Rozdział 8: Zaproszenie†

20 9 5
                                    

Czasami zastanawiam się czy żyje czy tylko udaje. Pomyślał niski chłopak spoglądając przez okno. Z zewnątrz dochodziły odgłosy aut i ludzi, powietrze było zimne, ale śniegu nie było. Han patrzył na to wszystko z okna, milcząc.

- może spróbuję?

Odwrócił się w stronę kuchni i podszedł do wyspy. Wziął kromkę chleba do ręki i niepewnie ugryzł. Przez moment chciał wszystko wypluć. Zmuszając się, przełknął kawałek. To samo stało się z resztą kromki. Gdy skończył podszedł do lustra w korytarzu i spojrzał na swoje odbicie. Nic się nie zmieniło. Był szczęśliwy, wiedział, że jeśli nie zacznie jeść to wkońcu umrze. Z jednej strony chciał tego, ale z drugiej strony bał się.

- Pojebało mnie do reszty chyba..- powiedział, patrząc na swoje odbicie., a uśmiech zszedł mu z twarzy tak szybko jak się pojawił.

W powietrzu unosił się zapach farb, znajomy i kojący. Słońce wpadało przez okno malując jasne plamy na podłodze. Spojrzał na niedokończony obraz na płótnie. Może sztuka tak jak życie potrzebuje czasu i cierpliwości oraz wiary, że wszystko co zaczynasz ma sens.

Gdy tak patrzył na niedokończony obraz przypomniał sobie o rodzinnym spotkaniu.. No tak przecież matka Jisunga zaprosiła go na obiad. Serce zaczęło mu bić szybciej na samą myśl o jedzeniu. Jego myśli przerwał dzwoniący telefon. Wyjął urządzenie z kieszeni i zobaczył imię przyjaciela, odebrał.

- Yeoboseyo?

- Hej.- usłyszał znajomy głos.- Co tam?

- Nic, próbowałem malować..- odpowiedział cicho Han, chociaż prawda była zupełnie inna.

- Dlaczego brzmisz jakbyś miał zaraz zemdleć?- Zapytał Minho z lekkim niepokojem.

Han przygryzł wargę, a po chwili odpowiedział.

- Mama zaprosiła mnie na obiad.- powiedział, a po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza.

- Dzisiaj?- powiedział powoli starszy mężczyzna.- Dopiero teraz mi to mówisz?

- Nie chciałem cię martwić..

- Martwię się bardziej kiedy milczysz.- powiedział stanowczo Lee.- Dlaczego się boisz?

Jisung zacisnął paznokcie na udzie.

- Bo wiem co powiedzą. Zawsze to samo. Schudłeś. Jesteś taki cichy. Dlaczego nie jesz. Znalazłeś sobie wkońcu kogoś? To nie rozmowa, to ocena.- westchnął niższy.

- Nie musisz nikomu nic udowadniać, Hannie.

- Właśnie muszę. To moja rodzina. Powinienem być lepszy.

- Nie musisz być perfekcyjny, żeby być kochanym. Nikt nie jest idealny.- Powiedział spokojnie Minho.- Powinni kochać cię takim jakim jesteś.

Han spojrzał na swoje dłonie - chude, drżące od stresu .

- Co jeśli mnie odrzucą?- zapytał zmartwiony chłopak.

- Han, a co jeśli przyjmą cię z otwartymi ramionami?- Mężczyzna mówił łagodnie, ale pewnie. - Czasem wyolbrzymiamy w głowie swoje lęki. Ale miłość nie wymaga doskonałości. Czasem walczymy tylko z tym co mamy w głowie, Han. To twoje własne demony każą ci tak myśleć.

Jisung westchnął, czując jak pierwsze łzy napływają mu do oczu.

- Minho.. ja..~

- Posłuchaj mnie.- przerwał mu starszy przyjaciel.- Jeśli nie dasz rady, po prostu wyjdź. Zadzwoń do mnie. Nie musisz przechodzić przez to sam.

Porcelain Souls『minsung 』Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz