Rozdział 2: Pierwsza Iskra†

40 12 0
                                    

Czuł jakby cały jego świat był jednym wielkim tańcem, w którym nie ma miejsca na odpoczynek. Każdy ruch, każda sekunda miała swoje znaczenie, a jego ciało było narzędziem, które musiało być idealne. Ćwiczył codziennie, poświęcając się w 100%. A mimo to, w tej chwili nie potrafił skupić się na niczym innym niż na obrazie Hana, który tkwił w jego głowie.

Był artystą, ale jego sztuka była cierpieniem. Minho wiedział, że Han zmaga się z  czymś, czego sam nie potrafił zrozumieć. Nie mógł przestać myśleć o jego ciele - zbyt chudym i napiętym. Każdy gest Hana mówił mu coś o jego cierpieniu, ale to, co działo się w jego wnętrzu, pozostawało nieuchwytne.

Właśnie wtedy Minho postanowił działać.

Han siedział na kanapie, wpatrując się w pustą kartkę w swoim szkicowniku. Rysowanie przestało go uszczęśliwiać. Od tygodnia nie miał siły na nic. W głowie miał tylko jedną myśl - nie jestem wystarczający. To uczucie towarzyszyło mu od zawsze, ale teraz było silniejsze niż dotychczas.

W jego domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Wstał z kanapy i powolnym krokiem podszedł do drzwi. Otworzył je. Stał w nich Lee, uśmiechając się delikatnie, jakby próbując złamać barierę, którą Han zbudował wokół siebie.
- Chciałem cię zaprosić - powiedział Minho, wchodząc do środka bez zaproszenia. - na próbę. Może na chwilę oderwiesz się od tego wszystkeigo..

Han spojrzał na niego, nie  do końca pewny co odpowiedzieć. Był zbyt zmęczony, by walczyć. Zbyt zmęczony, by cokolwiek odrzucić. Spojrzał po raz pierwszy dziś w oczy Minho. Dostrzegł w nich coś, czego nie potrafił opisać. Może to było współczucie, może troska, a może coś czego tak naprawdę się bał.
- Nie wiem.. - zaczął, ale Minho już go nie słuchał.
- Po prostu przyjdź. Nawet jeśli nie chcesz tańczyć.- starszy chłopak przerwał Jisungowi. A Han poczuł, że nie może odmówić.

~-†-~

W pomieszczeniu znajdowało się około 12 osób, nie licząc chłopaka stojącego aktualnie pod ścianą.

Czuł się jak intruz, jakby nie pasował do tego miejsca, w którym wszyscy byli tak pewni siebie. Starszy prowadził grupę, jego ruchy były płynne i pewne, jakby tańczył z całą swoją duszą. Jisung usiadł w rogu sali, próbując wtopić się w tło, ale jego umysł wciąż krążył wokół myśli, które go dręczyły.

Minho zauważył, że Han nie patrzy na niego, ale to go nie zniechęciło. Kontynuował taniec, jakby to, co robił, miało jakąś większą wartość - jakby w każdym ruchu próbował wyrazić coś, czego nikt nie potrafił wypowiedzieć słowami.

Po skończeniu 1 układu zarządził przerwę. Podszedł do niższego i usiadł obok niego. Jego oddech był równy.
- Zauważyłem, że kiedy tańczę, czuję się.. lepiej - powiedział starszy, patrząc na Jisunga.- Może nie musisz rozumieć wszystkiego, ale czasami warto po prostu dać sobie przestrzeń, żeby coś poczuć.

Chłopak nie odpowiedział od razu. Spojrzał na Minho, na jego zmęczona twarz, ale coś w jego słowach go dotknęło. Może nie miał siły na taniec ani nic innego. Ale to, co mówił Lee, dawało mu poczucie, że jest coś więcej, coś poza cierpieniem, w czym można by znaleźć chwilę ukojenia.
- Może.- odpowiedział cicho, choć sam nie wiedział, co to właściwie oznacza.

Patrzył na ich ciała, pełne energii i zastanawiał się czy kiedykolwiek poczuje się tak lekki jak oni. W jego głowie wciąż brzmiały słowa, które usłyszał kiedyś od swojego psychologa "Musisz pozwolić sobie pomóc". Ale co to właściwie oznaczało? Jak miał zaakceptować pomoc, kiedy czuł się, jakby każdy kawałek jego ciała był wypełniony pustką?

~-†-~

Po godzinie wszyscy oprócz Minho wyszli.
W powietrzu unosiła się woń potu. Cisza, która narastała z sekundy na sekundę, była niemal namacalna.

Minho odłożył ręcznik na ławkę i spojrzał na Hana, który wpatrywał się w swoje dłonie.
- Tańczyłeś kiedyś?- zapytał, przerywając ciszę. Han uniósł głowę. Przez chwilę chciał odpowiedzieć, ale ostatecznie wzruszył jedynie ramionami.
- Nie wiem, może. Nie pamiętam.- po chwili zdecydował się jednak odpowiedzieć.

Minho skinął głową, jakby rozumiał więcej, niż Han chciał powiedzieć. Wstał i  włączył muzykę. Obrócił się w stronę młodszego chłopaka i zapytał.
- To może teraz spróbujesz?
Han zaśmiał się lekko, choć w jego nie było śladu rozbawienia.
- Nie jestem tobą, Minho. Nie potrafię tańczyć i wyrażać siebie w ten sposób.
- Nie musisz być mną.- Lee wyciągnął rękę, patrząc na niego spokojnie.- Nie chodzi o to, żebyś był idealny. Chodzi o to, żebyś coś poczuł.
Han zawahał się, patrząc na rękę starszego chłopaka, jakby to była to była granica, której nie chciał przekraczać. W jego głowie przelatywało tysiąc myśli. O swoim ciele, którego nienawidził, o strachu, że nie był wart niczego więcej niż ciszy, w której się ukrywał.

Ale Minho się nie ruszył. Stał tam, cierpliwy, z tą samą wyciągniętą dłonią, jakby wiedział co Han aktualnie przeżywa i że musi podjąć decyzje samodzielnie.

W końcu Han wziął głęboki oddech i chwycił dłoń Minho.
- Nie obiecuję, że mi się uda.- powiedział cicho.
- Nie musisz nic obiecywać - odparł Lee, uśmiechając się ciepło.- Wystarczy, że spróbujesz.

Muzyka rozbrzmiała z głośników, a Minho poprowadził Hana na Śródek pomieszczenia. Nie kazał mu tańczyć, nie wymagał niczego.

Han stał nieruchomo, czując na sobie każdy ciężar i lęk. Ale w tym wszystkim dostrzegł jeszcze lekkość. Muzyka ucichła, a Minho popatrzył mu w oczy. Han tylko skinął głową, jakby chciał powiedzieć. ,, Dzięki, że próbujesz". To był mały postęp, niemal niezauważalny, ale dla niższego chłopaka to było znaczenie więcej. Było jak pierwsza iskra w jego porcelanowej duszy.

Porcelain Souls『minsung 』Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz