Brunetka siedziała przy stole, jak każdego wieczoru, jedząc rodzinną kolację. Panowała cisza przerywana jedynie odgłosami sztućców, czy nalewania sobie wody lub wina. Nikt nie miał jeszcze zamiaru przerywać tej ciszy. Czekali, aż wszyscy spokojnie zjedzą. Dopiero po kilku minutach, gdy gosposia posprzątała na stole, zostawiając jedynie trunki.
— Jutro jest zebranie rodzicielskie. — zaczął mężczyzna patrząc surowo na swoją córkę. — Niejaki Pan Harris przekazał mi, że powinnaś również się stawić. — napił się wina, nie odrywając wzroku od dziewczyny po jego prawej. — Jedno złe słowo i wracamy do przeszłości. Zrozumiałaś? — dziewczyna od razu zrozumiała przekaz, pamiętając "przeszłość"
— Tak, ojcze. — odpowiedziała spokojnie i zimno, by nie zauważyli jej prawdziwych emocji.
— Z tego co wiem to Jackson... — skrzywiła się na to imię. — Ma zaraz przyjść. Podobno będziecie oglądać film. — wzrok wbiła w córkę siedzącą prosto i na przeciwko. — Oby zadławił się popcornem. — warknęła wstając od stołu i wychodząc z jadalni.
— Nie przynieś nam wstydu. — usłyszała przy uchu surowy głos, nie reagując w niewłaściwy sposób.
Jackson zjawił się kilkanaście minut później, będąc powitanym przez mężczyznę, który wszystko musiał mu wyjaśnić. Zero porno, nie za dużo słodyczy i mają wypożyczyć jak najbardziej normalny film. Szatyn nie miał nic przeciwko, zgadzając się na każdy warunek. Razem z brunetką wsiedli do jego Porsche, gdzie dziewczyna zauważyła Lydie z tyłu.
— Czyli to twój dom. Tyle razy się zastanawiałam kto tu mieszka. — zagadała, patrząc na duży dom z wielkim ogrodem i częścią lasu na tyłach.
— Tyle razy cię zapraszaliśmy byś z nami poszła i odwiedziła Lil, ale zawsze nie miałaś ochoty. — westchnął szatyn, jadąc w stronę wypożyczalni.
— Nie będziemy oglądać po raz kolejny "Pamiętnika"! — oburzył się chłopak, gdy zaparkowali przed budynkiem wypożyczalni.
— Weźmy najlepiej "Mistrzowski rzut", jest to podobno najlepszy film sportowy. — wyszła z samochodu, nie czekając na jakikolwiek sprzeciw czy potwierdzenie.
— Zaczekaj! — krzyknął zadowolony za nią Jackson, biegnąc w jej stronę. — Uwielbiam cię za ten film. — objął ją po przyjacielsku, wchodząc do środka.
Od razu zauważyli jak pusto jest w środku. Ani żywej duszy. Nie widzieli żadnego pracownika, a co dopiero klienta. Wzruszyli jedynie ramionami i zaczęli szukać płyty. Specjalnie weszli w dział z filmami sportowymi, który ciągnął się na dwa regały. Na pierwszym nie znaleźli akurat tego, który szukają, ale dwa inne, które również ich zainteresowały. Wzięli płyty i zaczęli iść do kolejnego regału. Byli przed nim, więc skręcili w jego stronę i nagle brunetka krzyknęła.
— Nie patrz! — szybko przycisnął ją twarzą do siebie, by tylko nie patrzyła dalej na zmasakrowane ciało mężczyzny.
— On... — poczuł jak zaciska ręce na jego koszuli, samej nie chcąc patrzeć.
— ... Nie żyje. — oddychał ciężko, starając się dodać otuchy przyjaciółce.
