Lilith weszła do szkoły, będąc w niej po raz pierwszy po kilku dniach, a raczej prawie tygodniach. Nauczyciele nie mieli nic przeciwko, gdyż szybko zawsze nadrabia tematy i nie było widać u niej braków. Brunetka miała jednak jeden problem. Od kilku dni nie mogła się skontaktować z Isaac'iem, który nie odpowiadał na jej wiadomości. Tak samo kilku innych jej znajomych. Nie rozumiała pomału co się dzieje. Normalnie weszła do klasy, gdzie będzie miała zajęcia z fizyki u Pana Harris'a i zajęła swoje miejsce. W środku było również kilku uczniów, również czekających. Po kilku minutach do klasy weszła kolejna osoba, przykuwając uwagę brunetki. Spojrzała w jego ciemne oczy, gdy ten przechodził obok jej ławki. Usiadł za nią jak zwykle, swoim spojrzeniem wypalając dziurę w plecach dziewczyny przed sobą. Lilith serce zabiło kilka razy mocniej, nie mogąc tak po prostu ukrywać swoich uczuć. Wzięła głęboki wdech, wyjmując potrzebne rzeczy.
— Lil, masz czas dzisiaj po lekcjach? — zapytał Scott siedzący za nią, będąc już strasznie długo niecierpliwym.
— Nie mogę dzisiaj. Papa nie chce bym wychodziła bez jego zgody. — skłamała głupio, widząc, że chłopaka to usłyszy. Nie przejmowała się tym, nie chce wychodzić.
— Wiem, że kłamiesz. Mnie nie oszukasz. Lil, proszę ciebie. Chcemy się dowiedzieć tylko prawdy. — nachylił się bliżej niej, by móc coś wyszeptać. — Wiem co się stało z Isaac'iem.
Na te słowa dziewczyna zadrżała, odwracając się w jego stronę. Patrzyła szeroko otwartymi oczami, chcąc poznać prawdę. Tęskni za przyjacielem, nie będzie tego ukrywać, dlatego musi się dowiedzieć co się z nim stało.
— Masz dzisiaj trening?
— Tak
— W takim razie widzimy się po treningu. — odwróciła się z powrotem do przodu, w tym samym czasie słysząc dźwięk dzwonka.
— Dzięki, Lil.
Lekcje mijały spokojnie, nie raz się dłużąc brunetce. W końcu czeka na ich koniec jak na szpilkach. Wzięła swoją torbę i ruszyła w stronę stołówki, mając przerwę obiadową. Po drodze zostawiła kilka książek w swojej szafce, ignorując kilku uczniów. Weszła na stołówkę i chciała zająć swój ulubiony stolik, gdzie zawsze siedzi z kolegą. Tylko dzisiaj go nie było. Zdziwiła się, ale pomyślała, że pewnie jest chory. W końcu to też człowiek. Wzięła sobie coś do jedzenia i picia, siadając na swoim miejscu. Nie zdążyła wziąć pierwszego gryza swojej kanapki, a drzwi od pomieszczenia ponownie się otworzyły, ale tym razem z hukiem. Wszyscy spojrzeli w tym kierunku, patrząc na piękną i seksownie ubraną blondynkę. Lilith szybko rozpoznała dziewczynę, ponownie tego dnia musząc szeroko otworzyć oczy ze zdziwienia.
— Erica...? — szepnęła sama do siebie, nie mogąc przestać patrzeć na dziewczynę. — Erica! — wstała ze swojego miejsca i zaczęła iść w jej stronę.
— Lil, jak tam? — zapytała blondynka, gdy tylko zobaczyła kto idzie w jej kierunku.
— Chodź ze mną na chwilę. Chyba musimy pogadać. — brunetka chwyciła koleżankę za rękę i zaczęła ciągnąc w stronę wyjścia. Nie interesowała się w tym momencie zdziwionymi spojrzeniami innych uczniów.
— Lil, co z tobą? — zapytała blondynka, gdy znalazły się na korytarzu.
— Co ze mną? Co się z tobą stało? — patrzyła na nią zaskoczona, nie mogąc uwierzyć w jej ubiór. — Nie ma ciebie od kilku tygodni, a jak wracasz to wyglądasz... tak... — starała się znaleźć odpowiednie słowa, choć nic nie przychodziło jej na myśl.
— Lepiej? Tego słowa szukasz? Bo tak się właśnie czuję. Pierwszy raz w życiu czuję się dobrze we własnym ciele. — odpowiedziała jej z cwanym uśmieszkiem, zakładając rękę na biodro.
— Cieszę się, że dobrze się czujesz, ale dlaczego nagle taka zmiana? Czemu nic nie powiedziałaś?
— Ty się jeszcze pytasz dlaczego? Znasz mnie od podstawówki i wiesz jak zależało mi na tym, by być lubianą. Ale kiedy w końcu udało mi się zmienić, nie cieszysz się moim szczęściem? Co z ciebie za przyjaciółka! — zdenerwowała się na do tej pory jedyną przyjaciółkę, pchając ją na szafki za nią. Nie zauważyła jednak ile siły w to włożyła, widząc lekkie wgniecenie w nich. Przestraszona zrobiła krok w tył, patrząc na brunetkę.
— Nie nie cieszę się twoim szczęściem. Ja się martwię. Zwłaszcza tym, że jest to nagłe. — stanęła prosto, patrząc na Erice pusto. Domyśla się czym jest spowodowana jej zmiana. Taka siła nie jest ludzka. — Teraz jednak radze ci się uspokoić. W twoim stanie nie jest to dobre. — jej wzrok skanował dziewczynę przed sobą, zauważając jej przyspieszony oddech i jak jej ręce zaczynają się trząść.
— Nie mów mi co mam robić! — warknęła zła, ponownie popychając brunetkę na szafki za nią. — Trzymaj się ode mnie z daleka! Takiej przyjaciółki mi nie trzeba! — krzyknęła, odchodząc zaraz szybkim krokiem.
Lilith patrzyła jak znika za zakrętem. Westchnęła i rozmasowała skroń. Niestety przez te pchania nią o szafki, brunetka czuła jak jej nowy nabytek zaczął boleć. Odetchnęła głęboko i weszła z powrotem do stołówki, by wziąć swoje rzeczy. Nie odniosła tacy, zostawiając ją na stole, uciekając prawie z pomieszczenia. Zaczęła kierować się w kierunku kotłowni. Nie zwracała uwagi, że nie tylko ona się kierowała w tym kierunku. Scott widząc słysząc co się dzieje dzięki swojemu super słuchowi, martwił się o dziewczynę. Do tego gdy tylko przeszła obok ich stolika, to wyczuł od niej zapach krwi. Nie mógł tego tak zostawić, dlatego zaczął ją śledzić. Gdy dziewczyna stanęła za kilkoma pudłami i skrzyniami, zaczynając ściągać swój duży sweter, Scott zaskoczony musiał się złapać rury obok. Patrzył na każdą bliznę, mnóstwo bandaży i plastrów, do tego zauważając jak jeden z nich strasznie krwawi. Lilith trzęsącą się ręką chwyciła za niego, znajdującego się na jej lewym barku. Ostrożnie go odkleiła, odsłaniając kilka szwów brązowym oczom obserwujących ją. Ze swojej torby wyjęła prowizoryczną apteczkę, zaczynając przemywać ranę i zakleić ją ponownie dużym plastrem. Ubrała się z powrotem i usiadła na jednej ze skrzyń. Zaczęła patrzeć w jednym kierunku, a brunet wiedział, że został wykryty.
— Możesz wyjść, już skończyłam. — powiedziała spokojnym głosem, dziwiąc chłopaka.
Scott wyszedł powoli ze swojej kryjówki, mogąc się domyślić, że ona go wykryje. Powinien wiedzieć, że jest do wielu zdolna, widząc to na własne oczy.
— Lil, co się stało? Czy zostałaś zaatakowana? Jeżeli to ktoś kogo znam, to powiedz tylko, a zrobię z tym porządek. Nie pozwolę, by moja przyjaciółka była tak traktowana! — klęknął przed nią, biorąc jej rękę w swoją, zaczynając przejmować jej ból.
— Scott, jesteś uroczy i dziękuję ci za to, co powiedziałeś, ale niestety nie możesz mi pomóc. To nie jest tak łatwe. — uśmiechnęła się blado, patrząc w oczy bruneta pusto.
— O czym ty mówisz? Pomogę ci, choćby nie wiem co! Tylko powiedz mi co się dzieje. — błagał ją, chcąc wiedzieć co się dzieje.
— Nie mogę. Papa się zezłości. — wstała i zaczęła odchodzić, będąc mimo to wdzięczna chłopakowi za wyleczenie nowej rany i kilku innych mniejszych.
— Lil!
— Widzimy się po lekcjach, Scott.
CZYTASZ
Friend |Teen Wolf|
WerewolfKażdy ją zna i każdy ją lubi. Gdy potrzebują pomocy, zrozumienia, zwyczajnej rozmowy lub by się komuś wygadać - kierują się do niej. Jednak każdy ma swoje sekrety, te z którymi nie mamy problemu i te, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego...