Wieczór na lodowisku był pomysłem Minho, który od samego początku nie dawał Hanowi zbyt wielu szans na odmowę. „Będzie fajnie, zobaczysz" - powiedział z uśmiechem, zanim jeszcze Han zdążył się porządnie sprzeciwić.
Teraz, stojąc na brzegu lodowiska, Han ściskał krawędź bandy tak mocno, że białe kostki wyróżniały się na tle jego własnych, delikatnie drżących dłoni.
- To nie jest dobry pomysł...- mruknął, spoglądając na taflę lodu, gdzie dzieci i dorośli poruszali się z gracją, o jakiej Han mógł tylko pomarzyć.
Minho stanął obok niego, nachylając się lekko, by ich spojrzenia się spotkały.
- Dasz radę. Zaczniemy powoli. Jestem tutaj, złapię cię.- Jego głos był spokojny, niemal kojący, ale w oczach widać było nutę wyzwania.
Han westchnął i powoli postawił pierwszą łyżwę na lodzie. To był błąd. Gdy tylko jego stopa dotknęła śliskiej powierzchni, stracił równowagę, a Minho musiał złapać go za ramię, by nie wylądował na ziemi.
- Mówiłem, że to zły pomysł.- powiedział, patrząc wszędzie, tylko nie na Minho.
- To dopiero początek. Chodź, trzymaj się mnie. - Minho wyciągnął dłoń. młodszy zawahał się przez moment, ale w końcu uchwycił się jego przedramienia.
- Teraz stawiaj kroki, jakbyś szedł. Powoli, bez pośpiechu.- Lee mówił spokojnie, trzymał Jisunga stabilnie, pozwalając mu odnaleźć własne tempo. Han z trudem przenosił ciężar z jednej nogi na drugą, ale każdy jego ruch wydawał się być osiągnięciem na miarę wygranej wojny. Po kilku minutach Minho poszerzył uśmiech.
- Ledwo stoję..- Han rzucił z nutą goryczy, ale również lekko się uśmiechnął, nawet jeśli jego policzki były zaróżowione ze wstydu.
- To i tak lepiej niż przed chwilą. Następny krok to jechanie samemu.- powiedział.
- Nie ma mowy!- Han spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami. Minho zaśmiał się cicho, wyciągając dłoń, by znów go przytrzymać.
- Spokojnie, nie dzisiaj. Jeszcze cię nie zostawię.
Tym razem Han pozwolił sobie na uśmiech, bardziej szczery niż poprzednio. Mimo początkowych oporów, powoli zaczął się oswajać z lodem - i z faktem, że nie wszystko musiało od razu się udać.
Minho prowadził go dalej, każdy krok Jisung stawiał coraz pewniej, choć wciąż nie był w stanie poruszać się z gracją, którą widział u innych. Ale po chwili zaczęło mu to sprawiać mniej trudności, jakby lodowisko przestało być tak wrogiem, a Minho stał się stabilnym punktem odniesienia, który pozwalał mu się czuć bezpiecznie.
- Nie jest tak źle, prawda?- Minho rzucił, patrząc na niego z uśmiechem, ale Han zauważył, że w jego oczach było coś więcej - coś, co przypominało troskę, a może i dumę.
- Nie... nie jest aż tak źle.- Han przyznał, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu, choć nadal czuł, że jego serce bije szybciej niż zwykle.
- Czujesz się już pewniej?- Minho przesunął rękę w stronę jego pleców, by go wesprzeć, a Han poczuł ciepło jego dłoni na swojej kurtce, co wydało mu się dziwnie pocieszające.
- Trochę..- Han unikał jego wzroku, nie chcąc pokazać, że poczuł się dobrze, że wcale nie było to takie okropne, jak myślał. Po chwili dodał.- Ale wciąż nie wiem, czy dam radę sam.
- Nie musisz od razu. Z czasem się nauczysz.- Minho puścił go na chwilę, by zrobić krok w bok, a Han zaczął balansować na lodzie, czując, jak w jego ciele pojawia się dziwne uczucie lekkości. Minho popatrzył na niego z boku, czekając.

CZYTASZ
Porcelain Souls『minsung 』
FanfictionHan to młody chłopak o delikatnej duszy artysty, który widzi świat w melancholijnych odcieniach szarości. Jego ciało stało się dla niego więzieniem, w którym obsesyjnie walczy z głodem, pragnąc kontrolować to, co w jego życiu wydaje się chaotyczne...