Leżałam na łóżku w złym nastroju, przytłaczało mnie wiele myśli.
Myślałam o wszystkim na raz i nie mogłam skupić się na jednej rzeczy.
Jay się we mnie kochałJa też go kochałam
Kaila dziwnie się zachowywała
Natasha to moja siostra
Moi rodzice nawet się mną nie interesują
Chciałam się zabić...
Ale dziś nie powinnam się tym przejmować, bo miałam urodziny i miał to być mój dzień.
Nagle usłyszałam skrzypienie drzwi, zza nich wyłoniła się Kaila na jej twarzy malował się smutek, była blada i miała dużo mniej włosów co mnie martwiło.
- Hej, co taka smutna? - zapytałam próbując ją rozweselić.
- Muszę ci coś powiedzieć Lei - zaczęła siadając na łóżku - Zapewne zauważyłaś ostatnio, że wypadają mi włosy albo, że bardzo chudnę, prawda? - zapytała na co pokiwałam głową z lekkim niepokojem.
- A więc...
- A więc?
- Jestem chora na białaczkę - powiedziała szybko.
Otworzyłam usta w szoku, powstrzymując łzy.
Była moją jedyną prawdziwą przyjaciółką, jeśli bym ją straciła zostałabym wrakiem człowieka, wyprutym z wszelkich uczuć.
- Żartujesz prawda? - zapytałam, a moje oczy po brzegi wypełniły się łzami.
- Nie - powiedziała tylko kręcąc głową na co rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- Nie będę na urodzinach, muszę jechać do szpitala - powiedziała, a ja ją przytuliłam.
- Dobrze, jedź to zależy od twojego zdrowia, pojechać z tobą?
- Nie, zostań, masz urodziny dziewczyno, jesteś zdrowa, kożystaj - powiedziała wycierając łzę z mojego policzka i uśmiechając się do mnie.
Te słowa we mnie uderzyły "jesteś zdrowa, kożystaj".
- Mam coś dla ciebie.. - zaczęła wyciągając coś z torebki - Wiem żałosn..
- Jest śliczny - przerwałam jej patrząc na naszyjnik, który po chwili wylądował na mojej szyi.
Była to połowa serduszka z przerwanym napisem "best friends" drugą połowę miała Kaila.
Dziewczyna uśmiechnęła się i założyła swój naszyjnik.
- Dziękuję, ale nie musiałaś, może ci oddam? - zapytałam na co dziewczyna od razu zaprzeczyła.
- Ciekawe co dostaniesz od innych - powiedziała zaciekawiona Kaila.
- Powiedziałam im, żeby nie kupowali mi nic drogiego i mam nadzieję, że każdy mnie posłuchał - powiedziałam.
- A ja mam nadzieję, że nie - powiedziała szatynka na co się zaśmiałam kręcąc głową.
- O której masz być w szpitalu, może do tego czasu byśmy poszły na spacer.
- Na dwunastą, więc jeszcze godzina, spoko, tylko założę czapkę - powiedziała, a jej uśmiech momentalnie zniknął.
Chciało mi się płakać.
- Kaila.. - zaczęłam gładząc jej dłoń - Jesteś śliczna i nie przejmuj się utratą włosów.
- Jest zimno to dlatego.
Pokiwałam głową, wiedząc, że to przez chorobę, bo było dziś wyjątkowo ciepło.
Zeszłyśmy na dół, a następnie założyłyśmy buty i wyszłyśmy z domu.
Kaila otworzyła drzwi do samochodu i do niego weszła.
Ja zrobiłam to samo i zamknęłam za sobą drzwi.
Kaila podjechała do szpitala, aby następnie pożegnać się ze mną i zostawić mnie po brzegi zatopioną w swoich myślach.
Zapowiadało się na prawdę rozkosznie.
Gdy Kaila już mnie opuściła poszłam w stronę domu, kopiąc każdego napotkanego kamyczka.
Wybaczcie.
Idąc zauważyłam dużo szczęśliwych par, w tym Jaya idącego po parku z Natashą, na chwilę przystanęłam wpatrując się w nich. Mój humor momentalnie się pogorszył, byłam wkurzona.
