— Mamusiu, ja chcie moje kololowanki! Plosię!
Złapałam się za głowę, starając skupić myśli. Targały mną emocje. Musiałam coś zrobić, by wybrnąć z tej patowej sytuacji. Zoe od samego rana prosiła mnie o kolorowanki, które jej ostatnio kupiłam. Na początku w ogóle nie była nimi zainteresowana, ale dzisiaj, jak na złość, nie chciała bawić się niczym innym. Żadne puzzle, maskotki, a nawet jej ulubiona lalka nie były w stanie skupić jej uwagi na tyle mocno, by o nich zapomniała. Gdy zauważyłam, że jej oczka się zaszkliły, serce ścisnęło mi się boleśnie. Wiedziałam, że brak obecności ojca jej nie służył. Choć nie była z nim blisko związana, praktycznie nie mieli żadnej głębszej więzi, to na pewno mocno przeżywała to, że nie było go obok, jak dotychczas. Jeśli mogłam zrobić cokolwiek, co poprawiłoby jej nastrój, to musiałam się na to zdobyć. Nawet, jeśli miało się to wiązać z wejściem prosto w paszczę lwa.
Wzięłam głęboki oddech, przeczesując palcami włoski Zoe. Nie mogłam przywyknąć do tego, że ktoś dzielił z nami tak intymną przestrzeń, jaką jest wspólne mieszkanie. To był nasz dom. Miejsce, które miało być tylko nasze. Kiernan zajął wybrany przez siebie pokój, a ja nie protestowałam, bo nie wiedziałam, jak mam się odnaleźć w tej dziwnej sytuacji. Niestety nie zdążyłam przenieść stamtąd wszystkich zabawek Zoe, wraz z kolorowankami, o które tak się teraz upominała. Nie dziwiło mnie, że wybrał akurat tę sypialnię, bo to z niej rozciągał się najpiękniejszy widok na góry i pobliskie jezioro, którego nie można było dostrzec z innych części domu. Od początku, gdy tu zamieszkaliśmy chciałam, by to właśnie ten pokój był sypialnią moją i Toma. On jednak się na to nie zgodził. Wybrał dla nas większy, bardziej przestronny pokój, ale z niego nie można było obserwować tak pięknych widoków za oknem. A ich, nic nie mogło zastąpić.
To właśnie z obecnej sypialni Kiernana rankiem można oglądać najbardziej zachwycające wschody słońca. Promienie przedostają się pomiędzy górskimi szczelinami i oświetlają pobliską łąkę. Wieczorami zaś można tam obserwować inne, niesamowite zjawisko. Księżyc mieni się i odbija w ciemnej tafli małego jeziora, które znajduje się tuż obok naszego domu. Na wodzie tworzy się wtedy pełna zimnych barw mozaika. Uwielbiałam ten widok. Gdy Zoe się budziła, często zabierałam ją do tamtego pokoju. Bawiła się, a ja podziwiałam krajobraz. Czułam się dziwnie, że Kiernan wybrał właśnie tę sypialnię. Jakby coś go do niej ciągnęło, tak jak i mnie.
— Mamusiu... — prosiła znów Zoe, patrząc mi błagalnie w oczy.
Ocuciłam się. Musiałam przynieść jej kolorowanki.
Co ze mnie za matka, że się nad tym zastanawiałam?
Przecież byłam u siebie w domu. Miałam prawo żyć tak, jak dotychczas. Obecność tego tajemniczego, niebezpiecznego mężczyzny nie mogła burzyć naszego rodzinnego świata, a przede wszystkim uderzać w moją córkę.
— Już, kochanie. Zaraz ci je przyniosę. — powiedziałam łagodnie, pocierając czule palcami jej policzek — Poczekaj tu na mnie minutkę, dobrze?
Zoe potaknęła główką. Widziałam, że jej oczka w mig się rozpromieniły.
Wstałam z dywanu. Poprawiłam sweter i podeszłam do drzwi. Zerknęłam na córeczkę. Uśmiechała się i patrzyła na mnie wyczekująco. Wyszłam na korytarz. Musiałam pójść do sypialni Kiernana. Nie wiedziałam, jak zareaguje, ale nie zamierzałam się bać. Musiałam żyć ze strachem, że w każdej chwili w naszym domu mogą pojawić się wierzyciele Toma, więc i z tym lękiem sobie poradzę.
Podeszłam pod drzwi jego pokoju. Zapukałam kilka razy, ale nikt mi nie odpowiedział. Odruchowo chwyciłam za klamkę. Sypialnia była otwarta. Wydawało mi się, że słyszałam szum wody. Brał właśnie prysznic. Postanowiłam wykorzystać ten moment i zabrać kolorowanki, zanim wyjdzie z łazienki. Bardzo ostrożnie wślizgnęłam się do środka. Od razu uderzył mnie mocny aromat jego wody kolońskiej, który unosił się w powietrzu. Rozejrzałam się po pokoju. Panował w nim porządek, co mocno mnie zaskoczyło. Koszule w różnych odcieniach starannie ułożone były w równy stos na łóżku. Na nocnej szafce, obok skórzanego portfela i telefonu leżał złoty zegarek. Pod ścianą stała zamknięta czarna torba. Wszystkie jego rzeczy i sposób, w jaki o nie dbał mówiły o kontroli. Kontroli nad otoczeniem, a może też i nad ludźmi?
CZYTASZ
Zwrócę ci ją | +18 [W TRAKCIE] ✓
Roman d'amourZwrócę ci ją... WE WŁAŚCIWYM CZASIE. U podnóża najwyższych gór w regionie, na bezkresnym pustkowiu, młoda kobieta stara się poradzić sobie z nagłym zaginięciem męża. Layla mieszka wraz z córeczką w domu otoczonym dziką przyrodą. Z każdą kolejną god...