Rozdział 4

31 8 0
                                    

NARCYZA

Ślub jej syna drastycznie odbiegał od tego jak go sobie wyobrażała, ale nic w życiu którym zmuszony był żyć jej syn nie było tak jak ona by tego chciała. Narcyza wciąż pamiętała Draco jako bystrego malucha, ciepłego i uwielbiającego się przytulać i całkowicie zafascynowanego swoją matką. Spędzali niemal cały czas razem, bawiąc się puzzlami na podłodze lub wędrując po rozległych terenach Dworu Malfoyów. Wciąż czuła jego małą dłoń sięgającą po jej dłoń, widziała jego szczere szare oczy patrzące jej w twarz, słyszała jego swobodny śmiech.

Narcyza nie słyszała śmiechu swojego syna od dziesięciu lat.

Ludzie rozmawiali o jej synu przyciszonymi głosami. Inni okrutni mężczyźni mieli przezwiska: Rzeźnik, Nocny Łowca, Rozpruwacz. Jej syn nie potrzebował żadnego Jego imię Draco Malfoy w zupełności wystarczało.

Narcyza nienawidziła tego z całego serca.

Wciąż miała jednak nadzieję, że któregoś dnia znajdzie kobietę która będzie chciała wyjść za niego za mąż i będą mieć dzieci i skończy się ta cała karuzela przemocy, ale te nadzieje zostały rozwiane. Nowe Ministerstwo i jej mąż wciąż potrzebowali przemocy od Draco, a jego małżeństwo było narzędziem do osiągnięcia politycznych korzyści.

Narcyza była potężną czarownicą, pochodzącą ze Szlachetnego i Starożytnego Domu, i bała się, że małżeństwo jej syna z Hermioną Granger zakończy na zawsze linię Blacków i Malfoyów.

Mimo to Narcyza Malfoy postanowiła udawać, że wszystko w małżeństwie jej syna jest normalne. Czekała na Hermionę u podnóża schodów, planując dzień na ulicy Pokątnej.

- trzymaj swoją różdżkę na widoku cały czas – poinstruował Draco – nie spuszczaj jej z oczu, Spacer po ulicy Pokątnej i do domu. Nic więcej

- potrafię się nią zająć – powiedziała Narcyza

Spojrzała na syna, widząc głębokie fioletowe cienie pod jego oczami i zagłębienia pod kośćmi policzkowymi. To nie było życie, jakiego się spodziewała, ale było jedynym, jakie miał. Draco skinął głową i teleportował się.

* * *

HERMIONA

W prawdzie Hermiona była na ulicy Pokątnej wiele razy w ciągu ostatnich dziesięciu lat, nie miała jednak pełnej swobody poruszania się po niej, nie miała też dostępu do wszystkich sklepów. Wiele z nich było zamknięte dla czarodziejów mugolskiego pochodzenia, a właściciele domagali się okazania karty przed wejściem do środka. Jej karta zawsze zawierała informację 'poziom pierwszy i drugi' tak więc większość lokali była dla niej zwyczajnie niedostępna.

Ale nie dziś.

Nie z kartą na której widniała informacja 'bez ograniczeń' w eskorcie Narcyzy Malfoy we własnej osobie. Było to dziwne poczucie wolności. Narcyza zdawała się wyczuwać jej nastrój i pozwalała Hermionie prowadzić się pomiędzy budynkami. Minęły 'Esy i Floresy' i mimo, że Hermiona była w stanie zobaczyć Remusa za ladą, oparła się chęci wejścia do środka. czysto krwista rodzina ze statusem rodziny Malfoyów nie postawiła by stopy w 'Esach i Floresach'

- może zjemy lancz? – zapytała delikatnie Narcyza

- Och – Hermiona zdała sobie sprawę, że wpatruje się w okno eleganckiej kawiarni – tak, to brzmi naprawdę cudownie.

Nie była co prawda w prawdziwej restauracji od lat. Hermiona podążyła za Narcyzą do środka ale czarodziej stojący za kontuarem zatrzymał je.

- muszę zobaczyć twoją kartę - powiedział z szyderczym uśmiechem, mierząc Hermionę od stóp do głów

[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz