Maria.
Hałas wybudził mnie ze snu.
Mrugając powiekami próbowałam skupić wzrok na jakimś konkretnym punkcie, ale ból głowy mocno mi to utrudniał. Nie byłam pewna gdzie się znajduję a fakt, że nie potrafiłam zdefiniować miejsca z którego dochodziły odgłosy, dodatkowo mnie irytował. Pamiętałam wyjście do klubu, taniec z tamtym chłopakiem poznanym tydzień wcześniej, kojarzyłam pojawienie się Theodora i słowa siostry namawiającej mnie do dobrej zabawy. Cała reszta była jak za mgłą.
-Pani doktor, co z nią?
-Zrobiliśmy płukanie żołądka, jutro będzie mogła pani zabrać pacjentkę do domu. Jest osłabiona, dlatego zalecam odpoczynek.
-Dziękujemy.
Głos Lii mieszał w mojej głowie do tego stopnia, że przez moment nie byłam w stanie rozróżnić kto mówi którą kwestię. Lekarz? Osłabienie?
Na boga, ja wypiłam tylko kilka drinków.
-Obudziłaś się! – moja młodsza siostra z zatroskaną miną uśmiechnęła się szeroko. Widać było po niej, że bardzo mało spała i zmęczenie dawało jej się we znaki. Nie do końca rozumiałam o co to całe zamieszanie. Urwał mi się film, ale przecież to nic strasznego i szpital w tym wypadku był zbędny.
-Mhm... co ja tutaj robię?
-Napędziłaś nam stracha! Ktoś dosypał ci czegoś do drinka, odpłynęłaś i nie mogliśmy cię docucić. Myślałam, że już po tobie. – jęknęła, zasłaniając twarz dłońmi i widziałam po niej, że zaraz się rozpłacze – Kurwa, Maria. Nie strasz mnie tak więcej. Koniec z imprezami i alkoholem, a tego gnoja jak spotkam to mu nogi z dupy powyrywam!
-Kogo?
-Frajera, z którym tańczyłaś. Jestem pewna że to on cię naszprycował!
Skinęłam głową, zbyt zmęczona aby cokolwiek powiedzieć. Dlaczego ktoś chciałby dosypywać narkotyków do mojego picia? Podziękowałam siostrze za pomoc i poprosiłam, żeby się uspokoiła. Miała chore serce i nie powinna była się stresować.
Ciche pukanie do drzwi wyrwało mnie z rozmyślań. Zerknęłam w tamtą stronę a widząc znajomą, męską sylwetkę, zmarszczyłam ze zdziwienia brwi. Nie spodziewałam się gości a już na pewno nie Theodora, który stał teraz w progu i nieśmiało czekał na pozwolenie wejścia. Przyglądał mi się ze skupieniem, przez co miałam wrażenie jakby rozpracowywał na czynniki pierwsze każdy skrawek mojej skóry. Ciarki przeszły mi po plecach.
-Dzień dobry, Mario.
-Cześć.
-Jak się czujesz?
Uśmiechnęłam się lekko w odpowiedzi, szczelniej nakrywając drżące ciało szpitalną kołdrą. Nie wiedzieć czemu było mi bardzo zimno, nawet mimo pozamykanych okien i dosyć grubej piżamy.
CZYTASZ
Perdita | strata
RomanceMaria miała wszystko, o czym marzyła od dziecka. Ukochanego męża u swego boku, dobrze płatną pracę i wyczekiwane dziecko w drodze. Po latach spędzonych z agresywnym ojcem mogła w końcu powiedzieć że jest szczęśliwa. Co się stanie, gdy zdradzona kob...