— Już czas. — zaczął Charles, idąc spokojnie w stronę lasu. — Postaraj się niczego nie zniszczyć, gówniaro. — prychnął, nie patrząc nawet na idącą za nim brunetkę.
— Tak, papa. — przeładowała swój pistolet, patrząc na niego pustym wzrokiem i zachowując czujność.
Szli leśną drogą prowadzącą tylko do jednego miejsca. Charles ostatni raz był w tym miejscu kilka lat temu i nie spodziewał się, że tak szybko wróci tu, gdzie spełnił się najgorszy koszmar. Po jakimś czasie zaczął głośniej oddychać, przypominając sobie wszystko. Jego instynkt cały czas mu podpowiadał by tam nie szedł, ale on musi w końcu przezwyciężyć swój lęk i pójść tam i się zemścić. Nie interesowało go za jaką cenę, już wystarczająco dużo poświęcił wychowując i ulepszając córkę. Teraz liczy się jego zemsta i nic więcej. Stanęli kilka metrów od ruiny, stojąc na linii lasu, osłaniając się drzewami. Patrzyli na dwóch wilkołaków i dwie łowczynie stojące dalej od nich i strzelając. Charles uśmiechnął się widząc kuzynkę i młodą Argent. Spojrzał na swoją córkę, widząc od razu ich różnicę. Lilith była silniejsza, od początku wychowywana na kogoś jak on i teraz dopełni swego.
— Kate, ty gorąca jak piekło kobieto. — zaczął iść w jej stronę pewnym krokiem i z przebiegłym uśmiechem na ustach.
Blondynka, która nie zauważyła wcześniej mężczyzny, patrzyła na niego z przerażeniem, zauważając również za nim jego podopieczną. Chciała w niego strzelić i zakończyć ich spór raz na zawsze. Jednak gdy tylko podniosła dłoń z trzymaną bronią, poczuła straszny ból w lewej nodze. Opadła na kolana, trzymając się za krwawiące miejsce, patrząc na blondyna.
— Nie stęskniłaś się? — zapytał kpiąco. — Przecież tyle lat ode mnie uciekałaś, myślałem, że się ucieszysz na mój widok. — podszedł bliżej, ignorując wilkołaki, ale nie dziewczynę z łukiem. — Odłóż to lepiej dziecko, nim zrobisz sobie krzywdę. — nawet na nią nie spojrzał przeczuwając mimo to, że w każdej chwili może do niego strzelić.
— Tylko jeśli zostawisz ją w spokoju. — wzięła kolejną strzałę i zaczęła celować w mężczyznę.
— Tak przypuszczałem. Lilith, pokaż swojej kuzynce jak działają Łowcy. — po tych słowach było słychać tylko strzał, a po nim pisk dziewczyny. — Grzeczna dziewczynka. — spojrzał na Allison, trzymającą się za ramię, wypuszczając przy okazji łuk.
— Allison! — zmartwiony Scott pobiegł szybko do brunetki, trzymając ją i biorąc jej ból.
— Jak się czujesz, będąc o krok od śmierci? — Charles patrzył na blondynkę z góry, czując przewagę.
— Zamknij się! — warknęła próbując wstać, by ponownie krzyknąć z bólu, łapiąc się za teraz za prawe ramię, gdzie trafiła kolejna kula.
— Wiesz, Kate? Chętnie popatrzę jak się męczysz. — odszedł od niej na kilka metrów, dając popisać się córce. — Pokaż jej jak musiałaś cierpieć, za to co ci zrobiła. — uśmiechał się przebiegle, składając dłonie za plecami.
— Co ja zrobiłam?! To wy przyjaźniliście się z tymi kreaturami! Złamaliście kodeks! — krzyknęła, by dostać mocnym kopniakiem w twarz i upaść na ziemię. — Dobrze zrobiłam pozbywając się tych potworów! — ciągnęła dalej, będąc kopaną w brzuch, by w końcu splunąć krwią.
— Nie pomyślałaś o tym, kto jest w środku? — zauważył jak czyjeś Porsche przyjechało na posesję z dwójką nastolatków, i jak sam Chris Argent przybywa.
— Wilkołaki. — prychnęła, dostając kolejną kulą w drugą nogę.
— Nie tylko, suko. — odezwała się Lilith, przygniatając jej gardło butem, patrząc jak powoli się dusi. — Wilkołaki, ludzie i mój brat. — kopnęła ją ponownie w twarz.
Wszyscy zebrani patrzyli na Lilith zdziwieni. Nikt prawie nie pamiętał, że ma brata. Jedyną osobą wiedzącą o jego istnieniu był Chris, pamiętając jak odwiedzał ich i bawił się z małym. Drugą była Kate, patrząca ze zdziwieniem na osobę nad sobą. Trzecią był Derek. Pamięta jednego Łowcę, tylko z rodziny Argent, który był u nich w domu z zaprzyjaźnionej rodziny. Spotykał się z jego starszą siostrą, Laurą, czekał na nią w ich domu, gdy wybuchł ten pożar. Jednak cały czas myślał, że udało mu się uciec, że przeżył, teraz wiedział jak się mylił. Tylko nie pamięta, by miał siostrę o imieniu Lilith. Opowiadał, że ma młodszą uroczą siostrzyczkę o imieniu Lita.
— On... — Kate starała się coś powiedzieć, nie mogąc sobie wyobrazić tego, że to ona zabiła Thomasa.
— Nie żyje. Spłoną w tym domu, przez własną ciotkę. — odeszła dwa kroki do tyłu, wyciągając ze swojej czarnej kurtki niewielką butelkę. — Oko za oko, ząb za ząb, dusza za duszę. — mówiąc to księżyc oświetlił ją, dając każdemu dokładny widok na jej zimne spojrzenie srebrnych oczu.
Każdy mógł oglądać jej prawdziwą twarz, kim na prawdę jest, choć nie wiedzieli nadal kim. Z drugiej kieszeni wyjęła zapałki i wylała na nią substancje z butelki. Od razu dało się wyczuć smród benzyny. Wtedy już każdy wiedział co się zaraz stanie.
— Nie, proszę... Proszę, Lili... — Kate zaczęła błagać, wiedząc co ją zaraz spotka.
— Oh, Kate. Chyba nie myślisz, że to twoje nędzne błaganie coś ci da? — zaśmiał się Charles, obserwując jej poczynania. — Moja Lilith jest gorszym wcieleniem matki. Jest prawdziwym Diabłem.
Lilith odpaliła zapałkę, nie pokazując nadal niczego na swojej beznamiętnej twarzy, a ogień odbijał się w jej srebrnych oczach. Rzuciła kawałek drewna na nią, słysząc jej kolejne błagania. Zaraz to zastąpił krzyk, pełen bólu, który był jak miód dla uszu Charlesa. W trakcie tego zaczął się śmiać, czując w końcu ukojenie.
— Lil... — zaczął Jackson, podchodząc powoli do niej.
Dziewczyna obróciła się w jego stronę, pokazując jedynie swojemu przyjacielowi zimne spojrzenie. Szybko do niej pobiegł, biorąc ją w swoje objęcia. Gładził ją delikatnie po ciemnych włosach, chowają w nich twarz.
— Odsuń się gówniarzu! — chwycił mocno za ramię szatyna, odciągając go od swojej córki. — Wracamy. — jego surowa mina mówiła za siebie.
Lilith spojrzała ostatni raz na wszystkich zgromadzonych, nie mogąc z nimi nawet porozmawiać, czy spróbować cokolwiek wyjaśnić. Jednak silny uścisk na nadgarstku wystarczył, by szła cicho. Wie co może spotkać nie posłuchanie się. Do tego jest zbyt wiele ludzi wokół nich, których lubi i ceni.
— Ojciec się dowie, co zrobiłeś. Nie zostawi tego tak. — warknął Chris, patrząc wściekle na kuzyna.
— Mów Gerardowi co chcesz, byle by ze szczegółami. — zaśmiał się, pchając brunetkę przed siebie.

CZYTASZ
Friend |Teen Wolf|
WerewolfKażdy ją zna i każdy ją lubi. Gdy potrzebują pomocy, zrozumienia, zwyczajnej rozmowy lub by się komuś wygadać - kierują się do niej. Jednak każdy ma swoje sekrety, te z którymi nie mamy problemu i te, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego...