Rozdział 2 | Zastanów się, kto po was przyjdzie, kiedy ja odejdę

641 86 300
                                    

Zerknęłam na zegarek. Dochodziła już ósma rano. Na dworze zaczynało się przejaśniać. Odwróciłam się i spojrzałam na smacznie śpiącą Zoe, która obejmowała mnie rączkami. Choć cała dygotałam z emocji, niepewna tego, co przyniesie dzisiejszy dzień, jej spokój wlewał w moje serce ukojenie. Wiedziałam, że teraz muszę być silna. Córeczka bardzo mnie potrzebowała. Musiałam odrzucić strach i walczyć o jej bezpieczeństwo. Ja się nie liczyłam. Jedyne, czego teraz chciałam, to zapewnić jej ochronę i spokój na jaki zasługiwała. 

Mimo że miała dopiero pięć lat, już wystarczająco dużo wycierpiała. Wydawała się być beztroskim i radosnym dzieckiem, ale wiedziałam, że odtrącenie przez ojca mocno na nią wpływało. Córka do dobrego rozwoju potrzebuje akceptacji i miłości swojego taty. Tom nigdy jej tego nie dał, a jakby tego było mało, teraz jeszcze ściągnął na nas kłopoty. Przez całą noc o tym rozmyślałam. Nie mogłam pojąć, jak mógł zaryzykować życiem dziecka w zamian za pieniądze. Byłam pewna, że nie mieliśmy problemów finansowych. Nadal nie docierało do mnie, jak bardzo się myliłam. Martwiłam się o Toma. Bałam się, że miał poważne kłopoty, ale postawił na szali bezpieczeństwo naszej rodziny i tego nie potrafiłam mu wybaczyć. W moim sercu gromadziło się coraz więcej żalu.

Potarłam opuszkami palców lekko zaróżowiony, pyzaty policzek Zoe. Wyglądała tak niewinnie, jak mały aniołek. Bolało mnie, że nie wiedziałam, jaka czeka ją przyszłość. Potwornie się bałam, czy zdołam ją ochronić przed zagrożeniem. Ucałowałam ją czule w główkę i ostrożnie wyswobodziłam się z jej objęć. Podeszłam do drzwi. Przyłożyłam do nich policzek, nasłuchując dźwięków dochodzących z korytarza, ale miałam wrażenie, że w domu panowała całkowita cisza. Bałam się spotkania z mężczyzną, który spędził u nas noc. Nic o nim nie wiedziałam. Mogłam tylko uwierzyć jego słowom, ale i tak nie miałam gwarancji, że powiedział mi prawdę. Było w nim coś, co sprawiało, że czułam przy nim strach. Biła od niego bliżej nieokreślona ciemność. To, że wtargnął wczoraj potajemnie do naszego domu jeszcze bardziej pobudzało moje lęki. Zanim się z nim skonfrontuję, potrzebowałam się uspokoić. Cofnęłam się w głąb pokoju i odwróciłam w stronę okna. Serce biło mi gwałtownie. Próbowałam wyrównać oddech.

Niebo było dziś pełne chmur, zza których na próżno było wypatrywać słonecznych promieni. Kiedyś nie potrafiłam przyzwyczaić się do pogody, która panowała w tym regionie. Tom ją uwielbiał, albo przynajmniej sprawiał takie wrażenie, że była mu w jakiś sposób bliska. Wcześniej myślałam, że to przypadłość pisarzy. Lubią mieć w swoim otoczeniu nie tylko ciszę, ale i ponurą pogodę, by móc przelać swoje smutki na papier. Wydawało mi się, że złe samopoczucie zawsze jest dużo bardziej inspirujące, a posępna pogoda niewątpliwie wpływa na ludzkie emocje. Teraz jednak, gdy znałam już prawdę o jego sekretach, przypuszczałam, że udawał i tak naprawdę od zawsze tak samo, jak ja nie lubił tego klimatu. Szkoda, że tak rzadko ze mną rozmawiał. Może, gdyby chciał poświęcić mi i Zoe trochę czasu, to zyskałaby na tym nie tylko nasza rodzina i małżeństwo, ale również i nasze obecne bezpieczeństwo.

Westchnęłam, wpatrując się w nisko zawieszone, szare chmury. Były przytłaczające. Brak ich wyraźnych konturów sprawiał, że niebo wydawało się płaskie, a jego widoczność ograniczała się jedynie do tej niekończącej się, ponurej zasłony. Tutaj rzadko zdarzały się słoneczne dni. Kiedy już występowały, to słońce dość intensywnie nagrzewało w dzień doliny, ale nocą, zwłaszcza przy bezchmurnym niebie, ciepło szybko uciekało, powodując wyraźne spadki temperatur. U podnóża gór, przy których znajdował się nasz dom i tak zawsze było dużo cieplej niż na wyższych wysokościach, ale to, co przeszkadzało mi tu najbardziej, to częste opady deszczu, burze i poranno-wieczorne mgły, które po pewnym czasie stały się bardzo uciążliwe. Czasami za oknami domu nie było widać nic więcej, poza otaczającą nas z każdej strony dymną pierzyną. Przy mojej melancholijnej osobowości, nie wpływało to na mnie dobrze. Taki klimat z jednej strony mnie uspokajał, ale z drugiej pogłębiał również moje depresyjne stany. 

Zwrócę ci ją  | +18 [W TRAKCIE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz