Rozdział 1

24 3 0
                                    

Leila

3 miesiące później

Słońce oślepia mnie, gdy drzwi otwierają się z cichym skrzypnięciem. Mrużę oczy, próbując dostrzec więcej i zauważam ją moją najlepszą przyjaciółkę Alison, stała nonszalancko opierając się o srebrną Mazdę, na mój widok jej uśmiech się rozszerzył.

- Hej Alison – powiedziałam, podchodząc do niej.

- Pokaż się, Boże jesteś taka chuda, nie karmili cię tam – powiedziała, tuląc mnie mocno.

- Ali zaraz mnie udusisz.

- Przepraszam, ale to emocje nie mogę uwierzyć, że spędziłaś tam trzy długie miesiące.

- Gdyby twoja siostra nie wróciła do kraju, nigdy bym nie wyszła – powiedziałam, ocierając łzę.

- No już nie smuć się, to już za tobą idziemy do maca, trzeba cię nakarmić.

Wsiadłyśmy do samochodu mojej przyjaciółki i skierowaliśmy się w stronę miasta, był piękny słoneczny dzień. Alison zaparkowała pod restauracją i aż sapnęła z niezadowolenia.

- Co jest? – zapytałam.

- Widzisz tego tam, ciągle za mną łazi.

Spojrzałam na chłopaka i zamarłam, koło niego stał on, moje serce szybko zabiło.

- Możemy stąd jechać – powiedziałam błagalnym tonem.

Przyjaciółka pochwyciła kierunek, w którym patrzę, stał tam w ciemnych spodniach i koszulce przylegającej ciasno do klatki piersiowej nawet z takiej odległości widać jego czteropak.

- Jesteś niewinna – powiedziała Alison, dodając mi otuchy.

***

Jestem już tu dwa tygodni, każdy dzień jest gorszy od poprzedniego, jestem popychana i szarpana za włosy na szczęście jeden ze strażników Logan, który już od mojego pojawienia się strzeże mnie i odgania niektóre z więźniarek, ale nie zawsze jest obok. Tego dnia nie było go w porze spacerniaka, gdy po raz kolejny przyczepiła się jedna ze starszych kobiet.

- To moje miejsce – warknęła na mnie, a ja ze strachem wstałam z ławki i ruszyłam w innym kierunku, kiedy chciałam usiąść gdzie indziej znowu podeszła do mnie, pchając mnie z całej siły, upadłam i zaryłam dłońmi o ziemię, już chciała ponownie zaatakować, gdy pojawił się strażnik.

- Bądźcie grzeczne – warknął.

- Przecież jesteśmy, prawda młoda gawędzimy sobie.

Ze strachem spojrzałam na strażnika, który ani trochę nie łyknął tej bajeczki.

- Leila masz gościa, choć.

Wstałam, otrzepałam spodnie i ruszyłam za strażnikiem, nie wiem, jak długo zniosę to, weszłam do niewielkiego pomieszczenia.

- Poczekaj tu – rozkazał.

Po chwil drzwi się odtworzyły, a moje oczy spotkały się z jego czarnymi tęczówkami.

- No proszę, proszę, wyglądasz jak gówno – warknął.

Spuściłam wzrok, nie byłam w stanie patrzeć na niego, było w nim coś mrocznego, coś, czego się bałam. Po chwili doskoczył do mnie i przycisnął do ściany, zmuszając do spojrzenia na niego.

- Patrz na mnie kurwa! – warknął, uderzając pięścią tuż obok mojej głowy.

- Ja ...

- Zniszczę cię, słyszysz mnie, będziesz umierać ze strachu każdego dnia, myślisz, że tu jesteś bezpieczna – prychnął.

Cena PrawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz