17 - Lita

45 7 2
                                    

Patrzyliśmy sobie w oczy, kiedy ja nie miałam jak uciec. Mogłabym zacząć z nim walczyć, ale nie chcę później słuchać kazania od rodziców o zniszczonych meblach i plamach krwi. Pozostaje mi jedynie gra słów. Nie najlepsze wyjście, ale jak na razie jedyne.

— Panie groźny-zły-wilk, chyba będzie lepiej jak sobie już pójdziesz. Nie mamy sobie nic więcej do powiedzenia. — patrzyłam mu w oczy, nie chcąc by myślał, że się boję.

— Oh, Lita, nawet nie wiesz jak się mylisz. Mamy przed sobą bardzo długą noc, rozumiesz? — uśmiechnął się lekko w kąciku ust, przybliżając się jeszcze bardziej.

— Niby o czym? Mam ci jeszcze wszystkie sekrety rodziny wygadać? Tego oczekujesz?

— Jeszcze nie, nie ufasz mi jeszcze na tyle. — zaśmiał się i będąc teraz ze mna tak blisko, że czułam jego umięśnioną klatkę piersiową. — Teraz chcę się dowiedzieć więcej jedynie o jednej rzeczy. Mianowicie dlaczego Lita stała się Lilith. To mnie teraz najbardziej interesuję. Dlatego pogadamy ze sobą chwilę dłużej. — w tym momencie złapał mnie za uda i podniósł do góry. Z refleksu oplotłam je o niego, ręce kładąc na jego barkach. — Grzeczna dziewczynka. Teraz wracamy do twojego pokoju. — zaczął iść w stronę schodów, trzymając mnie mocno jedną ręką w talii, a drugą za mój pośladek.

— Wiesz, że zachowujesz się jak zboczeniec?

— Przeszkadza ci to?

— Bardzo. Umiem też sama chodzić. Zapamiętaj sobie na przyszłość. — parsknęłam i patrzyłam na schody za nim.

— Mało mnie to interesuje. — otworzył drzwi od mojego pokoju, zamykając je za sobą kopniakiem.

Derek rzucił mnie na moje łóżko, co mnie zaskoczyło. Nim mogłam się podnieść, jego twarz zawisła nade mną. Ponownie był bardzo blisko mnie i obserwował każdy cal mojej twarzy. Wzięłam głębszy wdech, patrząc mu tylko w oczy. Walczyłam ze sobą, by nie spojrzeć niżej.

— Chyba nie mam wyjścia i będę zmuszona cię wysłuchać. — opuściłam niestety wzrok na jego usta, które od razu się uśmiechnęły na mój czyn.

— W takim razie, opowiedz mi najpierw, skąd te wszystkie blizny i rany na twoim ciele. — ręką lekko podniósł górę mojego swetra, odsłaniając mój brzuch i zaczął palcem jeździć wokół jednej blizny.

— Papa nie chciał słabej córki. Jego szkolenia były ciężkie, ale z rezultatami. Niestety zdarzały się wypadki. — oderwałam wzrok z jego twarzy, szukając ucieczki po całym pokoju. — Chcesz coś jeszcze wiedzieć?

— Nawet nie wiesz ile. Opowiedz, jak cię trenował? Z tego co widzę, to nie był zbyt milutki. — zaśmiał się, na co po moim ciele przeszły ciarki. Pogarszał to również fakt, że jego ręka nadal błądziła po moim brzuchu.

— Ciężko. Zdarzały się czasy, kiedy nie spałam przez kilka dni przez ból lub nie byłam w stanie zjeść. Papa się wtedy denerwował i mogłam dostać dzień wolnego. Dlatego czasami udawałam ból, bym miała spokój. Niestety nie trwało to długo. Ale po jakimś czasie dałam radę się przyzwyczaić. Nie boli mnie prawie nic. Mojemu ciału jest prawie wszystko już znane. — lekko podniosłam kącik ust, będąc dumna samą z siebie, na to jak silna się stałam. Ma to swoje koszta, czyli normalne życie, ale i też plusy. — Nawet jeśli papa sprawił mi wiele bólu i przykrości, to nadal go kocham. On robił to dla mojego dobrą. On chce tylko bym przeżyła. — przymknęłam oczy i odwróciłam głowę w bok. Rozluźniłam bardziej ciało, widząc przed oczami wspomnienia moich treningów.

— Chciałabyś się od niego uwolnić?

— Nie. To mój papa i kocham go, tak samo jak on mnie. Nie umie tego jednak pokazać jak inni rodzice. On też nie miał miłego życia. Papa stracił ojca niewiele lat temu, kiedy Gerard postanowił zamordować własnego brata. Babcia nie była mu zbyt długo dłużna, trując go przez dłuższy czas. Nie chciała by ten dziad cierpiał tylko chwilowo. Chciała widzieć jak codziennie upada na kolana z bólu, jak błaga o pomoc, jak jego serce prawie staje lub jak leży na podłodze w agonii. Dlatego też papa i wujek nie przepadają za sobą. Zaczynam odbiegać od tematu. Co chcesz jeszcze wiedzieć? — przełknęłam ślinę, zaczynając lubić jego pieszczoty.

— Opowiedz mi jak z Lity stała się Lilith? — położył się obok mnie na boku, podpierając się ramieniem. Swoją drugą dłoń używał, by delikatnie jeździć po mojej szyi i policzku.

— To akurat krótka historia. Lita to było przezwisko, jakie dał mi brat. Nie lubił skrótu "Lil", którego większość używa, dlatego zawsze nazywał mnie Lita. Rodzice też zaczęli mnie tak nazywać. Jednak po śmierci Thomas'a zaprzestali. Ja też tego nie chciałam. — patrzyłam w sufit, dobrze się czując w towarzystwie bruneta. — Derek, mogę zadać ci jedno pytanie? — spojrzałam na niego, a jego ręka spoczęła na moim policzku.

— Możesz, choć nie obiecuję, że na nie odpowiem. — patrzył mi w oczy, ponownie się uśmiechając.

— W takim razie, dlaczego to robisz?

— Spodziewałem się tego. Ah... — westchnął i palcem jeździł po konturach mojej twarzy. — Lubię wiedzieć co się dzieje wokół mnie i u osób, z którymi mam dużo do czynienia. Jestem przezorny.

— I zawsze ubezpieczony? — rękę położyłam na jego kieszeni od spodni, w której dało się odczuć pewien kwadrat z lekkim okręgiem w środku. Oboje się zaśmialiśmy na to.

— Można tak powiedzieć. — położył się na plecach, zakładając ręce za głowę. Przez to, że nosi koszulkę, to dobrze tak widać jego mięśnie. — Tylko nie myśl, że z tobą skończyłem. Auto twojego kumpla właśnie zaparkowało przed domem. Dość często u ciebie jest. — mruknął już mniej zadowolony.

— Zazdrosny czy jak? — sama musiałam się zaśmiać.

— Podirytowany. Nie można nawet z tobą porozmawiać, bo cały czas się wokół ciebie kręci tego gość.

— To mój najlepszy przyjaciel, dlatego to oczywiste, że jest czy mnie gdy go potrzebuję. — podniosłam się do siadu, patrząc na bruneta obok.

— Właśnie wszedł do środka, jakby był u siebie. — patrzył się w stronę drzwi, wiedząc pewnie, kiedy dokładnie wejdzie Jackson.

— Ma pozwolenie. Chyba pora żebyś już poszedł. No chyba, że chcesz posiedzieć we trójkę i obejrzeć jakiś głupi film?

— Podziękuję. — ponownie przykrył mnie swoim umięśnionym ciałem, wisząc nade mną. — Porozmawiamy ponownie, kiedy nadarzy się odpowiednia chwila. Następnym razem zadzwonię. — zbliżył swoją twarz do mojej, na co stykaliśmy się nosami.

— Lil, znalazłem idealny film na...! — Jackson przerwał w połowie zdania, kiedy wszedł do mojego pokoju, widząc w jakiej sytuacji się znajdujemy.

— Tak jak mówiłem, zadzwonię. — Derek wstał ze mnie jak gdyby nigdy nic i wyszedł z pokoju, puszczając mi oczko na dowiedzenia.

— Lil, chyba masz mi dużo do powiedzenia. — spojrzałam w stronę zdziwionego szatyna, wiedząc, że mam kłopoty.

Friend |Teen Wolf|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz