Kiernan
Od rana bolał mnie łeb. Wczorajszy wieczór całkowicie rozpierdolił mi umysł. Emocje wylały się ze mnie, chociaż zawsze starałem się nad nimi panować. Byłem zimny i miałem w dupie to, jak inni się przy mnie czuli. To nigdy nie było istotne. To nigdy nie było częścią systemu, do którego należałem. Byłem jego najważniejszym trybem, bez którego nic nie mogło przetrwać.
Wczoraj było inaczej. Adrenalina krążąca w moich żyłach sięgnęła zenitu, ale nie dlatego że się przestraszyłem, nie należałem przecież do osób, które czegokolwiek by się bały, ale dlatego że wydarzyło się coś, czego za cholerę nie brałem pod uwagę. Zupełnie się nie spodziewałem, że Layla spróbuje mnie wychujać. Wiedziałem, że była odważna i sprytna, ale nie sądziłem, że jest równie przebiegła. Nie wiem, jak to możliwe, że jej odpuściłem. Nigdy tak nie postępowałem. Z nikim. To nie w moim stylu. Nawet nie myślałem o tym, by tłumić gniew. Kiedy ktoś mi się sprzeciwiał – musiał ponieść konsekwencje. To była naturalna kolej rzeczy. Gdyby na miejscu tej kobiety znalazł się ktoś inny... nie wiem, jak by się to skończyło.
A ja przy niej zmiękłem. Kurwa! To miejsce naprawdę robiło mi sieczkę w głowie. Złamała zakaz, wystąpiła przeciwko mnie, a do tego pyskowała mi i jawnie prowokowała. A ja jej na to, kurwa, pozwoliłem. Nawet ręka mnie nie zaświerzbiła, by ją uciszyć. Zupełnie nie brałem pod uwagę, że mógłbym użyć siły. Wręcz przeciwnie, czekałem i byłem cholernie ciekaw, na co się jeszcze zdobędzie. Chciałem poznać granicę jej odwagi.
Ja pierdolę. Gdyby to samo zrobił ktokolwiek inny, nie miałbym skrupułów. Nikt nie miał prawa podnosić na mnie głosu, ba, nikomu by to nawet przez myśl nie przeszło. A ona krzyczała i hardo patrzyła mi w oczy. Dobrze, że nie zdawała sobie sprawy z tego, co za to groziło w moim świecie. Może właśnie to mnie tak fascynowało? To, że nic o mnie nie wiedziała. Nie bała się mnie na tyle, by się przede mną kulić tak, jak inni. Nie miała pojęcia, kim naprawdę byłem, dlatego pozwalała sobie na dużo więcej. Było w tym coś wkurwiającego, ale i intrygującego zarazem. Kobiety od zawsze oblepiały mnie, jak lep, a ona... była inna. Czasem miałem wrażenie, że miewała momenty, gdy w ogóle nie chciała na mnie patrzeć. To było, jak wyzwanie rzucone mi prosto pod stopy. Wyzwanie, któremu chciałem sprostać.
Wczoraj jednak zrobiła dużo więcej. Zrobiła coś, czego do tej pory nikt się nie odważył zrobić – zignorowała moje polecenie. Nie wiem, dlaczego w ogóle z nią na ten temat rozmawiałem, po jakiego chuja starałem się ją do czegokolwiek przekonać, przecież i tak mogłem zrobić, co tylko chciałem i jej bunt w ogóle nie miał tu znaczenia. A ja wdałem się w tę jebaną dyskusję i pozwoliłem, by przejęła nade mną kontrolę. Powinienem ze spokojem zmiażdżyć każdą próbę jej sprzeciwu, nie pozwolić, by choćby kiwnęła palcem, robiąc cokolwiek przeciwko mnie. Ale coś mnie powstrzymało. Patrzyłem na nią i próbowałem zrozumieć, co w niej takiego było, że zablokowałem w sobie tę mroczną ciemność, z którą żyłem od lat i, którą tak zajebiście uwielbiałem. Byłem w stanie bez najmniejszego zawahania powstrzymać się przed tym, co zwykle robiłem. Nigdy taki nie byłem. Przy niej pozwalałem sobie na słabość, której nikt, nigdy nie powinien widzieć.
Jej ruch wkurwił mnie z wielu powodów, ale najważniejszy był taki, że nie lubiłem, gdy ktoś dotykał mojej przestrzeni, gdy miał czelność działać za moimi plecami. A ona... odważyła się zabrać mój telefon – rzecz świętą, nienaruszalną, której nikt do tej pory nie miał odwagi tknąć. Kim ona, do diabła, była, że myślała, iż ujdzie jej to na sucho?
A jednak – zrobiła to, a ja jej za to wcale nie ukarałem. Nawet w najmniejszym procencie nie dostała tego, na co zasłużyła. Nie wiem, czemu jej łzy i strach tak na mnie działały. Nie powinno mnie to ruszać, a tymczasem stało się inaczej – odpuściłem. Poczułem coś, od czego zawsze stroniłem – litość. Kurwa, naprawdę nie chciałem, żeby płakała. Bo co, by mi to dało? To pojebane, ale choć zasłużyła na karę, nie odczuwałem satysfakcji, że się mnie bała. Zwykle lubiłem, gdy ludzie przy mnie drżeli, gdy ich opór malał, gdy łamali się pod moim wzrokiem i kulili w sobie. Mogłem wtedy postępować po swojemu, doprowadzając ich do działań, które sam kontrolowałem. Ale jej wczoraj nie miałem zamiaru złamać. Ba, w ogóle tego nie chciałem.
CZYTASZ
Zwrócę ci ją | +18 [W TRAKCIE] ✓
RomanceZwrócę ci ją... WE WŁAŚCIWYM CZASIE. U podnóża najwyższych gór w regionie, na bezkresnym pustkowiu, młoda kobieta stara się poradzić sobie z nagłym zaginięciem męża. Layla mieszka wraz z córeczką w domu otoczonym dziką przyrodą. Z każdą kolejną god...