Szatyn usłyszał za sobą warczenie jakby dzikiego zwierzęcia. Dreszcz przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa, zaczynając odwracać powoli głowę. Czerwone ślepia wpatrywał się w niego, będąc na czarnym tle ciała bestii. Przerażony mocniej złapał brunetkę zamierzają uciekać, jednak dziewczyna nie była w stanie. Czuła jak jej nogi miękną, a strach się nasila. Jackson czując nagły ciężar, cofnął się kilka kroków uderzając w drabinę, która zahaczając o lampę spowodowała nagłe przeciążenie i wszystkie światła zgasły. Chłopak nie miał zamiaru jednak teraz ginąć, ani zabijać przyjaciółki. Szybko pociągnął ją w stronę innego regału, chowają się na dole. Puścił ją i spojrzał w jej przerażone oczy. Pokazał palcem by była cicho, samemu wyglądające zza regału, czy bestia poszła. Szybko coś mu mignęło na środku, więc schował się. Lilith siedziała obok niego, starając się uspokoić oddech. Chwycił jej dłoń dodając otuchy. Nie spodziewane trzaski i dźwięk uderzania o podłogę regałów, spowodował szybsze myślenie u niego. Spojrzał na dziewczynę i wyczekując chwili, pociągnął ją ze sobą, udając im się nie zostać zmiażdżonym przez meble, choć ich nogi nie miały tyle szczęścia. Za wszelką cenę starali się je wyciągnąć, jednak nagłe sapanie na ich karki zmroziło ich. Jak na zawołanie przestali się ruszać sparaliżowani strachem. Wielka łapa z długimi pazurami mignęła im, zaczynając zbliżać się do karku chłopaka. Czuł jak pazur dotknął jego skóry i szybko zniknął. Już nie czuli oddechu nad sobą i obecności bestii.
— Przeżyliśmy... — nie dowierzała w ten cud jaki się stał.
— I to w jednym kawałku. — odetchnął z ulgą czując, że teraz udaje mu się wydostać spod mebla.
Później oboje stali przy karetce wypytywani co widzieli i co się stało. Głównie to Jackson odpowiadał, widząc w jakim stanie jest jego przyjaciółka. Cała się trzęsła, nawet przykryta kocem. Rozumiał że to z nerwów, dlatego cały czas obejmował ją siedząc obok. Mieli szczęście wychodząc z takiej sytuacji cało.
Na dachu budynku stał jeden mężczyzna i jeden chłopak, przyglądając się ludziom na dole. Słuchali ich rozmów i zeznań świadków. Jednak oboje dużą uwagę poświęcili jednemu z świadków - Lilith. Derek cały czas się jej przyglądał, słysząc jej spokojne bicie serca, co go dziwiło. Serce Lydii waliło tak szybko, że na pewno usłyszałby je z większej odległości, podobnie jest z tym Jacksona. Ale jej... było spokojne, równy rytm, jakby nic się nie stało. Porozmawiał chwilę ze Scottem i razem odeszli, zostawiając ludzi w spokoju.
Lilith w obstawie policji wróciła do domu, będąc od razu przytulona przez matkę. Funkcjonariusze wyjaśnili całe zajście i odeszli, zostawiając dziewczynę w bezpiecznym miejscu. Brunetka została mocno pociągnięta do salonu, gdzie stanęła wyprostowane i z kamiennym wyrazem twarzy.
— Co widziałaś? — mężczyzna poprawił się na fotelu patrząc na córkę.
— Martwego mężczyznę z poderżniętym gardłem. Potem bestię z czerwonymi oczami. — patrzyła pusto w jego oczy, odpowiadając prawie że machinalnie.
— Czyli jeszcze za wcześnie. — mruknął patrząc na żonę porozumiewawczo. — Do siebie i to już.
Skinęła głową, odchodząc od nich i idąc do swojego pokoju.
CZYTASZ
Friend |Teen Wolf|
Hombres LoboKażdy ją zna i każdy ją lubi. Gdy potrzebują pomocy, zrozumienia, zwyczajnej rozmowy lub by się komuś wygadać - kierują się do niej. Jednak każdy ma swoje sekrety, te z którymi nie mamy problemu i te, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego...