Dziewczyna patrzyła na mężczyznę spokojnie wiedząc, że widział już u niej górne partie. Zerknęła jednak na Jacksona, który patrzył cały czas na nią. Przełykał głośno ślinę, zaciskał mocno zęby i pięści, a żyłka na czole zaczynała powoli pulsować. Powróciła do bruneta idącego w ich stronę.
— Ciekawe ćwiczenia. — spojrzał na dziewczynę z grymasem, po raz kolejny widząc ten straszny widok. — Załóż ją z powrotem. — skinął na bluzkę w jej dłoni, nie mogąc patrzeć na ten makabryczne widok.
Brunetka posłuchała się szybko ją zakładając, co okazało się być zbyt nagłe. Kilka kropek pojawiło się na jej ramionach na szarej bluzce. Zignorowała jednak ten fakt przyzwyczajając się do tego.
— Nie zabijesz go, jeśli wyjdę i poczekam na was na zewnątrz? — spytała, patrząc na nadal lekko przerażoną twarz szatyna.
— Postaram się. — warknął podchodząc bliżej chłopaka.
Brunetka wyszła z szatni dla chłopaków, idąc w stronę wyjścia by wsiąść do swojego auta. Nie przejmowała się ich rozmową, nie chcąc się mieszać w ich prywatne sprawy. Choć gdyby zagrażało mu coś, od razu by zareagowała. Oparła się już na zewnątrz o swojego Chevroleta, czekając na nich.
Po kilku minutach dwójka chłopaków wyszła szybkim krokiem z budynku. Szli w jej stronę, a właściwie tylko szatyn. Szybko ją objął wiedząc co może zaraz nastąpić, jednak nie przejmował się tym. Musiał ją teraz dotknąć, by wiedzieć czy to nadal ta sama Lilith i czy da radę po tym co mu pokazała. Do tego myśl, że Hale dowiedział się przed nim, wznosiła jego poziom wściekłości na wyższy poziom.
— Nie ważne co się stanie, zawsze będziesz dla mnie jak młodsza siostra. — spojrzał na nią ze zmartwieniem.
— Jestem od ciebie starsza o kilka miesięcy.
— Psujesz moment.
— Zaraz coś innego zepsuję.
— Już się zamykam. — pocałował ją w czoło wykorzystując fakt, że jest niższa. — Jednak coś jeszcze powiem. Nie długa to ja będę bronił ciebie.
Odszedł z uśmiechem zwycięscy idąc do Dereka i jego samochodu, by i z nim odjechać. Lilith stała jeszcze chwilę na parkingu uśmiechając się i czując jak miejsce gdzie ją pocałował jest gorące. Dziwnie szczęśliwa wsiadła za kółko, odjeżdżając. Telefon nagle zadzwonił z napisem "Papa". Przełknęła ślinę i odebrała, włączając głośno mówiący i odkładając na bok.
— Kate zbliża się pod spalony dom Hale'ów. Sprawdź co szykuje. Oh, nie zabijaj jej jeszcze. — nie czekając na żadną odpowiedź rozłączył się, pozostawiając wszystko w jej rękach.
Z kamiennym wyrazem twarzy jechała teraz tylko w stronę spalonej posiadłości. Musi się jednak przygotować na ten mały wypad i spotkanie rodzinne. Parkując wystarczająco blisko ruiny, wyciągnęła broń z bagażnika przygotowując się.
— Gonzales. — usłyszała męski głos dochodzący ze środka budynku. Spojrzała na Dereka pustym wzrokiem, czekając jedynie na swoją ciotkę. — Co tu robisz? — warknął widząc jej broń w dłoni.
— Sprawdzam. — wystawiła przed sobie snajperkę i celując.
Celowała w jedyny wjazd na posesję, którym sama wjechała. Patrzyła na to, by trafić w szybę nadjeżdżającego auta lub w ramię idącego człowieka. Derek patrzył na nią swoim typowym groźnym wyrazem twarzy, w środku czując, że coś się święci. Dzięki swojemu słuchowi słyszał silnik samochodów jadących w ich stronę. Spojrzał zdziwiony na dziewczynę, czując jakby strach o jej bezpieczeństwo.

CZYTASZ
Friend |Teen Wolf|
Hombres LoboKażdy ją zna i każdy ją lubi. Gdy potrzebują pomocy, zrozumienia, zwyczajnej rozmowy lub by się komuś wygadać - kierują się do niej. Jednak każdy ma swoje sekrety, te z którymi nie mamy problemu i te, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego...