Rozdział 14

27 2 0
                                    

Maria

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Maria.

Hałas wybudził mnie ze snu.

Mrugając powiekami próbowałam skupić wzrok na jakimś konkretnym punkcie, ale ból głowy mocno mi to utrudniał. Nie byłam pewna gdzie się znajduję a fakt, że nie potrafiłam zdefiniować miejsca z którego dochodziły odgłosy, dodatkowo mnie irytował. Pamiętałam wyjście do klubu, taniec z tamtym chłopakiem poznanym tydzień wcześniej, kojarzyłam pojawienie się Theodora i słowa siostry namawiającej mnie do dobrej zabawy. Cała reszta była jak za mgłą.

-Pani doktor, co z nią?

-Zrobiliśmy płukanie żołądka, jutro będzie mogła pani zabrać pacjentkę do domu. Jest osłabiona, dlatego zalecam odpoczynek.

-Dziękujemy.

Głos Lii mieszał w mojej głowie do tego stopnia, że przez moment nie byłam w stanie rozróżnić kto mówi którą kwestię. Lekarz? Osłabienie?

Na boga, ja wypiłam tylko kilka drinków.

-Obudziłaś się! – moja młodsza siostra z zatroskaną miną uśmiechnęła się szeroko. Widać było po niej, że bardzo mało spała i zmęczenie dawało jej się we znaki. Nie do końca rozumiałam o co to całe zamieszanie. Urwał mi się film, ale przecież to nic strasznego i szpital w tym wypadku był zbędny.

-Mhm... co ja tutaj robię?

-Napędziłaś nam stracha! Ktoś dosypał ci czegoś do drinka, odpłynęłaś i nie mogliśmy cię docucić. Myślałam, że już po tobie. – jęknęła, zasłaniając twarz dłońmi i widziałam po niej, że zaraz się rozpłacze – Kurwa, Maria. Nie strasz mnie tak więcej. Koniec z imprezami i alkoholem, a tego gnoja jak spotkam to mu nogi z dupy powyrywam!

-Kogo?

-Frajera, z którym tańczyłaś. Jestem pewna że to on cię naszprycował!

Skinęłam głową, zbyt zmęczona aby cokolwiek powiedzieć. Dlaczego ktoś chciałby dosypywać narkotyków do mojego picia? Podziękowałam siostrze za pomoc i poprosiłam, żeby się uspokoiła. Miała chore serce i nie powinna była się stresować.

Ciche pukanie do drzwi wyrwało mnie z rozmyślań. Zerknęłam w tamtą stronę a widząc znajomą, męską sylwetkę, zmarszczyłam ze zdziwienia brwi. Nie spodziewałam się gości a już na pewno nie Theodora, który stał teraz w progu i nieśmiało czekał na pozwolenie wejścia. Przyglądał mi się ze skupieniem, przez co miałam wrażenie jakby rozpracowywał na czynniki pierwsze każdy skrawek mojej skóry. Ciarki przeszły mi po plecach.

-Dzień dobry, Mario.

-Cześć.

-Jak się czujesz?

Uśmiechnęłam się lekko w odpowiedzi, szczelniej nakrywając drżące ciało szpitalną kołdrą. Nie wiedzieć czemu było mi bardzo zimno, nawet mimo pozamykanych okien i dosyć grubej piżamy.

Perdita | strataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz