16 - siódma

63 9 4
                                    

— To co, Lil? Naleśniki czy gofry? — zapytał Jackson, siadając przy wysepce w kuchni, a obok niego Isaac.

— Miło by było, gdybyś mnie zapytał na co mam ochotę. — westchnęła, wyjmując potrzebne rzeczy z szafek. — Naleśniki.

— Ostatnim razem to ja robiłem śniadanie!

— Jajka wbiłeś ze skorupkami, potem je spaliłeś, a na końcu powiedziałeś, że to Brownie.

— To było dawno!

— To było wczoraj. — zaczęła miksować wszystko, używając tego jako wymówkę, by już nie słuchać szatyna.

Isaac patrzył na nich zaskoczony. Ich przyjaźń była dziwna i to bardzo. Zachowywali się bardziej jak para, co mu się nie podobało. Do tego Lilith robiąca śniadanie w piżamie bardzo mu się podobała, dlatego uśmiechał się na jej widok. Jego spojrzenia nie umknęły bystremu wzrokowi drugiego chłopaka w kuchni. Uśmiechnął się z politowaniem, martwiąc się o kolejnego gościa, którego serce zostanie złamane.

Po śniadaniu Lilith szybko się zebrała, a Isaac wziął swoje rzeczy. Jackson uciekł chwilę po posiłku, będąc umówionym z Lydią. Wsiedli we dwójkę do jej samochodu, by pojechać do domu chłopaka, by wziął swoje rzeczy i się ubrał w czyste ubrania. Chłopak wyszedł z auta i wszedł do środka, przygotowany na reakcję ojca. Brunetka za to czekała spokojnie na niego, wiedząc, że nic mu się nie stanie. Nagle dostała wiadomość, więc wyjęła telefon.

Od: Nieznany
Musimy pogadać. Chodzi o Christiana

Zmarszczyła brwi, wiedząc bardzo dobrze kto wysłał wiadomość. Oparła się wygodniej o fotel i odetchnęła głęboko. Nie miała zbytnio ochoty na jakiekolwiek rozmowy o nim, ale nie da rady zmienić zdania mężczyzny.

Do: Nieznany
Nie będę się interesować tym, skąd masz mój numer. Bądź o 7

Schowała telefon z powrotem, widząc jak Isaac idzie w jej stronę z niezadowoleniem. Znała tę minę, która oznacza tyle, co "znowu muszę pracować na tym cholernym cmentarzu". Wsiadł bez słowa, starając się uspokoić, choć wiedział, że sam nie da rady. Dopiero gdy brunetka chwyciła go za rękę i ścisnęła, wiedział, że nie jest sam i ona zawsze mu pomoże. Uśmiechnął się, dając jej znak, że wszystko już w porządku i może jechać.

Na szkolnym parkingu zaparkowała, ponownie złapała jego dłoń i spojrzała w jego oczy. Widział w nich wsparcie i troskę. Westchnął z uśmiechem, ciesząc się z takiej przyjaciółki. Wyszli z pojazdu, idąc w stronę szkoły, by rozejść się w swoje strony.

Lilith weszła do domu po długim dniu w szkole, idąc na samą górę do swojego pokoju. Rzuciła torbę pod ścianę, siadając przed laptopem i go włączając. Spojrzała na godzinę widząc, że jest dopiero wpół do siódmej.

— Miałeś być o siódmej. — mruknęła zmęczona, nie patrząc na niego.

— Mam coś do zrobienia później. — odepchnął się od ściany, idąc w jej stronę. Złapał za krzesło, obrócił w swoją stronę i zaczął cofać się do łóżka, po czym na nim siadł, będąc na równi z brunetką. — Zacznijmy od najważniejszego.

— Słucham, Panie-groźny-Alfa. — pochyliła się bliżej niego, nie przerywając kontaktu wzrokowego z Derekiem.

— Christian nie nazywał się Chasseur. — przyciągając ją jeszcze bliżej, patrząc groźnie w jej oczy.

— Papa nie chciał mieć nic wspólnego z rodziną, która zabiła jego kochanego syna. Zmienił nazwisko. — jej wzrok ponownie był chłodny.

Mężczyzna cały czas słuchał czy kłamie, słysząc jak na razie tylko prawdę. Mimo zimna w oczach, widział ból, zdając sobie sprawę, że wchodzi na cienki lód.

— Gdzie jest Lita? — jej źrenice się powiększyły, a warga zadrżała.

— Nigdy nie wróci. — jej serce zaczęło szybko bić.

Patrzył na nią i jak się denerwuje, chowając prawdę dla siebie. Wiedział, że teraz przegiął, jednak ciekawość była silniejsza.

— Co się stało?

— Nie musisz wiedzieć. — chciała się odsunąć i wstać, ale szybki chwyt mężczyzny przyciągnął ją z powrotem do siebie, sprawiając, że na niego poleciała.

— Co się stało? — ponowił pytanie, trzymając ją za uda, gdy ona miała swoje dłonie na jego piersi.

Lilith przygryzła nerwowo wargę, nie chcąc mówić za dużo o tej sprawie. Spuściła wzrok, patrząc na swoje dłonie.

— Papa nie chciał słabej córki.

— Gdzie jest Lita?

— Przed tobą. — podniosła smutny wzrok, widząc w jego oczach zdziwienie.

Widział w jej oczach smutek i strach. Nie kontrolował się teraz, choć jak na razie mu to nie przeszkadzało, gdy delikatnie chwycił jej policzek w swoją dużą dłoń. Pamięta jak widział Lite pierwszy raz. Była energicznym dzieckiem z szerokim uśmiechem i wszędzie było jej pełno. Nie przypominała jej. Były różne. Drugą dłonią zaczął gładzić jej udo, nie odrywając się od jej oczu.

— Zmieniłaś się. — kciukiem przejechał po jej wardze, patrząc na jej usta.

Zbliżył się jeszcze bardziej, nie widząc żadnego protestu ze strony dziewczyny. Dzieliły ich centymetry, jak nie milimetry, gdy usłyszeli dzwonek do drzwi. Dziewczyna szybko się opanowała i zeszła z jego kolan, spuszczając głowę. Nie wierzyła, że prawie się z nim pocałowała. W końcu jest od niej starszy i prawie się nie znają. Nie patrząc na niego zeszła na dół. Otworzyła drzwi wejściowe, od razu rozpoznają starego mężczyznę z łysiną na czubku głowy.

— Moja mała, słodka, Lilith. — uśmiechnął się, chcąc wejść do środka.

— Papa nie pozwala obcym wchodzić do środka. — zatrzymała go, popychając z powrotem na zewnątrz.

— Obcy?! — oburzył się, patrząc na brunetkę. — Ty mała gówniaro! — zacisną mocno szczękę.

— Proszę opuścić posesję, inaczej będę zmuszona zadzwonić po szeryfa.

— Dziadka nie poznajesz?

— Dziadek zmarł trzy lata temu, postrzelony przez ciebie, Gerard. — zatrzasnęła drzwi, zamykając na trzy zamki.

— Rodzinny zjazd? — spojrzała na wysokiego mężczyznę na schodach.

— Można tak powiedzieć. — spuściła głowę, czując jak się delikatnie rumieni. — W końcu Kate nie żyje, a raczej "popełniła samobójstwo", więc nie długo odbędzie się pogrzeb. — oparła się o ścianę, przypominając sobie całe zajście ze śmiercią ciotki.

— Mądrze to wymyśliliście. — stanął przed nią, zagradzając jej jakąkolwiek drogę ucieczki swoimi ramionami. — Lita...

— Nie nazywaj mnie tak. — mruknęła czując się dziwnie gdy jest tak blisko niej. — Lepiej jeśli już pójdziesz...


Friend |Teen Wolf|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz