Rozdział 3

83 6 0
                                    

Obudziłam się na łóżku szpitalnym, nie do końca wiedziałam o co chodzi, jednak widząc Jay'a od razu zmarszczyłam brwi.
  - Obudziła się! - krzyknął chłopak.
  - Co się stało?
Jay przeniósł na mnie wzrok, wyglądał na zmęczonego. Layla nawet nie myśl, że krzyki „Daisy" to wcale nie były krzyki „Daisy". Chryste.
  - W skrócie to upadłaś na bruk - Powiedział niewzruszony.
  - Kto mnie tu przywiózł?
  - Ja, Daisy została jeszcze ze znajomymi.
Wytrzeszczyłam oczy. Czyli moja hipoteza się potwierdziła, to Jay krzyczał.
  - No co? Już nie można komuś pomóc? - uśmiechnął się, a ja zrobiłam to samo.
Chwilę później do sali weszła pielęgniarka, była ubrana na biało i miała śliczne blond włosy, spoglądając na mnie posmutniała i odparła:
  - Mam złe wieści młoda.
  - Na pewno nie jest to nic gorszego niż zostanie sierotą. O co chodzi? - zapytałam, niewzruszona tym faktem, ból jaki wyrządzili mi rodzice zostawiając mnie samą nigdy nie będzie równy z czymkolwiek. Zostawili mnie, czyli mnie nie chcieli, taki jest świat i tego nie zmienimy, bez znaczenia jak bardzo byśmy tego chcieli.
  - Następny tydzień spędzisz w szpitalu. Musisz odpocząć, dostałaś dość mocno w głowę, potrzebujesz dojść do siebie -  powiedziała blondynka - Twoi rodzice lada moment się zjawią - dodała.
Wspaniale.
  - Yay - powiedziałam ironicznie.
Blondynka uśmiechnęła się smutno i wyszła z sali, by zostawić nas samych.
  - Wow, taki wynik w tak krótkim czasie! Pierwszy wypadek w pierwszy dzień, nie spodziewałam się tego - powiedziałam marszcząc brwi - A teraz ruszaj tyłek i wyjdź! - krzyknęłam pokazując mu środkowy palec. Nie obchodziło mnie, że mnie tu przywiózł, zrobił tak, bo czuł się winny, chciał być „czysty".
Jay zmarszczył brwi i się podniósł.
  - Skoro, tak się odwdzięczasz to już więcej nie dostaniesz mojej pomocy.
  - Nie chciałam twojej pomocy i nie chcę! Śmiałeś się ze mnie, śmiałeś się z tego, że byłam sierotą! - krzyknęłam odwracając się, by nie widział łez spływających po moich policzkach.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim policzku, tak to był Jay właśnie starł łzy z moich policzków, jednak chwilę później mocno mnie uderzył i i szepnął:
  - Myślałem, że będzie między nami dobrze.
  - No to muszę cię rozczarować - powiedziałam na ostatnim wdechu.

***
Otworzyłam oczy i przetarłam buzie z krwi.
  - Au! - krzyknęłam z płaczem.
Podniosłam się z łóżka i pobiegłam do łazienki szpitalnej trzymając się za buzię, spojrzałam w lustro i zobaczyłam swoją zakrwawioną buzię, przemyłam ją i obejrzałam twarz, aby sprawdzić czy wszystko w porządku. Zęby były, więc tyle dobrego, na policzku dostrzegłam fioletowego siniaka, nie było źle, ważne, że żyłam, bo jak tak teraz myślę, to jeśli byłabym bardziej wyszczekana to mogłoby dojść do czegoś gorszego. Na pościeli była czerwona plama krwi, więc postanowiłam przewrócić  pościel na drugą stronę, usiadłam na łóżku i czekałam na Bell i Daisy.
W końcu usłyszałam kroki zmierzające w stronę mojej sali, gdy ustały drzwi się otworzyły.
  - Cześć słońce. Jak się czujesz? - zapytała Bell.
  - Hej - powiedziała niepewnie Daisy.
Uśmiechnęłam się na ich widok. Daisy nie była zła, wręcz fantastyczna, pierwszego dnia nie do końca mi zaufała, rozumiałam to, odkąd rodzice mnie porzucili, nie umiałam zaufać nikomu, aż do teraz, nie, żebym szczególnie prosiła się o jakieś nowe znajomości, ale Bell i Daisy były w porządku.
  - Cześć - powiedziałam entuzjastycznie - Trochę boli mnie głowa, ale jest w dobrze.
  - Co się stało? - zapytała Daisy wskazując na siniaka na moim policzku.
Zamilkłam.
  - Ziemia - powiedziała Daisy wymachując rękoma przed moją twarzą.
  - Eee, to dlatego, że upadłam i.. - urwałam - i..tam się uderzyłam.
Pokiwała głową i podała mi torbę z napisem „ZARA".
Ciuchy!
  - Kupiłyście mi ciuchy? -  zapytałam podekscytowana - Kocham was - przytuliłam je i zajrzałam do torby.
  - Dziękuję! - powiedziałam.
  - Czemu płaczesz? - zapytała Daisy.
  - Ze szczęścia, że mam taką wspaniałą mamę i siostrę! Nigdy nic nie dostałam - powiedziałam, a po moich policzkach spływały łzy szczęścia.
W torbie były śliczne ciuchy, parę par spodni w stylu baggy i różnych topów, dotychczas nosiłam jakieś stare ciuchy z dzieciństwa, więc się cieszyłam, dla takiej osoby jak ja zwykłe ciuchy czy cokolwiek innego było czymś więcej niż dla zwykłego dzieciaka.

This summer will stay in my heart forever Dylogia forever#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz