Rozadział 2

108 8 3
                                    

Słowa Daisy nie chciały wyjść mi z głowy, „sieroto", „nie myśl, że ktoś cię tu polubi".
Myślałam nad tym całą noc, przez to nie spałam i przypominałam czarownicę, na szczęście Daisy nie chciała mieszkać ze mną w jednym pokoju, więc mnie nie widziała. Wstałam z łóżka i zamalowałam korektorem sińce pod oczami, przeczesałam włosy i przebrałam się w biały podkoszulek i szorty do kolan.
-Śniadanie!-Krzyknęła Bell.
-Już idę!
Zeszłam na dół po krętych schodach i usiadłam przy stole, miejsce obok mnie zajęła Daisy.
-Idę dzisiaj ze znajomymi na miasto, idziesz z nami?-Zapytała Daisy od niechcenia.-Chcą cię poznać.
-O, serio? Jeszcze wczoraj mówiłaś, że nikt mnie tu nie polubi.-Powiedziałam głośniej, by Bell to usłyszała.
Daisy przewróciła oczami i jeszcze raz powtórzyła swoje pytanie.
-Idę. Głupio, by było jakbym jako jedyna nie poszła.-Posłałam jej ironiczny uśmiech i przesunęłam do siebie talerz z kanapką, by ją zjeść, jednak za nim to zrobiłam, Daisy dała mi szklankę wody. Może jednak nie była taka zła.
-Mhm, nigdy nie jadłam lepszej kanapki.-Powiedziałam z buzią wypełnioną po brzegi, jednak zaraz po tym zasłoniłam buzię ręką, bo zorientowałam się, że wszyscy na mnie patrzą.
-Przepraszam..-Powiedziałam nie pewnie.-Dziękuję.-Odniosłam talerz do zlewu i szybkim krokiem wyszłam z jadalni. Kierując się do swojego pokoju usłyszałam krótkie "proszę".
Przekroczyłam próg pomieszczenia i usiadłam na łóżku, to wszystko wydawało się prostsze, myślałam, że jak będę miała nowy dom i rodzinę to razem w pakiecie znikną wspomnienia, myślałam, że zapomnę o tym co stało się parę lat temu, ale nie, w mojej krwi dalej buzowały gniew, nienawiść i smutek. Nie umiałam zapomnieć, po prostu nie umiałam, a może nie chciałam?
-Idziesz, Lei?-Wyrwała mnie z myśli Daisy.
Słysząc to pospiesznie założyłam czarne conversy i wyszłam z pokoju.
-Tak, już jestem.
-W końcu, ile można na ciebie czekać - powiedziała na co uśmiechnęłam się przepraszająco.
Daisy wyciągnęła błyszczyk z kieszeni i umalowała usta, po czym wyciągnęła rękę w moją stronę.
  - Masz, nałóż sobie na te suche usta - Zmarszczyłam brwi i wzięłam od niej przedmiot.
Umalowałam usta i oddałam błyszczyk w ręce Daisy, tam był bezpieczniejszy, ja non stop coś gubiłam, więc lada moment, a już by go nie było.
-Teraz możesz iść ze mną na miasto!
Uśmiechnęłam się i poszłam, za nią. Chwilę później stałam razem z Daisy w Starbucksie w poszukiwaniu wolnego stolika.
    - O! Tam jest jakieś wolne miejsce! - Krzyknęłam, wskazując palcem na pięcioosobowy stolik.
Daisy chwyciła mnie za nadgarstek i popędziła do wskazanego przeze mnie stołu, wyciągnęła telefon i wystukała krótką wiadomość.
  -Będą za piętnaście minut.-Oznajmiła Daisy.
Pokiwałam głową i poszłam zamówić dwie kawy, gdy przyszłam, znajomi Daisy siedzieli już przy stole.
  - Cześć - Uśmiechnęłam się i podeszłam do stołu z dwoma napojami - Proszę - Powiedziałam i podałam Daisy kawę.
  - Dzięki.
Zajęłam miejsce obok wysokiego chłopaka z rozczochranymi czarnymi włosami, musiałam przyznać, że był dość przystojny.
  - Leila Watts - Podałam rękę do chłopaka, a on zrobił to samo.
  - Jay Anderson - powiedział, gdy ja popatrzyłam na Daisy błagalnie, by przedstawiła mi resztę osób, na szczęście nie musiałam długo czekać.
  - No przedstawcie się! - Krzyknęła.
Wszyscy na nią spojrzeli, po czym przenieśli wzrok na mnie.
  - Mam na imię Asher Powiedział blondyn, jego włosy były lśniące i strasznie roztrzepane - A to moja dziewczyna Charlotte - Wskazał na dziewczynę, która chwilę później uśmiechnęła się i pomachała do mnie ręką. Miała przepiękne brązowe włosy krótko ścięte i czarne ciuchy.
  - Mike - powiedział nie pewnie brunet siedzący na przeciwko mnie.
  - Teraz wszystko stało się jaśniejsze. Ja mam na imię Leila, Leila Watts - Uśmiechnęłam się.
  - Może zagramy w „prawda czy wyzwanie"? Zabawimy się trochę - zaproponował Mike.
  - Jak dla mnie spoko, grałam w to w siero... - urwałam - Znaczy..grałam w tę grę w domu, tak.
  - Spoko - powiedział blondyn, a Charlotte poparła jego odpowiedź.
  - Ta gra jest beznadziejna, nie będę w to grał - Uparł się Jay, jednak
chwilę później siedział już z nami w kole. Mike zakręcił butelką i wypadło na Charlotte.
  - Prawda czy wyzwanie? - Zapytał brunet.
  - Niech będzie...wyzwanie.
  -Okej, podejdź do randomowej osoby i powiedz: O to ty! Oj przepraszam to była pomyłka - Powiedział Mike.
Charlotte przewróciła oczami i podeszła do jakiejś nastolatki od tyłu. Wykonała zadanie i wróciła do koła.
  - To teraz ja kręcę - Jay zakręcił butelką i wypadło na mnie - Prawda czy wyzwanie?
  - praw..da - powiedziałam niepewnie i wyczekiwałam pytania.
  - Twój największy sekret.. - powiedział - Jaki jest twój największy sekret?
Przygyzłam wargę próbując odpowiedzieć.
  - Ja.. -Urwałam. Nie umiałam nic powiedzieć.
  - Nie musisz tego robić - Powiedziała Daisy.
  - Ja..jestem..adoptowana - Te słowa ledwo przeszły mi przez usta.
W tle usłyszałam śmiech całej grupy oprócz Daisy, która wciąż na mnie patrzyła. Wybiegłam z budynku z płaczem, cały obraz, który widziałam był rozmazany, padał deszcz.
Poślizgnęłam się i upadłam, słyszałam już tylko krzyki Daisy. Musiałam pogodzić się z faktem, że nigdy już nie będę miała normalnego życia, zawsze ktoś będzie się ze mnie nabijał i upokarzał mnie przy wszystkich.

This summer will stay in my heart forever Dylogia forever#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz