.
Rano obudził mnie straszny ból głowy. Powoli zwlekłam się z łóżka i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Jedenasta.Kurwa miałam być po Noego godzinę wcześniej.
Wczorajsza impreza, którą zakończyłam dość szybko bo, o pierwszej w nocy była bardzo fajna i mam nadzieję, że wkrótce ją powtórzę tylko, że nie u nas w domu bo, sprzątana byłoby ogromnie dużo. Nie wiem jak i kiedy wszyli inni, ale w domu nie było nikogo gdy w nocy się przebudziłam i poszłam napić wody.
Mój kochany braciszek stwierdził, że zostanie sobie na noc u kolegi, a z racji tego, że jego nowy samochód został zawieziony do naprawy nie miał kto go odebrać, jeszcze teraz gdy ciocia jest w delegacji. Także ja jako najwspanialsza siostra na świecie musiałam to zrobić.
Młody nie chciał się przyznać co się stało z jego samochodem, ale Aaron zmiękł już po jednym uśmiechu gdy rozmawiałam z nim na FaceTime i wyśpiewał mi wszystko jak ptaki wiosną. Okazało się, że Noe chciał cofnąć, ale zamiast wstecznego wbił jedynkę gdy odwrócił się głową w tył żeby cofać, auto ruszyło do przodu i przyjebał w latarnie. Nie wierzę, że to te same geny co ja. Ewidentnie go podmienili w szpitalu.Szybko się ogarnęłam. Ubrałam czarny top i szare szerokie spodnie. Buty ubierałam tak szybko, że się prawie wywróciłam, zgarnęłam kluczyki z szafki obok łóżka i wyszłam z pokoju. Po schodach zbiegłam przeskakując co dwa stopnie. Otwierając drzwi do wyjścia zatrzymał mnie głos.
- A ty gdzie się wybierasz? - zapytał Diaz.
- Myślałam, że pierwszą interakcje z drugim człowiekiem zaczyna się od dzień dobry albo cześć.
- Oh przepraszam jak mógłbym być tak nie kulturalny - odparł sarkastycznie. Początek dnia, a już mnie denerwował.
- Dzień doby Destiny. Teraz lepiej? - zapytał ironicznie.
- Pierdol się - rzuciłam i już się odwracałam.
- To chodź na górę - powiedział zbliżając się do mnie
- Co? - zapytałam oniemiała. Alkohol go jeszcze trzymał. Napenwo.
- Co? - odparł głupio.
Czy on właśnie... Japierdole.
- Idź jeszcze spać bo, nie do końca wytrzeźwiałeś.
- Ja jestem całkiem trzeźwy. Powiesz mi gdzie się wybierasz?
- Jadę po Noe'go - co on tak wszystko chciał wiedzieć.
- Już go odebrałem jest u siebie - o kurczaczki pieczone no to nie źle. Idę spać dalej. Chociaż...
- Serio? - zapytałam głupio.
- Serio, serio. Nie wierzysz idź sprawdź na górę.
No i poszłam do pokoju brata. Gdy weszłam ten siedział na łóżku i klikał w telefon. Nie sądziłam, że Noe zadzwoni po Diaz'a gdy ja się nie zjawiłam na czas, ale to dobrze nie musiałam tracić paliwa.
Jesteśmy kwita Diaz.
Noe zauważył, że weszłam i podniósł na mnie wzrok swoich brązowych oczu, które były takie same jak kiedyś naszego taty.
- Czekałem pół godziny, aż księżniczka się zjawi i co widzę Diaz'a w Porsche zamiast Desti w McLarenie - braciszek się zdenerwował, ale nie jakoś bardzo. Aj jak mi go szkoda.
- Wypiłam wczoraj za dużo, byłam padnięta - powiedziałam i rzuciłam się na łóżko obok niego.
- Właśnie widzę. Wyglądasz strasznie - parsknął śmiechem. Co za bezczelny gnojek.
CZYTASZ
Destiny Or Chance
RomanceProlog Po śmiertelnym wypadku rodziców długo myślałam nad tym czy dobrze robię zgadzając się na przeprowadzkę do Ciotki, która kiedyś była ćpunką. Byłabym z dala od przyjaciół, z którymi naprawdę dobrze się dogadywałam. Tutaj w małym miasteczku Nee...