- Idiota - wyszeptałam do siebie rozczarowana i ruszyłam dalej.
Po dwóch minutach poczułam na ramieniu czyjąś rękę.
- Jay weź się odczep, nie mam sił na ciebie i tą twoją Natashę - powiedziałam odwracając się, a za sobą zauważyłam właśnie wymienione przed chwilą prze ze mnie postacie.
Chłopak zmarszczył brwi, a dziewczyna go pocałowała na co on się zdenerwował.
- Idealnie się dobraliście idiota i idiotka - powiedziałam.
- Widzę, że masz w zwyczaju obrażanie ludzi - zauważyła moja siostra.
- A ty zabieranie facetów i szczęścia - dodałam - Wiecie co, ja już muszę się zbierać.
- Mam coś dla ciebie - zaczął chłopak.
- Nie dzięki, daj Natashy - zaprzeczyłam i ironicznie się uśmiechnęłam.
- Ja chętnie przyjmę - przyznała dziewczyna, a ja przewróciłam oczami, jak można było zakochać się w kimś takim.
- No to do zobaczenia, idioto i egoistko - powiedziałam machając im na pożegnanie z wrednym uśmiechem, aby chwilę później odwrócić się i odejść od nich. Za sobą usłyszałam kolejne cmoknięcie. Idiota i idiotka.
A ponoć tak mnie kochał.
***
Weszłam do domu zatrzaskując za sobą drzwi.
- Nie nawidzę jej! Jak można być taką..taką.. egoistką?! - krzyczałam.
- Jezu, co się dzieje Lei? - zapytała Daisy.
- Mam dość, po prostu mam do cholery dość!
Dziewczyna podeszła do mnie i lekko mnie przytuliła.
- To powiesz mi co się stało? - zapytała spokojnie.
Kiedy poszłyśmy razem do pokoju opowiedziałam Daisy co się stało i czemu wróciłam do domu taka nabuzowana.
- Noi na koniec jeszcze go pocałowała - dokończyłam, a blondynka pokiwała głową w zrozumieniu gładząc moją dłoń.
- Hej, przecież dziś siódmy lipca, masz urodziny, nie przejmuj się tym idiotą - powiedziała i szturchnęła mnie w ramię - Dam ci jakąś kieckę i jeszcze po zazdrości.
Lekko uśmiechnęłam się w duchu na jej słowa i skinęłam głową, w zgodzie.
- Impreza już za trzy godziny, a tak się składa, że mam coś na tą okazję - powiedziała wstając z łóżka i ruszając do swojego pokoju.
Po chwili wróciła, a w rękach trzymała jakąś torebkę, dosyć sporą jak na torebkę.
- Miałaś nie kupować mi nic drogie..
- Cii, zobacz co jest w środku - przerwała mi podając mi torbę.
Znajdowała się w niej obcisła biała sukienka z dużym dekoltem, a jej rękawy były trochę szersze. Tam gdzie są biodra na sukience były kokardki. Kochałam, gdy ktoś zapamiętywał coś co mi się podobało.
Otworzyłam szeroko oczy przyglądając się jej.
- Pamiętałaś jaka mi się podobała... - uśmiechnęłam się do niej.
Blondynka szczerze się do mnie uśmiechnęła i powiedziała:
- Zakładaj no, nie mogę się doczekać aż zobaczę cię w tym cudeńku.
Zaśmiałam się, po czym wyciągnęłam sukienkę z torby, aby następnie pójść do łazienki i przymierzyć ciuch.
Lekko poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki, by pokazać się Daisy.
- Aaa, wyglądasz ślicznie.
- Dziękuję - odpowiedziałam.
***
Około godziny szesnastej zaczęłyśmy się zbierać i robiłyśmy ostanie poprawki.
Umalowałam rzęsy i nałożyłam bordową szminkę na usta, po czym pośpiesznie założyłam czarne szpilki.
- Gotowa? - zapytałam.
- Tak! Chodźmy już! - krzyknęła podekscytowana Daisy i stanęła przede mną robiąc przy tym różne pozy.
Przeskanowałam ją wzrokiem od stóp do głów, wyglądała ślicznie, miała na sobie butelkowo zieloną sukienkę siegającą do ziemi, a w pasie miała założony czarny pasek z srebrnymi elementami.
Włosy miała związane w koka, a sprzodu zwisały jej dwa pasemka, kolczyki założyła w krztałcie kół o srebrnym kolorze.
- Wyglądasz pięknie - przyznałam - Idziemy?
Daisy pokiwała głową i razem ze mną wyszła z pomieszczenia gasząc światło.
Zeszłyśmy do kuchni biorąc torbę z chusteczkami, naszymi telefonami i paroma innymi rzeczami.
Wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do białego wysokiego auta.
Dziewczyna odpaliła silnik i wyjechała z podjazdu.
- A tak apropo wszystkiego najlepszego - powiedziała posyłając mi spojrzenie.
- Dzięki - odpowiedziałam cicho z uśmiechem.
Kiedy dojechałyśmy do klubu, wyszłyśmy z auta i ruszyłyśmy do wejścia.
Weszłyśmy do środka, a ja zaczęłam rozglądać się po całej sali, aż w końcu mój wzrok zatrzymał się na Jayu i Natashy, którzy się całowali.
Moje oczy zaszły łzami, a ja już nie miałam ochoty na imprezę.
Jednak zdecydowałam zostać tutaj i nie psuć sobie urodzin. Złapałam Daisy za rękę i po prostu podeszłam do Mike'a i szepnęłam:
- Pocałuj mnie.
Chłopak spojrzał na mnie i w moment załapał o co chodzi.
Nie zastanawiając się dłużej szybko, ale namiętnie mnie pocałował.
Nie musiałam długo czekać na reakcję Andersona.
- Powaliło cię?! - wrzasnął - Pocałowałaś go, bo Natasha mnie pocałowała, byłem pijany i nie wiedziałem co się dzieje.
- I nagle księciunio otrzeźwiał, masz go nie ruszać, bo skończysz z limem pod okiem - zagroziłam.
Jay przewrócił oczami, ale lekko popchnął Mikeachela.
- Chcesz to limo? - zapytałam zaciskając pięść.
- A może ty chcesz? - zapytał z ironicznym uśmiechem.
- Wow, wow, wow, przestańcie - zaczęła zdenerwowana Daisy.
- Spokojnie postaram się go nie zabić, a ty się o de mnie odwal raz na zawsze - powiedziałam do Jaya.
- Lei..
- Leila do cholery, Lei tylko dla najbliższych, a ty już do nich nie należysz! - krzyknęłam ocierając jedną z łez, która właśnie spłynęła po moim policzku - Nazywaj sobie tak Natashę, może.. Nat?
- Leila to nie tak - zaczął chowając twarz w dłoniach.
- Głuchy jesteś?! O-d-w-a-l się! - wrzasnęłam na cały klub, więc wszyscy na mnie spojrzeli.
Natasha popatrzyła na niego i powiedziała:
- Skoro ona cię nie chcę, to możemy dalej być razem kotku.
Pocałowała go.
Ona go pocałowała.
Pocałowała go...
To we mnie uderzyło bardziej niż powinno, zabolało, i to tak jak nigdy.
Ironicznie się zaśmiałam i dodałam:
- Spoko Natasho, moja ukochana siostrzyczko, życzę udanego związku.
Odwróciłam się i otarłam łzę, nie nawidziłam jej i go. Niech nie liczy na co kolwiek z mojej strony.
![](https://img.wattpad.com/cover/374617897-288-k364493.jpg)
CZYTASZ
This summer will stay in my heart forever || Dylogia forever#1
RomanceDedykacja: Dla wszystkich, którzy kiedyś czuli się gorsi. Na końcu wszystko będzie dobrze. Jeśli tak nie jest oznacza to, że to jeszcze nie koniec. Leila Watts, to szesnastoletnia dziewczyna, która większość swojego życia spędziła w sierocińcu. Jedn...