Rozdział 2

2 0 0
                                    

Max

Czekałem na małą pod jej domem nie mogłem wparować na imprezę w domu Leili w końcu się doczekałem. Oparłem się o karoserię i uśmiechnąłem się do niej na co zrobiła grymas czyli jak zawsze.

- Czego chcesz – warknęła.

- Pogadać.

- Wal się.

- Musisz być taka – zapytałem podchodząc do niej bliżej.

- Jeszcze krok a oberwiesz – warknęła po czym oderwała ode mnie wzrok bo dzwonił jej telefon.

- Leila co jest ... uspokój się ... jak to ... dobra gdzie jesteś ... już jadę.

- Co jest? – zagadnąłem.

- Twój przyjaciel jest idiotą.

- Co zrobił?

- Ma napierdolone w deklu dostał po mordzie.

- Wsiadaj – warknąłem cały Ivan w co on się wpakował, dziewczyna ledwie zamknęła drzwi a ja z piskiem opon ruszyłem po chwili byliśmy na plaży zauważyłem blondynkę pochylającą się nad ... kurwa ... Ivanem. Wyskoczyłem z samochodu.

- Co się stało? – warknąłem na dziewczynę.

- Daj jej spokój ośle – popchnęła mnie moja towarzyszka.

Skierowałem spojrzenie na kumpla twarz miał obitą rozciętą brew a z kącika ust ciekła krew która ścierała blondynka chusteczką.

- Czy ty musisz zawsze pakować się w kłopoty i to kurwa beze mnie taka okazja przeszła mi koło nosa, Ivan zaśmiał się ale od razu się skrzywił łapiąc się za żebra.

- Musimy zabrać go do szpitala – powiedziała Leila.

- Żadnego szpitala mój stary nie może się o tym dowiedzieć – powiedział próbując wstać.

- Nawet wstać nie możesz palancie potrzebujesz lekarza – warknęła Ali.

- Milutka jak zawsze – odparł.

- Wstawaj stary jedziemy do mnie – powiedziałem podnosząc kumpla dziewczyny mi pomogły był ciężki.

- Jak to się stało? – dopytywałem go ale tylko przewrócił oczami.

Po dłuższej chwili wepchnęliśmy go do samochodu i ruszyliśmy pod mój dom. Ivan siedział z zamkniętymi oczami a obok niego blondi obserwowałem ją w lusterku.

- Gap się na drogę kretynie – warknęła Alison gdy prawie wjechałem w dupę samochodu przed nami.

Zajechaliśmy pod dom był mały ale przytulny.

- Pomóżcie mi – rozkazałem wysiadając.

We troje wytargaliśmy Ivana z samochodu i skierowaliśmy się do domu kopniakiem popchnąłem drzwi.

- Połóżmy go na kanapie.

- Naprawdę myślę że to kiepski pomysł musi się znaleźć w szpitalu – powiedziała Leila.

- Lepiej mów co tam razem robiliście – warknęłam.

- Nie moja wina że cały czas za mną łazi.

- Nie łaził by gdybyś powiedziała prawdę.

- O co ci chodzi.

- Coś kręcisz i razem z pyskatą dzidzią ukrywajcie to.

- Nie mów tak na mnie – warknęła Alison.

- Co tu się dzieje – usłyszałem głos wszyscy troje się odwróciliśmy.

Cena Prawdy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz