Myślę, że ten rozdział was zaskoczy 🤭
Mason
Rano budzi mnie śpiew ptaków oraz promienie słoneczne chamsko ogrzewające mi twarz. Wczoraj zapomniałem zaciągnąć rolet, a dzisiejsza pogoda mi o tym przypomina. Przeciągam się leniwie, nieprzyzwyczajony do panującej w domu ciszy. Dochodzi dziewiąta, Josie o tej godzinie już skakałaby po moim łóżku, domagając się uwagi. Muszę zadzwonić do mamy, by dowiedzieć się, jak miewa się moje dziecko. Mam nadzieję, że spędzi fajny weekend z prababcią. Oby tylko Maureen nie wciskała w nią za dużej ilości słodyczy.
Zwlekam tyłek z ciepłego łóżka, biorę szybki prysznic, po czym obieram kierunek na kuchnię. Przygotowuję szybkie śniadanie, robię kubek kawy, następnie przenoszę się do salonu włączając program śniadaniowy. Nie przepadam za tym gównem, ale cisza w domu mnie dobija. Nie przywykłem do niej, a że nie mam z kim pogadać, ktoś inny musi mówić.
Wpycham do ust porcję jajecznicy, kiedy rozdzwania się mój telefon. Najpierw myślę, że to mama, lecz szybko się okazuje, że nie. To Charlie. Szybko przełykam, upijam łyk kawy, by się przypadkiem nie zakrztusić, następnie wciskam zieloną słuchawkę i włączam tryb głośnomówiący.
– Widzę, że oprócz mnie, ktoś też jest rannym ptaszkiem w sobotę, co? – rzucam na dzień dobry, słysząc w słuchawce śmiech dziewczyny.
– Cześć! Pewnie pospałabym dłużej, ale przyjaciele nie dawali mi żyć! Dzwonię do ciebie z pewną propozycją.
– Zamieniam się w słuch.
– Nie wiem, czy będziesz chętny, ale pomyślałam, że raz się żyje. Ava ma domek przy jeziorze. Wybieramy się tam ze znajomymi. Miałbyś ochotę dołączyć?
Opadam plecami na oparcie kanapy, zaskoczony propozycją Charlie. Nie sądziłem, że może chodzić o wypad nad jezioro, ale ten pomysł mi się podoba. Jestem wolny, Josie jest u prababci, bezpieczna, a ja spędziłbym ten dzień w czterech ścianach, wariując z nudów. Na samą myśl, że spędzę z Charlie więcej czasu, czuję ekscytację. Unikam patrzenia na portret mojej żony, który dwa tygodnie temu przytargałem z powrotem, by nie czuć się winny.
– Brzmi świetnie. Akurat Josie wyjechała z moimi rodzicami do prababci, więc jestem wolny dzisiejszego dnia.
– Och, zostajemy do jutra – oznajmia zakłopotana.
Hmm... tego nie przewidziałem. Myślę, by pojechać własnym samochodem, dzięki temu jutro będę mógł wrócić do domu o godzinie, która będzie mi pasować. Szczególnie, że nie wiem, o której wrócą rodzice.
– W porządku, pasuje mi to. Kiedy wyjazd?
Chwytam kubek, upijając kolejny łyk kawy.
– Właściwie... – Urywa na moment. – Za trzydzieści minut. Przepraszam, że nie dałam ci znać wcześniej, ale sama dowiedziałam się zaledwie godzinę temu i...
– Spokojnie, Charlie. – Przerywam jej słowotok. – Wszystko gra. Potrzebuję piętnastu minut na spakowanie kilku rzeczy i będę gotowy.
W mojej głowie nagle pojawia się pewien pomysł, którego jeszcze kilka dni temu nie wziąłbym pod uwagę. Obiecałem sobie! Powinienem bardziej przestrzegać własnych zasad, ale wychodzi na to, że przy tej dziewczynie łamię je wszystkie. Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje, nie poznaję samego siebie, jednak nie chcę się nad tym rozwodzić.
CZYTASZ
GDYBYŚ NIE ISTNIAŁA
ChickLitSamotność, żal i ból stały się codziennością dla dwudziestosześcioletniego Masona, który dwa lata temu w tragicznym wypadku samochodowym stracił swoją ukochaną żonę. Każdy dzień to walka z przeszłością, a przyszłość wydaje się mroczna i pełna niepew...