pov: Vivienne
Obudziłam się rozkojarzona. Niczego nie pamiętałam. Pamiętałam tylko moment jak zapaliłam z Yuki Tanaką haszysz. Normalnie nie brałam narkotyków. Nie wiem co mi wtedy odbiło. Mam nadzieję, że już nigdy więcej nie ulegnę intrygom Yuki. Bardzo dobrze wiedziałam, że to jest podła jędza i pewnie knuje coś przeciwko mnie.
Dopiero po pełnym obudzeniu, zdałam sobie sprawę co się właściwie stało.
-Jak ja jej teraz spojrzę w oczy?! - pomyślałam widząc śpiącą na podłodze Rosie.
Ona się mną zajęła.
Odprowadziła naćpaną mnie do domu.
A potem, potem... JA JĄ POCAŁOWAŁAM!
Jak mogłam to zrobić bez jej zgody?
Spała skulona na podłodze, trzymając mnie za rękę.
Biedna Rosie. Będzie ją wszystko bolało.
Postanowiłam położyć ją do mojego łóżka.
Podniosłam ją z podłogi. Zdjęłam jej buty, żeby jej stopy mogły odpocząć i nie były obolałe. Zdjęłam jej płaszcz, gdy nagle zobaczyłam coś niepokojącego na jej ramieniu. Wyglądało jak ślady pobicia. Już raz ją widziałam z krwawiącym nosem. Ponadto, dostrzegłam na jej nadgarstku ślady po samookaleczaniu. Przypomniałam sobie, że gdy byłam w jej pokoju, to zauważyłam żyletki pod jej łóżkiem.
Czy ona się cięła?
Miałam ochotę się popłakać, kiedy zobaczyłam blizny i siniaki na jej rękach.
Nie wiem, czy powinnam była to robić, ale na każdej bliźnie i siniaku złożyłam krótki pocałunek.
Położyłam ją i przykryłam kocem. Wyglądała tak słodko, gdy spała...
-Dużo się uczyła... -pomyślałam. - dokładała sobie trudu, zupełnie jakby miała udowodnić coś dla Mefistofelesa lub też samemu władcy demonów. Dbała o innych, nawet o mnie. Nie spała po nocach. Zapragnęłam wziąć ją w swoje ramiona i powiedzieć: ,, Odpocznij, teraz ja zadbam o ciebie ".Mój telefon zaczął wibrować. To Sue dzwoniła.
Moja babcia spała. Rosie również.
Nie chciałam ich budzić, zatem poszłam rozmawiać w łazience.
-Hejka Val! - krzyknęła Sue.
-Witaj niebieska. Coś się stało? -zapytałam, zachowując mój sarkastyczny styl bycia.
-Widziałam, że wczoraj dziwnie się zachowywałaś... -zaczęła. Dobijał mnie ten jej wschodni akcent. - i zaczęłam się potem martwić. Czy już wszystko w porządku?
-Nooo już lepiej.
-W ogóle... Wczoraj widziałam Johna! -krzyknęła. Zapomniałam wspomnieć, że John Willams, kolega z klasy Sophie był obiektem zauroczenia u Sue. John był spokojnym i ,, zwykłym" chłopakiem, a ona była inna, taka zwariowana, kiedy była w towarzystwie innych. Podsumowując, pasowali do siebie jak kwiatek do kożucha. - I on do mnie zagadał!
-Tak, tak fajnie. Słuchaj oddzwonię później, bo jestem teraz zajęta, okej? Później mi się pochwalisz - zapewniłam ją.
-Dobra, spoko. Do usłyszenia Valerie.
Po tych słowach się rozłączyłam.
Gdy wróciłam do pokoju zauważyłam, że Rosy zaczyna się przebudzać.
Otrzworzyła zdezorientowana oczy, a ją obdarzyłam ją szczerym i troskliwym uśmiechem.
-Co ją tutaj robię? - zapytała ziewając. - A już pamiętam. Już lepiej?
-Tak. Dużo lepiej. Dziękuję Ci za to, że się mną zajęłaś. I przepraszam, jeśli odwaliłam coś głupiego - spuściłam wzrok na myśl o naszym pocałunku. - Jesteś może głodna?
-Nie, ale dziękuję, że pytasz - odparła uśmiechając się do mnie. No ciężko było się na nią patrzeć nie uśmiechając się. - Chcę jak najszybciej wrócić do domu.
-Okej. Zamówię Ci taksówkę, a ty się ogarnij trochę.
CZYTASZ
Zawsze byłaś ideałem
RomansaRodzice Rose Smith zawsze byli wobec niej wymagający. Dziewczyna za wszelką cenę próbuje być idealna, jednak nie do końca jej to wychodzi. Vivienne White, a dokładniej Vivienne Valerie White, od początku liceum jest rywalką Rosie. Vivienne od zaws...