Rozdział 10

1.2K 658 99
                                    

Maddox

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Maddox

Może nie wyraziłem się wystarczająco jasno, ale najzwyczajniej w świecie nie mogłem znieść tego, że nagle była tak blisko. Jej zbolałej miny, kiedy się skaleczyła i patrzyła na mnie tymi załzawionymi oczami. Kiedy dotykałem jej ręki czułem, jakby raziła mnie prądem, a każde jej drżenie i westchnienie, gdy ją opatrywałem sprawiało, że coś w moim wnętrzu zaczęło się palić. Jakby wepchnęła mi rozżarzone węgle w klatkę piersiową.

A to, czego nie znałem, budziło we mnie wściekłość i frustrację. W efekcie tego moja matka robiła mi każdego dnia awanturę, twierdząc, że zwolniłem najlepszą dziewczynę, jaka chodzi po Ziemi. Rzecz w tym, że również Faith tak zrozumiała to, że wysłałem ją do domu, bowiem nie zjawiła się w pracy przez tydzień i nie odbierała ode mnie telefonu.

Kiedy moja matka próbowała skontaktować się z jej rodzicami, powiedzieli tylko, że Faith nie ma. Jakby cały świat postanowił się, kurwa, obrazić tylko dlatego, że ta mała, najwyraźniej niezbyt bystra dziewczyna, źle mnie zrozumiała.

W ten sposób znów zaniedbywałem pracę, a opieka nad Cherry została podzielona pomiędzy moją matkę, mnie oraz Adele i Carlę. To było chwilowe rozwiązanie, ponieważ zwyczajnie nie szło funkcjonować w ten sposób. Młoda stała się marudna, wiecznie płakała, odpychała butelkę z mlekiem, jakby Faith rzeczywiście rzuciła na nią urok.

Byłem z nią u lekarza, ale ten stwierdził, że wszystko jest w porządku. Dał jakieś cholerne krople, które ponoć miały ją nieco wyciszyć i odesłał nas do domu. Nie miałem już pomysłów, jak jej pomóc.

Pilnowaliśmy rutyny, stałych pór posiłków, spacerów, kąpieli i snu. Kompletnie nic nie działało. Byłem zmęczony i znów wściekły na to, że moja ex zgotowała mi taki los. Nie miałem nawet wyboru, zostałem rzucony na głęboką wodę i wszystko wymykało mi się spod kontroli. Odnosiłem wrażenie, że żyję w dziwnym zawieszeniu, nie mając pojęcia, czy kiedykolwiek wrócę do normalności.

Leżałem w łóżku, a Cherry po kolejnym ataku płaczu w końcu zasnęła. Byłem już na skraju wytrzymałości, ale nie chciałem winić za to wszystko dziecka. Ona nie ponosiła winy za to, że się urodziła, a teraz w jedyny możliwy sposób komunikowała, że coś jest nie tak. Problem tkwił jednak w tym, że nie miałem pojęcia, co.

Faith by wiedziała...

Sięgnąłem po telefon, który leżał na nocnym stoliku i zazgrzytałem zębami. Cały czas się łudziłem, że w końcu dotrze do niej, że jest tu potrzebna. Mogłem do niej pojechać, ale tym razem najprawdopodobniej jej rodzice nie wpuściliby mnie nawet do środka. Liczyłem też, że postanowi chociaż przyjechać po rzeczy, które zostawiła w moim domu. Wtedy może miałbym okazję naprostować tę nieścisłość, która zaistniała.

Gdy usłyszałem, że Cherry zaczyna się wiercić, już wiedziałem, że zbliża się kolejny wrzask. Jak na komendę, sypialnia wypełniła się jej przeraźliwym płaczem. Wstałem, wcisnąłem telefon w kieszeń swoich dresowych spodni i wziąłem ją na ręce, po czym udałem się na parter. Wszystko robiłem już mechanicznie, bo i tak wiedziałem, że w żaden sposób jej nie uspokoję.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 4 hours ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

No ChoiceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz