Rozdział 10

7 2 0
                                    

Ivan

Wpatrywałem się jak zaklęty na trzy kropeczki świadczące o pisaniu, gdy przyszła wiadomość otworzyłem szeroko oczy.

Leila Aratui: wal się Duran.

- Co jest stary? Masz niezłą minę – odezwał się Max, siedzący obok zaglądając mi do komórki, po czym parsknął śmiechem ... doigrałeś się.

- Zamknij się! Nie zostawię tak tego.

- Daj spokój. O dziewiętnastej przyjdą dziewczyny.

Przewróciłem oczami, wpatrując się w wiadomość to do niej niepodobne. Może nie znam jej jakoś długo, ale ten tekst nie pasuje mi do natury tej delikatnej blondynki o przepięknych zielonych oczach.

- Max masz gości – usłyszeliśmy głos mamy przyjaciela.

- Więc to jest ta wasza twierdza – zaśmiała się Ali, schodząc. A za nią szła Leila, uśmiechając się promiennie. W jej policzkach pojawiły się dołeczki, były takie słodkie jak ona.

- Cześć Aratui! Zwracamy się do siebie po nazwiskach – odparłem, lustrując jej zgrabne ciało.

- Słucham? – zapytała, a z jej ust zniknął uśmiech, po czym spojrzała na przyjaciółkę ... zabije cię – warknęła do niej.

- Sam się prosił – wzruszyła ramionami, po czym rozsiadła się wygodnie koło mnie, miałem ochotę udusić tego skrzata. Coś czułem, że to nie Leila to napisała.

- Skupcie się – burknął Max ... Leila usiądź.

Dziewczyna usiadła sztywno na brzegu kanapy.

- Daj spokój, nie ugryzę cię – zaśmiałem się.

- Tego bym nie powiedziała – burknęła Ali.

- Coś mówiłaś? – skierowałem te słowa do dziewczyny.

- Nie nic, tylko głośno myślę.

- Jak już skoczyliście, to chciałbym zacząć – burknął Max.

Wszyscy troje się zaśmialiśmy, a z napiętej atmosfery nic nie zostało, nawet Leila wyluzowała. Siadając bliżej mnie, nieziemsko pachniała.

- Co wiemy? – zaczął mój przyjaciel.

- Selena i Livia się w coś wpakowały – zacząłem.

- Dokładnie i Kat też w tym siedzi oraz ten laluś z klubu – odparł Max.

Zauważyłem, że Leila zaczęła się kręcić oraz wykręcać sobie palce denerwowała się.

- A czego nie wiemy? – odezwała się Alison.

- Nie wiemy, dlaczego Leila kłamie, że prowadziła samochód, któryzabił moją narzeczoną.

Nastała cisza dziewczyna wpatrywała się w swoje starte jeansy, po czym wyszeptała.

- Prowadziłam.

- Weź, nie kłam! Dobrze wiemy, że kogoś kryjesz tylko dlaczego – odezwał się spokojnie Max.

- Wiecie, codokończcie beze mnie, ja muszę lecieć – odparła Leila, wstając gwałtownie, po czym skierowała się na schody, szybko wchodząc.

Już Ali miała za nią pobiec, ale zatrzymałem ją skinieniem, sam do niej poszedłem, złapałem ją przy drzwiach wyjściowych.

- Mieliśmy działać razem – zaczęłam.

- Sami doskonale sobie poradzicie – odparła, próbując otworzyć drzwi, moja dłoń dotknęła jej, na co zadrżała, poczułem to.

Cena PrawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz