Rozdział 11

277 25 0
                                    

HERMIONA

– Dlaczego niby Rodolphus Lestrange mnie chce? – zapytała Hermiona, przerywając cichy posiłek w Posiadłości Malfoyów.

Nikt nie odpowiedział. Draco, Lucjusz i Narcyza patrzyli na siebie nawzajem.

– Jestem Szlamą – powiedziała bez zająknięcia. – Dlaczego on miałby mnie chcieć?

Lucjusz podjął się próby odpowiedzenia na jej pytanie. Odchrząknął, usiadł wyprostowany na krześle i zaczął uderzać palcami o stół, jakby usiłował zadecydować, ile musi jej powiedzieć. Wziął powolny, głęboki wdech.

– Chce wszystkiego, co mają Malfoyowie – powiedział w końcu, a jego oczy spoczęły na żonie. – Chciał poślubić Narcyzę, ale jej ojciec pozwolił, by to mnie przypadła jej ręka.

Gdyby nie rozmawiała już o tym z Narcyzą poprzedniego dnia, Hermiona mogłaby być przerażona tym stwierdzeniem. Jednak nie potrafiła zapomnieć tonu, w jakim Narcyza mówiła o Lucjuszu. Zakochałam się szaleńczo w Lucjuszu, kiedy byliśmy w Hogwarcie. Usta Narcyzy były wtedy wygięte w lekki uśmiech.

– Był więc zmuszony zadowolić się gorszą siostrą Black – kontynuował Lucjusz. – On chce naszych pieniędzy, on chce naszej władzy, a teraz...

Lucjusz zwrócił się w jej stronę.

– A teraz, ponieważ Draco ma ciebie, on też chce ciebie – powiedział.

Hermiona poczuła mdłości, gdy to sobie uświadomiła. Sprawiło to, że cała sytuacja polityczna wydała się jeszcze bardziej niepewna. Nowe Ministerstwo zdawało się stać u progu wojny domowej. Przechyliła głowę na bok, zastanawiając się nad krótką listą ich sojuszników.

– Powiedziałeś, że strażnicy Azkabanu będą wam lojalni – powiedziała w końcu Hermiona.

Po kolei spoglądała im w oczy, próbując emanować pewnością siebie.

– Tak, to możliwe – powiedział Lucjusz, wracając do swoich kotletów cielęcych.

Hermiona wzięła głęboki oddech, wysuwając brodę do góry.

– Chcę odwiedzić Azkaban – powiedziała, a gdy jej oświadczenie spotkało się ze sceptycyzmem, kontynuowała: – Chcę zobaczyć na własne oczy.

Lucjusz delikatnie odłożył widelec i nóż. Zęby widelca wydały cichy dźwięk, gdy opierał się o porcelanowy talerz. Pochylił się do przodu, opierając przedramiona na stole, i mrużąc szare oczy, spojrzał na nią. Hermiona poczuła, jak jej nerwy płoną.

– Chcę po prostu zrozumieć wasz świat – powiedziała, zaskoczona, że jej głos był tak pewny.

Lucjusz odchylił się na krześle.

– Ilir Hoxa zna Draco, odkąd był małym chłopcem – powiedział Lucjusz. – Jestem przekonany, że będzie szczęśliwy z waszej wizyty. Draco, zabierz swoją żonę do Azkabanu.

Lucjusz uderzył knykciami w stół i wstał, żeby opuścić jadalnię, a Narcyza podążyła za nim. Hermiona chciała wyjść z pokoju, ale na jej drodze stanęła ogromna sylwetka Draco. Powoli uniosła brodę i spojrzała w jego szare oczy, które zmrużone, i spoglądały w jej kierunku.

– Chcesz zobaczyć Weasleya – powiedział Draco szorstkim głosem.

To nie było pytanie.

– Co masz na myśli? – zapytała, próbując udawać niewinność.

– Nie obchodzi cię Ilir Hoxa. Chcesz odwiedzić Weasleya w Azkabanie – powiedział.

Wzrok Hermiony skierował się na podłogę.

[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz