Rozdział 8

1.9K 723 93
                                    

Maddox

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Maddox

Obudziłem się mocno zaniepokojony, nie wiedziałem, gdzie się znajduję i jaka jest pora dnia. Jedyne, czego w tej chwili byłem pewien, to brak bólu. Mimo dezorientacji czułem się wypoczęty. Włączyłem nocną lampę i zamarłem. Dostawka obok mojego łóżka była pusta.

Zerwałem się gwałtownie z łóżka i wybiegłem z sypialni. Wszędzie panował półmrok. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał czwartą trzydzieści. Kurwa... Przespałem cały dzień i większość nocy. Bez Cherry. Przecież... Cholera, nie pamiętałem, żebym zabierał ją do siebie po kąpieli. Zawsze to robiłem, żeby nie przegapić jej nocnych pobudek...

– Cherry – wychrypiałem, jakbym oczekiwał, że mi odpowie.
Wparowałem do jej pokoju, ale widok, który tam zastałem sprawił, że natychmiast się zatrzymałem i wstrzymałem oddech.

Najpierw, najciszej jak tylko potrafiłem, zbliżyłem się do łóżeczka. Mała spała spokojnie, a ja poczułem ulgę. Czy to oznaczało, że pomimo tego, jak mało czasu spędzałem z tym dzieckiem, zaczynałem się przyzwyczajać? Nie mogłem. Ona nie była moja. Musiałem w końcu zabrać się za rozwiązanie tej sprawy, bo byłem już zmęczony niepewnością. Obciążenie, jakie na mnie spadło, tylko wszystko komplikowało.

Później podszedłem do fotela, w którym spala skulona dziewczyna. Jej sen z kolei nie był zbyt spokojny. Wzdrygała się i posapywała ciężko. I na pewno było jej zimno, bo jej policzki były zaczerwienione, a usta wyraźnie spierzchnięte.

Otworzyłem drzwi niewielkiej szafy, ukrytej w kącie i wyjąłem z niej gruby koc. Nakryłem nią Faith, a kiedy się nad nią pochylałem, zacisnąłem mocno szczęki. Wyglądała tak delikatnie i niewinnie. Zupełnie inaczej niż za dnia, kiedy ciskała gromy i obelgi w moją stronę.

Najrozsądniej byłoby ją obudzić i wysłać do domu. W ogóle nie powinno jej tu być... Nie powinna spać w fotelu. Chryste... Została dlatego, że nie obudziłem się w porę. Była naprawdę odpowiedzialna. Bardziej ode mnie.

Wziąłem głęboki oddech i w tym samym momencie Cherry zakwiliła. To była jej pora na mleko. Zwykle miałem odmierzoną ilość proszku i butelkę w podgrzewaczu w sypialni, żeby nie biegać w nocy po domu, ale tu w dziecięcym pokoju tego nie było. Na komodzie stała tylko pusta butelka po mleku.

Wcisnęłam małej smoczek i ostrożnie wziąłem na ręce, żeby nie zaczęła płakać i nie obudziła swojej niani. Wyszedłem z nią z pokoju i zszedłem do salonu. Położyłem ją w kołysce i nie wiedząc, jak zapanować nad tym, by nie zaczęła wrzeszczeć, przeciągnąłem ją do kuchni. Po drodze zajrzałem jeszcze do skrytki, gdzie znajdował się piec, i włączyłem ogrzewanie.

Przygotowałem mleko i usiadłem sztywno na kuchennym krześle, po czym wyjąłem już mocno zniecierpliwioną Cherry i zacząłem ją karmić. Kiedy wpadła mi do głowy niedorzeczna, choć w gruncie rzeczy prawdziwa myśl, parsknąłem pod nosem. Piętro wyżej spała jej opiekunka, a ja siedziałem o świcie w kuchni i ją karmiłem, żeby Faith, co prawda w paskudnych warunkach, mogła się po prostu wyspać.

No ChoiceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz