pov: Vivienne
Moje życie było zakręcone.
Matki nigdy nie poznałam, ponieważ podczas porodu zmarła. Przez siedem lat wychowywał mnie mój ojciec.
Jednak to było tylko siedem lat.
Po tych siedmiu latach wyjechał do Stanów pracować, teraz nawet nie mamy kontaktu. Gdy tata wyjechał, opiekę nade mną przejęła moja babcia- mama mojej mamy- która była przy mnie przez całe dzieciństwo, pomagała z dziadkiem dla taty się mną opiekować. Po kilku latach zmarł i dziadek. Tęsknię za nim i tęsknię za mamą, której nigdy nie poznałam. Babcia była bardzo ugodowa. Teraz musiałam jej pomagać, bo była już siedemdziesiącioletnią kobietą z problemami zdrowotnymi. Nie miała za dużej emerytury, przez co było u nas niezbyt dobrze jeśli chodzi o oszczędności.
Pod koniec podstawówki poznałam Tony'ego. Tony był ode mnie rok starszy i chodził już do liceum, do mojego liceum. Tony Winter był inny niż inni chłopacy. On nie interesował się dziewczynami. Miał dużo kolczyków w uszach i w wargach. Miał tatuaże. Jego styl był inny, taki trochę hipisowski. On uwielbiał sztukę i był bardzo wrażliwy, często zamknięty w sobie. Jego postać mi zaimponowała. Okazało się, że Tony gra w zespole w jednym z klubów w Londynie, czyli tu gdzie mieszkam. To brzmiało dla mnie jak opcja do zarobienia pieniędzy. W zespole poznałam też Charlesa, który nie wydawał się zbyt towarzyski, ale to on nauczył mnie gry na gitarze. Ci wszyscy ludzie byli inni, inaczej ubrani, mieli taki swój styl bycia, który mi przypasował, więc sama zaczęłam taka być. Przez zespół nie mam czasu na naukę, więc po prostu uważnie słucham na lekcjach lub piszę tak jak podpowiada mi logika.
Często widzę jak to irytuje tą głupią blondynkę- Rose. Ale jest wkurzenie sprawia mi dużo satysfakcji, zupełnie tak jak Iron Crew- czyli mój zespół, moja rodzina.
Dzięki pracy tam uzbierałam pieniądze na ubrania i wsparcie babci, gdy tylko mogłam byłam przy niej. W liceum poznałam Lucy. Nie wiem czy mogę ją nazwać koleżanką, bo od czasu do czasu całuję się z nią gdzieś w bibliotece. Wiem, że mogę brzmieć jak puszczalska, w sumie nie wiem dlaczego to robię, można to nazwać takim okazywaniem sobie naszej przyjaźni. Lucy była pewna siebie, innych traktowała z dystansem, była towarzyska i nigdy nie brakowało mi tematów do rozmów z nią - i to mi właśnie pasowało.
Gra na gitarze i śpiew jest czymś co pokochałam. Mam nadzieję, że nigdy nie zrezygnuję z tego.
CZYTASZ
Zawsze byłaś ideałem
Любовные романыRodzice Rose Smith zawsze byli wobec niej wymagający. Dziewczyna za wszelką cenę próbuje być idealna, jednak nie do końca jej to wychodzi. Vivienne White, a dokładniej Vivienne Valerie White, od początku liceum jest rywalką Rosie. Vivienne od zaws...