Rozdział 16

19 3 0
                                    

Theodor

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Theodor.

Moja matka była idealnym przykładem osoby, która wszystko robiła na pokaz. Co roku organizowała huczne przyjęcie urodzinowe zapraszając na nie całą rodzinę i wszystkich ludzi z okolicy nawet, jeśli znała ich tylko z widzenia. Po minie Arthura widziałem, że jest mu to nie na rękę, ale wykazywał się ogromnymi pokładami cierpliwości. Chciał ją zadowolić, za co byłem mu wdzięczny.

Od sytuacji z Marią ledwo powstrzymywałem się, aby nie powiedzieć kilku słów za dużo. Oboje udawali, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, skupili się na organizacji imprezy a jedyny temat jaki poruszali, to temat ich ślubu. Kompletnie nie przejmowali się tym, jak dużą przykrość jej sprawili. Dla mnie to było niepojęte i absurdalne, nie chciałem jednak zbyt mocno ingerować w ich sprawy prywatne. Przyleciałem tylko na tydzień, głównie ze względu na urodziny i już za kilka dni miałem wracać do Berlina. Tam było moje życie.

Poprawiłem talerz z babeczkami tak, aby zrobić miejsce na półmisek wędlin i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Miałem wrażenie, że organizujemy wesele a nie przyjęcie urodzinowe dla najbliższych, ale moja mama zawsze lubiła pokazywać się od tej bogatej strony co niesamowicie mnie irytowało za młodu. Przez pewien okres naszego życia byliśmy naprawdę biedni i musiała pracować na dwa etaty, żeby niczego mi nie brakowało, stąd też nie rozumiałem, dlaczego teraz nie potrafiła być oszczędna.

-Kochanie, przecież później trzeba będzie to wszystko wyrzucić!

Głos Arthura wybrzmiewał między kuchnią a sypialnią i aż na moment zrobiło mi się go szkoda.

-Nie marudź! Wszystko musi być idealnie. Z wami, facetami, to zawsze są problemy, wszystko wam nie pasuje! Najlepiej jakbym postawiła na stole piwo i krakersy!

To był ten moment, kiedy należało zejść kobiecie z pola widzenia póki jeszcze nie zaczęły latać noże. Zaśmiałem się pod nosem widząc, jak jej ukochany próbuje jeszcze załagodzić sytuację, ale niestety nie miał szans z moją matką. Była naprawdę upartą osobą i nawet ja nie potrafiłem jej przegadać. To był jeden z powodów dla którego tak intensywnie rozważałem wyprowadzkę. Kochałem matkę całym sercem, jednak życie z nią na co dzień... Podziwiałem Arthura i jego stoicki spokój.

Sięgnąłem po telefon.

Relacje z poprzedniego wieczoru nadal wisiały na Instagramie Lii, ale nie otwierałem ich ponownie. Kiedy poszedłem rano odwiedzić Marię, wyglądała na naprawdę przemęczoną i czułem, że było jej wstyd. Oczywistym było, że nie powinna obwiniać się o zaistniałą sytuację, aczkolwiek poznałem ją na tyle aby wiedzieć, że będzie to robić jeszcze przez długi czas. Tak naprawdę, miałem tylko godzinę żeby wrócić do domu, wziąć prysznic i ponownie pojechać do szpitala. Martwiłem się o jej stan zdrowia, ale niepokoiła mnie również Lia, która mocno zestresowała się całą tą sytuacją. Czułem się zobowiązany i nie chciałem zostawiać ich samych. Nie miałem pojęcia, czy w ogóle ktokolwiek się nimi opiekował i pomagał w codziennym życiu, tak naprawdę nie wiedziałem nic o ich rodzinie. Już sam fakt, że Arthur miał żonę mocno mną wstrząsnął, a teraz na dodatek planował ślub z moją matką. Zupełnie, jakby oboje robili to po złości.

Perdita | strataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz