Rozdział 2.

5 0 0
                                    

- Ej, Destiny wstawaj dolecieliśmy - usłyszałam głos mojego brata i szarpanie za ramie przez, które natychmiast się obudziłam.

- Ty debilu, czemu budzisz mnie w tak brutalny sposób, nie pomyliło Ci się coś czasem? - odburknęłam, rozdrażniona.

- Przepraszam, księżniczkę Destiny, która woli zostać i nadal, spać w samolocie niż, jechać do domu gdzie, jest wygodne łóżko - odburknął obojętnym głosem.

- Jak dla mnie możesz tu zostać ale, oddaj mi klucze - rozkazał wyciągając do mnie rękę, na znak oddania mu kluczy.

Prychnęłam pod nosem na zachowanie brata ale, on już taki był, wredny, głupi jak mało kto, czasami śmieszny ale, też bardzo uparty. W tym, wypadku wygrała cecha idiotyzmu mojego brata, beze mnie by, zginął w tym stanie. On nawet nie potrafi dobrze tostów zrobić bo, zawsze są przypalone, a co dopiero samemu ogarnąć ciotkę Allison, pójść do pracy, i nadal się uczyć.

W końcu nie wiemy czy ciotka wyszła z nałogu dostaliśmy tylko wiadomość, że przyjedzie po nas jakiś facet i zawiezie do domu, w którym wcześniej mieszkaliśmy wraz z ciotką. Nie wiemy czy zastaniemy ją zalaną w trupa do ogarnięcia czy zdrową zadbaną kobietę, która jak to mówili się nami zaopiekuje.

- Dobra idź, wychodzimy - odpowiedziałam obojętnym głosem.

Gdy, wyszliśmy z samolotu odebraliśmy, nasze walizki i udaliśmy się, w stronę taksówek zabraliśmy tylko te najpotrzebniejsze rzeczy, a resztę spakowaliśmy do kartonów i wysłaliśmy paczką. Wyszliśmy na zewnątrz i aż zaniemówiłam był, wschód słońca, który wyglądał przepięknie, o tej porze. Popatrzyłam na Noe'go, który też patrzył w tę samą stronę.

- Tęsknie za nimi Destiny - odpowiedział chłopak patrząc, już na mnie. Widziałam w jego oczach ból, smutek i tęsknotę. Bolał mnie widok smutnego brata. Mimo, że nie potrafiłam okazywać uczuć większości osób, to jego kochałam nad życie. Choć mu dogryzałam i robiłam na złość.

- Ja też Noe, ja też - odparłam smutno. Przy nim czułam się komfortowo,  nie musiałam ukrywać emocji bo, mu ufałam jak mało komu.

- Ruszaj się ten gościu co stoi przy Mercedesie ma kartkę z napisem „Noe, Destiny" to chyba po nas nie? - zaśmiałam się  i ruszyłam w jego stronę. To będzie ciężki start. Gdybym wtedy, wiedziała jak moje życie się potoczy tu w Las Vegas...

Po wejściu do samochodu, pogrążyliśmy się w swoich myślach, a kierowca nie zagadywał wiec było, to na plus.

*

Dojechaliśmy na miejsce po, kilkunastu minutach i wyszliśmy z pojazdu. Staliśmy przed domem zastanawiając się jak teraz będzie wyglądać nasze życie, nowa szkoła, praca... Co do znajomych to się nie obawiałam. Lisa Wood jest w moim wieku poznałyśmy się jak jeszcze tutaj mieszkaliśmy mamy kontakt do dzisiaj, ale nie powiedziałam jej o tym, że tutaj wracam. Raczej na stałe...

Blondynka jest bardzo miła, ale potrafi pokazać pazurki gdy trzeba, wysoka blond włosa dziewczyna, o brązowych oczach oraz, pięknej figurze ona po prostu cała jest przepiękna.
Pisałyśmy do siebie przez cały czas gdy mieszkałam w Kalifornii, Lisa czasami aż dzwoniła kilka razy dziennie z tęsknoty i wypytywała, kiedy znów wybieramy się na wakacje do Vegas. Cóż teraz to się ucieszy, kiedy powiem jej, że się tu przeprowadziliśmy. Lisa ma starszego brata, który tutaj nie mieszka. Przeprowadził się wraz ze swoja... już żoną jak jeszcze tutaj chodziłam do szkoły.

Z Lucasem chciałam spróbować bo, miałam nadzieje, że moje rozbite serce po pierwszym chłopaku, który rozwalił je doszczętnie, to tylko chwilowy moment i będę mogła się ponowne zakochać, niestety z nim nie było mi dobrze nawet go nie kochałam, więc pozostaje mi myśleć, że albo nie potrafię kochać, albo nie znalazłam jeszcze odpowiedniej osoby, którą szczerze pokocham.  Miejmy nadzieję, że to drugie.

Z chwilowego zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dobiegający z mojego telefonu dostałam SMS'A właśnie od mojej przyjaciółki.

Od: Lisa

DESTINY! Jak mi wytłumaczysz to, że dowiaduje się jako ostatnia, i OD TWOJEGO BRATA tego, że przeprowadziliście się na stałe do Las Vegas!?

O boże ta dziewczyna mnie wykończy.

Do: Lisa
Tak, przeprowadzamy się na stałe. Wszystko Ci opowiem jak się spotkamy. Jutro u mnie co ty na to?

Mam nadzieje, że nie będzie na mnie obrażona, że jej o tym nie powiedziałam, ale zastanawiało mnie, kiedy brat zdążył ją o tym poinformować. Po prostu chciałam do niej pojechać jutro z samego rana i zrobić jej niespodziankę, oczywiście mój głupi brat musiał wszystko zjebać.

Od: Lisa
Ok, przyadę po ciebie i pójdziemy na kawę do kawiarni, musisz mieć dobry powód skoro mi o tym nie powiedziałaś. Do zobaczenia.

Do: Lisa
Szczerze to zapomniałam, ale wyjaśnie ci wszystko jutro. Do jutra Wood.

Lubiałam wkurzać moją przyjaciółkę tym, że zwracam się do niej po nazwisku. Zawsze słodko się denerwowała z tego powodu lecz tak na prawdę lubiła to, że tak do niej mówię. Ja mam specjalne przywileje u tej dziewczyny. I za to ją kocham.

Weszliśmy do domu, w którym świeciło pustkami ciotki nie było, a to oznaczało, że na pewno jest po procentach gdzieś w barze. Zapowiada się trudne pół roku. Tylko dlaczego dali jej prawa do opieki nad nami, skoro musili wcześniej sprawdzać jej warunki mieszkalne i poczytalność. Zrobiła to tylko na pokaz? Czy oddali nas do jedynej rodziny bo, chcieli się nas pozbyć?

Co prawda w domu było czysto, przytulnie i ładnie.

Podeszłam do stołu i zobaczyłam kartkę, na której było coś zapisane wzięłam ją w dłonie i zaczęłam czytać na głos żeby mój brat, który dorwał się do lodówki też to usłyszał.

„Dzieci niestety zobaczymy się dopiero rankiem rozgośćcie się i niczego nie krępujcie wszystko jest do waszej dyspozycji co zobaczenia.

Kocham was! Allison"

Odłożyłam kartkę na swoje miejsce i wpatrywałam się w zdziwioną minę brata. Nie wiedziałam, o co tutaj chodzi z resztą on tak samo. Nie chciałam tego rozkładać na czynniki pierwsze bo, jestem zmęczona, ale jutro już się tym zajmę.

Destiny Or ChanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz