Rozdział 12.

4 0 0
                                    

.
Rano obudził mnie straszny ból głowy. Powoli zwlekłam się z łóżka i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Jedenasta.

Kurwa miałam być po Noego godzinę wcześniej.

Wczorajsza impreza, którą zakończyłam dość szybko bo, o pierwszej w nocy była bardzo fajna i mam nadzieję, że wkrótce ją powtórzę tylko, że nie u nas w domu bo, sprzątana byłoby ogromnie dużo. Nie wiem jak i kiedy wszyli inni, ale w domu nie było nikogo gdy w nocy się przebudziłam i poszłam napić wody.

Mój kochany braciszek stwierdził, że zostanie sobie na noc u kolegi, a z racji tego, że jego nowy samochód został zawieziony do naprawy nie miał kto go odebrać, jeszcze teraz gdy ciocia jest w delegacji. Także ja jako najwspanialsza siostra na świecie musiałam to zrobić.


Młody nie chciał się przyznać co się stało z jego samochodem, ale Aaron zmiękł już po jednym uśmiechu gdy rozmawiałam z nim na FaceTime i wyśpiewał mi wszystko jak ptaki wiosną. Okazało się, że Noe chciał cofnąć, ale zamiast wstecznego wbił jedynkę gdy odwrócił się głową w tył żeby cofać, auto ruszyło do przodu i przyjebał w latarnie. Nie wierzę, że to te same geny co ja. Ewidentnie go podmienili w szpitalu.

Szybko się ogarnęłam. Ubrałam czarny top i szare szerokie spodnie. Buty ubierałam tak szybko, że się prawie wywróciłam, zgarnęłam kluczyki z szafki obok łóżka i wyszłam z pokoju. Po schodach zbiegłam przeskakując co dwa stopnie. Otwierając drzwi do wyjścia zatrzymał mnie głos.

- A ty gdzie się wybierasz? - zapytał Diaz.

- Myślałam, że pierwszą interakcje z drugim człowiekiem zaczyna się od dzień dobry albo cześć.

- Oh przepraszam jak mógłbym być tak nie kulturalny - odparł sarkastycznie. Początek dnia, a już mnie denerwował.

- Dzień doby Destiny. Teraz lepiej? - zapytał ironicznie.

- Pierdol się - rzuciłam i już się odwracałam.

- To chodź na górę - powiedział zbliżając się do mnie

- Co? - zapytałam oniemiała. Alkohol go jeszcze trzymał. Napenwo.

- Co? - odparł głupio.

Czy on właśnie... Japierdole.

- Idź jeszcze spać bo, nie do końca wytrzeźwiałeś.

- Ja jestem całkiem trzeźwy. Powiesz mi gdzie się wybierasz?

- Jadę po Noe'go - co on tak wszystko chciał wiedzieć.

- Już go odebrałem jest u siebie - o kurczaczki pieczone no to nie źle. Idę spać dalej. Chociaż...

- Serio? - zapytałam głupio.

- Serio, serio. Nie wierzysz idź sprawdź na górę.

No i poszłam do pokoju brata. Gdy weszłam ten siedział na łóżku i klikał w telefon. Nie sądziłam, że Noe zadzwoni po Diaz'a gdy ja się nie zjawiłam na czas, ale to dobrze nie musiałam tracić paliwa.

Jesteśmy kwita Diaz.

Noe zauważył, że weszłam i podniósł na mnie wzrok swoich brązowych oczu, które były takie same jak kiedyś naszego taty.

- Czekałem pół godziny, aż księżniczka się zjawi i co widzę Diaz'a w Porsche zamiast Desti w McLarenie - braciszek się zdenerwował, ale nie jakoś bardzo. Aj jak mi go szkoda.

- Wypiłam wczoraj za dużo, byłam padnięta - powiedziałam i rzuciłam się na łóżko obok niego.

- Właśnie widzę. Wyglądasz strasznie - parsknął śmiechem. Co za bezczelny gnojek.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 02 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Destiny Or ChanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz