Rozdział 14

13 6 1
                                    

– Wspaniale... – powiedział Arlie. – Nie myśl jednak, że dam ci odpocząć. Bierzemy się za trening.

– Teraz? – zapytałam zszokowana.

– Teraz. Na wojnie nikt nie czeka, aż żołnierz nabierze sił.

Arlie pociągnął mnie do środka swojego pałacu. Był olśniewający. Ściany były granatowe, czarne lub grafitowe, meble czarne i czerwone.

Było to bardzo męskie i niezwykle eleganckie miejsce. Cóż, nie spodziewałam się może plecionego gniazda, w końcu Arlie był synem króla, ale ten pałac przekraczał moje wyobrażenia.

Najbardziej onieśmielający był otaczający mnie zewsząd zapach księcia. Zapach gór, wolności, powietrza i lasu były tu tak intensywne, że kręciło mi się od nich głowie. Pojawiały mi się w niej obrazy, na jakie zdecydowanie nie byłam przygotowana. Najważniejsze, że na tych obrazach byłam ja w towarzystwie Orła.

Te myśli i marzenia znowu dodały mi sił. Arl wprowadził mnie do jadalni i wskazał stół. Zasiedliśmy i zjedliśmy czekający na nas posiłek. Zastanawiałam się czy jest tu jakaś służba i gdzie się podziewa.

Ad nam już nie towarzyszył, najpewniej udał się do swojego domu, by odpocząć.

Niektórzy na odpoczynek najwyraźniej nie zasługiwali. Arlie wskazał mi drogę do pokoju przygotowanego dla mnie i do sali treningowej. Dostałam dziesięć minut na ogarnięcie się i miałam zjawić się punktualnie na treningu.

Nie miałam przy sobie żadnych rzeczy, poza tym w czym przyjechałam. Zastanawiałam się, czy mam się myć, skoro zaraz będę trenować i nawet nie mam się w co przebrać, ale ostatecznie zdecydowałam się na szybką kąpiel. Pomyślałam, że doda mi sił.

Pokój, który dostałam był piękny. Męski, surowy, ciemny, ale bardzo elegancki. Był większy niż pokoje gościnne w moim pałacu.

Zapach Arliego był tu bardzo intensywny.

Zajrzałam do szaf i ze zdumieniem odkryłam, że są w nich damskie czyste ubrania. Nie moje, ale nowe. Nic specjalnego, ale za to bardzo praktycznego. Spodnie, tuniki, bielizna.

W komnacie była izba łaziebna, niemal równie wielka jak sypialnia. Zdumiało mnie to, jaki wspaniały pokój dostałam.

Wyjęłam pospiesznie pierwszą tunikę z szafy i poszłam się myć.

Po wyszorowaniu się, wypłukałam się porządnie i pospiesznie ubrałam.

Włosy były zupełnie mokre, ale nie miałam co z nimi zrobić. Wybiegłam z pokoju wiedząc, że jestem spóźniona.

Arlie czekał na mnie w sali treningowej, na wpół otwartej, niczym ogromny taras. W części zamykanej znajdowało się bardzo dużo różnego rodzaju broni. W części tarasowej, ziemia przykryta była warstwą kurzu i piachu. Miejsce przypominało ring, który znałam z domu, z tą różnicą, że ring po bokach otoczony był murem, a po środku, był zupełnie otwarty na nicość. Ziała tam przepaść.

Zauważyłam, że książę też się umył i przebrał, ale z jakiegoś powodu jemu zajęło to mniej czasu.

– Spóźniłaś się.

– Nie bądź takim tyranem, musiałam się jedynie odświeżyć.

– W ramach kary i rozgrzewki powalczymy.

Nie zdążył skończyć tego zdania, gdy już miecz leciał w moim kierunku. Złapałam za rękojeść i szybko stanęłam w pozycji do walki.

Nie miałam czasu się nad niczym zastanowić, bo Arlie rzucił się na mnie. Z łatwością odpierałam wszystkie jego ataki.

Wolf tales: IlluminationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz