- Mamo! Sama chciałaś abym poprawiła oceny - powiedziała Diana. - To tylko korki.
- Z kolegą! Kto to w ogóle jest ten Florian? Kolejny Drake, który zniszczy ci życie?! - zapytała kobieta.
- Nie... - zawahała się Diana. - Florian jest miły. I dobrze się uczy. Mieszka... Mieszka...
- No gdzie? - spytała mama Diany.
Diana milczała. Dobrze wiedziała co mama sądzi o ludziach stamtąd. Wieśniacy z zerową klasą. Brak szacunku, słabe maniery.
- No... W Zapędowie. - Diana nie lubiła stawiać się matce. Ale czasami trzeba było mówić prawdę.
- Nie. Żartujesz. Tom! - mama Diany zawołała męża. - Zgadnij co Dianka chce zrobić w sobotę.
- Znowu spotkanie z tymi dziewczynami? - spytał zmęczony Tom. - Naomi jest wredna, Miko głośna, Ariel źle na ciebie wpływa. Jezu, ale mi w krzyżach łupie. Chyba się położę.
Rodzice Diany byli bardzo mili. No dobrze, może nie zawsze tolerowali jej znajomych, ale często mieli rację.
- Nie - powiedziała mama Diany. - Chce pojechać do tego całego Floriana. No wiesz, jego matka ma piątkę dzieci. Ci z Zapędowa. Sąsiedzi siostry żony twojego brata.
- Z Zapędowa? Tam są jakieś domy? - zapytał Tom. - Po co chcecie się spotkać? No i kto cie tam zawiezie Dianka?
- Nie wiem. Florian ma wytłumaczyć mi matmę. Dobrze sobie z tym radzi.
- Pomyślę o tym. Matma, matma... Jakie wy macie słabe wymówki...
Minęło kilka dni i modlitwa Diany przyniosła skutek. Dziewczyna siedziała w aucie w drodze do Zapędowa.
- Pzyjadę po ciebie o 19. Nie ma zostawania do dwudziestej - nakazał Tom.
- Tato. Mówisz to setny raz - Diana przewróciła oczami.
- Dobrze, dobrze. Tylko naucz się czegoś z tej matmy!
- Pa!
Diana wysiadła z auta. Podeszła do dużego domu, przed którym stało równie spore auto. Zadzwoniła do drzwi.
- Już! - usłyszała. Drzwi otworzyła niska kobieta o radosnych oczach. - Ty jesteś Dianka! Floruś tyle o tobie mówi! Ciagle tylko Diana to, Diana tamto... Och, Franz! Weź stąd te zabawki! Jeszcze mała się o nie przewróci. No i nie patrz tak! Nieładnie ta się gapić na gościa! Oh, wybacz Dianko. Wejdź już. Ciężko jest z tyloma dziećmi. To znaczy, sama tego chciałam. Oczywiście. Floruś! Ktoś do ciebie!
- Idę! - obecnych dobiegło zabieganie po schodach. - O, cześć Diana. Ee... Chyba idziemy do mojego pokoju? W sensie do mojego i Franza... Hah. Dzielimy pokój. - chłopak był wyraźnie zakłopotany.
- Jasne! - krzyknęła Diana. - Jeszcze raz dzięki.
Florian poprowadził ją do dużego pokoju z mnóstwem zdjęć na ścianach i plakatem Lecha Poznań. Diana mogłaby przysiąc, że w drodze do pokoju minęli jakieś osiem dzieci. Ile ich było?
- Siadaj - powiedział Florian. - No to od czego chcesz zacząć...
CZYTASZ
Zapędowo by night
No FicciónDiana żyła normalnym życiem zwyczajnej nastolatki, aż do momentu, w którym poznała JEGO. Nie zdawała sobie sprawy, ze jedna osoba może tak bardzo zmienić czyjeś życie...