6

40 8 7
                                    

KWIECIEŃ

NATALIA

Nie dogadywałam się z Klaudią, naprawdę wolałam już pilnować Lucy sama, niż z nią na karku. Traktowała mnie jak gorszy sort, jakbym była jakąś ubogą krewną. Irytowało mnie to do tego stopnia, że planowałam pogadać o tym z Robertem. Jeśli nic się w tej kwestii nie zmieni, to zrezygnuję, żeby nie psuć sobie sobie zdrowia. W tym wszystkim najbardziej szkoda mi było małej. Widać, żę lgnęła do ludzi i chciała się przytulać, a jej własna matka nie miała pojęcia jak w takich sytuacjach reagować, wykręcała się z uścisku... Masakra. To dziecko dostawało więcej miłości ode mnie niż od niej.

Lucy siedziała mi na kolanach, kiedy usłyszałam, że na podjeździe parkuje Robert.

– Zbieram się. – oznajmiłam dziewczynce, po czym posadziłam ją na dywanie i dałam buziaka.

Była niepocieszona, bo nie skończyłyśmy puzzli.

– Nie dąsaj się, możesz dokończyć z mamą. – Klaudia spiorunowała mnie wzrokiem i zwlekła się z kanapy.


ROBERT

Nie zdążyłem wysiąść z samochodu, gdy przy moich drzwiach pojawiła się Natalia.

– Musimy pogadać.

To nie zwiastowało niczego dobrego.

Oparłem się o samochód. Wyciągnąłem i odpaliłem papierosa.

– Ty palisz? – Zrobiła wielkie oczy.

– Tylko kiedy mam bardzo stresujący dzień.

– Ja cię stresuję? – zapytała z przekąsem.

Lubiłem to nasze dogryzanie, działało na mnie relaksująco.

– Chyba nie pofatygowałaś się tu rozmawiać o moim nałogu?

– A tak! Mogę pilnować Lucy, ale tylko wtedy, kiedy będę z nią sama.

Spojrzałem na nią pytająco.

– Nie dogaduję się z twoją żoną.


NATALIA

„Nie dogaduję się z twoją żoną" było bardzo dużym niedopowiedzeniem z mojej strony. Jego żona mnie nie cierpiała. Nie, jego żona mnie nienawidziła. Nie miałam pojęcia dlaczego. Utrzymywałam dystans zarówno z nią jak i Robertem. Całą swoją uwagę skupiałam na Lucy, ale dzisiaj Klaudia przekroczyła granicę. Miałam wpaść na chwilę, żeby ją odciążyć po całym dniu zanim pojawi się pan i władca domu. Jednak gdy przyszłam cała kuchnia była uwalona, brudne naczynia walały się wszędzie, a ta gwiazda rzuciła, że zanim zajmę się Lucy, mam to ogarnąć. Kiedy grzecznie odmówiłam, bo sprzatanie nie należało do moich obowiązków, zostałam zwyzywana od gówniar i smarkul. Dodatkowo usłyszałam, że jestem nierobem, i że mi nie zapłaci. Ja, jak to ja, w kaszę nie dam sobie dmuchać, a że na język nie chorowałam to jej odpyskowałam:

– Z tego co mi wiadomo pani Klaudio, to wypłatę robi mi pani mąż. Pani nie dokłada się ani złotówki. Co więcej, utrzymuje panią pan Robert, więc nie ma pani własnych pieniędzy. Ja natomiast na swoje uczciwie zapracowałam. – Uśmiechnęłam się szeroko.

W odpowiedzi zamachnęła się na mnie chcąc mnie spoliczkować, ale byłam szybsza i zdążyłam się uchylić.

– Jest to ostatni dzień, kiedy pilnuję Lucy w pani obecności.


ROBERT

Chciałem zapytać co zrobiła Klaudia, ale nie miałem dzisiaj na to siły. Wolałem poddać się bez walki. Dzisiejszy dzień w pracy był naprawdę wymagający i ostatnie na co miałem ochotę, to dyskusja z nastolatką o zachowaniu mojej żony.

(Nie)gotowa na romansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz