, odkąd ostatnio szłam tym szlakiem, ale miałam przeczucie, że przynajmniej te jedno wspomnienie pozostanie niezmienione.
Dawało mi ono bowiem szansę, że jeszcze nie wszystko zostało stracone.
Że mimo wszystko stara ja, również tam będzie, tylko trzeba jakoś obudzić ją ze stanu, w którym utknęła. Nie miałam pojęcia, że człowiek może tęsknić tak mocno, za samym sobą.
Idąc śladem strumienia wchodziłam głębiej w las. Krajobraz był powalający, ponieważ powoli zaczynało się lato, żegnając już przemijającą wiosnę. Natura zawsze była czymś, co koiło duszę. Dawała mi spokój, co z pełnym szacunkiem do niej doceniałam. Nie była tak zepsuta jak co poniektórzy, nie niosła ze sobą rozczarowań.
Jest jedna rzecz, z którą możemy się do niej porównać. Mimo, że kusi nas pięknem i spokojem, nie możemy jej bagatelizować. Potrafi być równie niszczycielska jak ludzie. Żywioł jest jedyną rzeczą z jaką ludzie mają marne szanse, jednak nawet, jeżeli pokaże swoje pazury i tak w większości przypadków godzi ze sobą skłócne rodziny i wywołuje dobro.
Po każdej katastrofie ludzie się ze sobą jednoczą, ukazując swoje człowieczeństwo i może jestem naiwna, ale przecież po każdej burzy wychodzi słońce. Czyż nie?
Rozglądałam się dookoła, podziwiając te majestatyczne drzewa, które stały tutaj od lat i z dumą wskazywały mi przetarty szlak. Zatrzymałam się przy jednym z drzew, sprawdzając, czy ślad który kiedyś zostawiłyśmy na nim razem z Rosie nadal tam pozostał. Co prawda litery, które na nim wyryłyśmy nie były już tak wyraźne, jednak dało się dostrzec poblakły zarys naszych inicjałów i rok, w którym zostały zrobione. S. I R. 2014.
CZYTASZ
(Nie) słodki przypadek
RomanceSophia zawsze rozrywkowa i towarzyska z powodów osobistych musi przenieść się w miejsce, którego nigdy nie miała nazwać domem. Pod fałszywym nazwiskiem chciała zacząć nowy rozdział w życiu, ale nie spodziewała się, że pewien brunet zniweczy jej plan...