Rozdział 6

221 27 7
                                    

Moim celem na dziś było udanie się do sekretariatu uczelni. Obiecałam wczoraj Harry'emu, że to zrobię,a ja robię wszysko żeby obietnicy dotrzymać.

Z samego rana wstałam i zebrałam się do wyjścia, zostawiając mojego smacznie chrapiącego chłopaka w łóżku. Na pożegnanie pocałowałam go w policzek i wyszłam z domu zabierając kopertę z listem.

Po jakiś piętnastu minutach byłam przed budynkiem uniwersytetu, do którego chciałam uczęszczać. Przeszłam przez drzwi, a korytarze świeciły pustkami. Spacerowałam po budynku mając cichą nadzieję, że spotkam kogos kto nakieruje mnie na pokój sekretarki. W sali chemicznej - a przynajmniej tak mi się wydawało - spotkałam wysokiego mężczyznę ubranego w jeansy i marynarkę, pod którą był zielony sweter. Na nosie spoczywały okulary, które co jakiś czas podnosił do góry. Miał czarne włosy postawione do góry, a na brodzie widniał lekki zarost. Był umięśniony i przystojny. Zapukałam lekko w drzwi sali, a on obrócił głowę w moją stronę.

-Dzień dobry - powiedziałam cicho - gdzie mogę znaleźć sekretariat.

Brunet uśmiechnął się i wstał od biurka.

-Musiałaś nieźle zabłądzić, skoro trafiłaś do mojej klasy - oparł się o jeden ze stołów w klasie. - Sekretariat jest w drugim budynku. Przejdź przewiazką, która znajdziesz idąc tym korytarzem i skręcając w lewo.

-Dziękuję - uśmiechnęłam się - pan jest tu profesorem?

Musiałam zapytać. Wyglądał tak młodo, a wątpie żeby jako uczeń spędzał czas w szkole.

-Tak, uczę chemii, jak można się domyślić po sali w jakiej mnie znalazlaś - rozglądnął się dookoła, a potem wrócił wzrokiem do mnie - a ty?

-Co ja? - zmarszczyłam brwi.

On zaśmiał się jedynie na moją odpowiedź i oblizał wargę.

-Jesteś kim?

-Przyszłym uczniem - wyjaśniłam, chodź nie do końca to była prawda.

-W takim razie do zobaczenia w październiku - uśmiechnął się raz jeszcze ukazując rząd białych zębów.

-Do widzenia profesorze.

-Tyler. Rok studencki się jeszcze nie zaczął.

-Dobrze Tyler - zaczęłam bawić się włosami w zakłopotaniu.

-Do widzenia ... - zrobił pytającą mine.

-Ruby. Ruby Hamblett.

-Ruby? Ładne imię. W takim razie do zobaczenia Ruby.

Skinęłam głową i wyszłam z sali. Boże czułam się jak za czasów liceum kiedy pierwszy raz zobaczyłam Harry'ego. On był taki zniewalający. Jego uśmiech, dźwięczny głos zniewalają.

Rue co ty gadasz? To twój przyszły nauczyciel.

Potrząsnęłam głową żeby się wyrwać z transu. Chwile potem stałam pod sekretariatem. Weszłam niepewnie do niego i stanęłam przed ladą.

-Dzień dobry - przywitałam się ciepło.

-Dzień dobry, panienko - odezwała się starsza Pani - w czym mogę ci pomóc?

-Przyszłam w sprawie podania.

-Nazwisko?

-Ruby Hamblett.

-Chcesz zmienić klasę? - spytała kiedy znalazła mnie w komputerze.

-Chiałam wybrać nową klasę, ponieważ się nie dostałam - sprostowałam.

-Nie, nie moja droga. Jesteś zarejstrowana jako uczennica klasy artystycznej o profilu tanecznym.

-Ale na liście pisało, że się nie dostałam - zdziwiłam się.

-Masz go przy sobie?

-Oczywiście - podałam kopertę kobiecie, a ona wyciągnęła z niego list i przeskanowała uważnie tekst.

-Musiała nastąpić jakaś pomyłka - zmarszczyła brwi i sięgnęła po telefon - Rona, proszę do mnie.

Po jakis dwóch minutach w pomieszczeniu zjawiła się młoda kobieta.

-Słucham Pani Black?

-Wysyłałaś listy? - zapytała, chcąc się upewnić.

-Tak - powiedziała i spojrzała kontem oka na mnie.

-Czemu ta dziewczyna otrzymała odmowę, a w komputerze wyrazinie pisze, że się dostała.

Młoda dziewczyna zmarszczyła brwi i podeszła do komputera, a potem dokładnie przeczytała mój list.

-Nie rozumiem jak to się mogło stać - zająkała się - Najmocniej przepraszam - powiedziała do mnie.

-Idź do siebie. Porozmawiamy potem o twoim stażu - powiedziała sucho sekretarka, a dziewczyna pokulona opuściła pomieszczenie.

-Najmocniej Panią przepraszam.

-Nic wielkiego się nie stało.

Oprócz mojego stanu przec depresyjnego i dówóch tygodniach w łóżku.

-Ze względu na pomyłkę z naszej strony oferujemy stypendium. Musi Pani tylko wypełnić tą petycję, a przy okazji na tej drugiej wybrać drugi przedmiot ścisły, ponieważ nie wybrała Pani tefo przy podaniu.

Skinełam głową i wypełnił ową petycję. Nad przedmiotem ścisłym musiałam pomyśleć troche dłużej, ale nagle do głowy uderzyły mnie słowa.

'Tak, uczę chemii, jak można się domyślić po sali w jakiej mnie znalazlaś"

Wpisałam 'chemia', wypełniłam resztę i oddałam kartki.

-Do widzenia - powiedziałam i wyszłam.

Jednak się dostałam...

Oho. Będzię ostro xd

15 gwiazdek i 5 komentarzy zaczynam pisać next!

Forever and always || h.s [3/3] ✏️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz