༻Rozdział dziesiąty ༺

6 3 0
                                    

pov:Rose

W szkole ona nawet na mnie nie spojrzała.
Domagałam się jej oczu na sobie.
Zrozumiałam, że po tym incydencie w weekend i jeszcze wcześniejszych się w niej zakochałam.
Na zabój się zakochałam.

Stojąc przy szafkach dostrzegłam Vivienne i idącą za nią Ruby. Vivienne jak zawsze wyglądała wspaniale. Nie mogłam oberwać od niej wzroku.
Gdy złapałyśmy kontakt wzrokowy, ona szybko go urwała. Nie wiedziałam dlaczego ona to robi.
Z kolei Ruby miała na sobie czarny płaszcz, standardowo jeden z dziadkowych swetrów i czarną spódniczkę.
-Witaj Bee.
-Cześć - odparła chłodno.
-Co się dzieje z Maxem? Już drugi tydzień go nie widziałam.
-Ech, nie może przeżyć tego, że Vivienne go nie kocha - wywróciła oczami. - nie wiem czego on się w sumie spodziewał. A teraz siedzi i wyje jak wilk do księżyca. Pojebany w ogóle.
Ruby nie miała w sobie empatii. Ciężko jej było zrozumieć uczucia innych. Ona sama często przyjmowała oziębłą postawę do innych. Często się izolowała, miała mało znajomych. Była też pracowita. W tym roku została wybrana na sekretarza w samorządzie uczniowskim.
Ciągle jednak byłam myślami przy Vivienne.
Ten pocałunek, który dostałam w sobotę wieczorem był wspaniały.
Chciałam jeszcze.
-Wybacz mi Rosy, ale ta durna Sophie ciągle czegoś ode mnie chce - powiedziała szatynka, chowając smartfon do plecaka. - poza tym, muszę iść się pouczyć z biologii, bo referaty z Lucy to jakaś porażka, musiałam wszystko zrobić za nią.
-Och, rozumiem - westchnęłam.
-Do później - krzyknęła w biegu.
-Pa... Pa.
I znowu zostałam sama. Bardziej samotna.
Dzisiaj bardzo mnie bolał nadgarstek.
Moje problemy mnie przerastały, więc jakiś czas temu zaczęłam się ciąć.
Może jest to głupie, ale czuję, że jest później lepiej.
I wczoraj pod wpływem emocji troszeczkę przesadziłam.
Miałam tylko skrytą nadzieję, że nikt nie zobaczy tego.

Nagle zauważyłam Sue, jak zawsze ubraną w czarną gotycką suknię, czarny płaszcz i rosyjską czapkę -ushankę, która była jej znakiem rozpoznawczym.
Pomachała do mnie ręką na powitanie, po czym szybko pobiegła do jakiegoś chłopaka.
Nie wiem, nie znałam go wcześniej.
Jednak widziałam w jaki sposób oni na siebie patrzyli. To nie było spojrzenie jak do kolegi, w oczach Sue było widać zauroczenie. Natomiast w oczach tego chłopaka widziałam troskę i również zauroczenie. Mam nadzieję, że ci dwaj będą kiedyś razem.

-Hej.
Gwałtownie się odwróciłam do tyłu.
To była oczywiście Yuki Tanaka.
Yuki pochodziła z Japonii. Nie wiem w sumie, co ona robiła w Wielkiej Brytanii. Zawsze ubierała się można powiedzieć, że  ,, uroczo ". W tym wypadku miała na sobie beżowy cardigan na guziki, pod spodem białą koszulę. Do tego taką tenisową spódniczkę i różowo- białe podkolanówki.
Yuki często knuła różne intrygi i manipulacje, więc obawiałam się czego chce ode mnie. Tanaka była również, przyjaciółką Sophie. Jednak Yuki wybrała klasę z rozszerzoną fizyką.

Stałyśmy właśnie na schodach między drugim, a trzecim piętrem.
-Co tam u ciebie? - zapytała jakby nigdy nic Yuki.
-Eee, nawet okej - powiedziałam, uśmiechając się. - A u ciebie?
Po chwili zobaczyłam jak cynicznie uśmiechnęła się w kierunku Vivienne.
Vivienne nie odwzajemniła uśmiechu.
Vivi spojrzała na nią z taką nienawiścią, nieufnością.
-Ach fajnie. Tylko wkurza mnie ta Vivienne.
Spojrzałam na nią pytająco. Przecież w weekend razem się naćpały. Czy to był jakiś podstęp ze strony Yuki?
-Dlaczego?
-No spójrz na nią.
Odwróciłam się do tyłu.
Gdy nagle czułam jak spadam do tyłu.
To się mogło się skończyć.
Widziałam tylko oddalającą się postać Yuki.
I ten paskudny uśmiech na jej twarzy.
Nagle zamiast lecieć na ziemię, poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Ten ktoś mnie uratował.
Po chwili mnie puścił.
Otrzepałam się.
To była Vivienne.
To była ona.
Swoje spojrzenie kierowała ku Yuki. Było to spojrzenie pełne gniewu, natomiast Yuki patrzyła na nią z widoczną pewnością siebie. Dla mnie to było za dużo. Uciekłam do toalety.

pov: Vivienne

Nie wiem, co ta pizda Yuki sobie myślała, ale ja nie pozwolę, żeby robiła w jakikolwiek sposób krzywdę dla Rosie. Co prawda chciałam  unikać Rose po ostatnich wydarzeniach. Jednak wychodzi na to, że się nie da, bo mi zaczęło zależeć.
Po biologii i po zaprezentowanym referacie, który podobno wyszedł nam świetnie, poszłam zapalić.
Był już październik. Mój ulubiony miesiąc.
Ubrałam w biegu moją skórzaną kurtkę, po czym wyszłam z Tony'm i Charlesem za szkołę.
-Jaką lekcję teraz mieliście? - zapytałam.
-Ja miałem informatykę - odparł Charles.
-A ja literaturę - powiedział Tony, uśmiechając się.
Wyjęłam z kurtki paczkę fajek i zapalniczkę.
Chłopacy się podzielili moimi szlugami.
-A ogień masz? - spytał Charles, z petem w buzi.
Podałam mu zapalniczkę.
Gdy spaliliśmy papierosy, chłopacy poszli do szkoły, a ja zostałam. Mieliśmy mieć teraz francuski, więc niespecjalnie mi się tam spieszyło. Po chwili pokazała się i Yuki Tanaka.
Też z paczką papierosów.
-Czemu jej to zrobiłaś? - zapytałam.
Yuki parsknęła złowieszczym śmiechem.
-Ty naprawdę myślisz, że tego nie widzę? -zapytała, wydychając dym z ust.
-No, ale czego?
-Tego jak na nią patrzysz, tępa debilko - rzuciła Tanaka. - ja widzę te twoje spojrzenie na nią. Nie jestem ślepa. Widzę, że jesteś w niej zakochana!
-No to mnie rozgryzłaś - pomyślałam. - To aż tak widać?
-Nie bez powodu cię w sobotę naćpałam, chciałam zobaczyć jak się wtedy zachowasz -wyjawiła azjatka. - i rzeczywiście, od razu  poleciałaś do Smith.
-No dobra, a do czego ty zmierzasz? -zapytałam.
- Wiesz, problem w tym, że mi Rosie podoba się dłużej niż tobie. I to ja będę z nią, a nie ty.
-Ha! - parsknęłam śmiechem. - nie ma nawet takiej opcji - dodałam śmiejąc się. - ona jest hetero.
- A zobaczysz, że ja z nią będę choćbym miała zrobić niewiadomo co. A tobie White, radzę się trzymać od niej z daleka - powiedziała już nieco groźniej niż poprzednio.
-Już się boję - odparłam, cynicznie się przy tym uśmiechając. Często używałam sarkazmu, bo wiedziałam, że mogę tym kogoś wyprowadzić z równowagi- i o to tylko chodziło- a na nią to działało jak czerwona płachta na byka.
- Powinnaś - odparła pewna siebie.
Parsknęłam śmiechem. Co niby ona mogłaby mi zrobić?
Po tym wszystkim Yuki odeszła.
Za jakiś czas wróciłam do szkoły. Zdałam sobie sprawę, że jestem już spóźniona na lekcję.
Tak czy inaczej, nie pozwolę dla Yuki skrzywdzić Rosie. Jeśli będzie trzeba, to będę o nią walczyć.

Zawsze byłaś ideałemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz