Rozdział 4: Złamane Skrzydło†

33 11 3
                                    

Minho stał przy oknie, wpatrując się w przejeżdżające za nim auta. Jego myśli  były mętne, pełne niepokoju. Czuł się coraz bardziej bezradny w obliczu Hana.
- Han Jisung, co się z tobą dzieje?- powiedział sam do siebie, pod nosem. Lee nie mógł pozbyć się tego pytania, które ciągle krążyło mu po głowie, nie dając spokoju. 

Poczuł chłodny powiew wiatru, gdy opuścił budynek studia. Wyszedł dziś dosyć późno jak zwykle. Zastanawiał się czy jechać autobusem do domu, ale ostatecznie postanowił się przejść. To nie tak, że nie miał prawa jazdy. Ale nie miał teraz czasu zajmować się kupnem samochodu. Kiedy przeszedł kilka przecznic zauważył znajomą sylwetkę, idącą ulicą w kapturze. 

- Jisung?- Lee zawołał niepewnie, zastanawiając się czy to napewno jego przyjaciel. Han zatrzymał się i obrócił. Światło latarni oświetliło jego twarz - bladą i zmęczoną. Przez chwilę wyglądał jakby się wahał, a potem uśmiechnął się lekko.

- MInho? Co ty tu robisz o tej porze?- Powiedział cicho niższy. 

- Właśnie skończyłem trening. A ty?- Minho podszedł bliżej, marszcząc brwi, a Ji wzruszył ramionami. 

- Chciałem się przejść.- Odpowiedział młodszy. Wyższy spojrzał na niego badawczo i zaproponował.

- Idziemy razem?- zapytał uśmiechając się ciepło. Han uniósł brwi, jakby pytanie go zaskoczyło.

- Dlaczego nie.- Ruszyli obok siebie w milczeniu, mijając kolejne latarnie i drzewa. Minho celowo zostawił przestrzeń Hanowi, nie odzywając się. Po kilku minutach to Jisung pierwszy przerwał ciszę.

- Jak chodzę to łatwiej jest mi uciec od tego, co mam w głowie. Lee spojrzał na niego kątem oka, ale nic nie powiedział. Wiedział, że to dopiero początek rozmowy, na którą młodszy zbierał się już od dawna.  Nie przerywał mu, pozwalając chłopakowi mówić we własnym tempie. 

- Mam wrażenie, że to co robię, nie ma sensu.- zaczął cicho, niemal szeptem.- Te szkice, obrazy. To wszystko tylko sposób na zapełnienie pustki. Ale ona i tak zawsze wraca. Kiedy rysuję mam kontrolę. Mogę decydować, jak coś wygląda, jakie ma być. Ale w życiu.. wszystko jest tak nieprzewidywalne jak.. jedzienie.

- Co masz na myśli?- Po chwili zdecydował się zapytać, ostrożnie i zmarszczył brwi. To ostatnie słowo wydawało mu się dziwne.
H

an spojrzał na niego przelotnie, jakby zastanawiał się, czy odpowiedzieć.  W końcu jednak przemówił, głos miał spokojny, niemal odrętwiały

- To dziwne, ale jedzenie zawsze było dla mnie jak wyzwanie.- Uśmiechnął się krzywo.- Czasem myślę, że gdyby ktoś mnie o to spytał, nawet nie umiałbym powiedzieć, co jest normalne.

Minho poczuł jak coś w jego piersi zaciska się boleśnie. Wiedział, że Jisung mówi, o czymś więcej, że każde z tych słów niesie w sobie historię, której nie znał.
- Ale rysowanie pomaga?- powiedział starając się, aby nie zabrzmieć nachalnie. 
Han wzruszył ramionami, jego spojrzenie powędrowało na ciemne niebo.
- Pomaga zapomnieć, na chwilę. Ale potem wraca.

Zapadła cisza między nimi. Słychać było jedynie cichy szum zimnego wiatru. Lee podszedł bliżej, ale tak, aby go nie dotknąć.- To może..- zaczął powoli.- zamiast uciekać, spróbujesz coś złapać? Jakąś myśl, moment. Wiem, że to brzmi banalnie, ale czasem to, czego się boimy, jest trochę mniejsze niż się nam wydaje.

Han spojrzał na niego, zaskoczony odpowiedzią. Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu, niewielki, ale prawdziwy.
- Ty masz odpowiedź na wszystko?- zapytał, unosząc brwi. Minho uśmiechnął się lekko.
- Nie zawsze. Ale na ciebie zawsze warto szukać odpowiedzi.

Jisung spuścił wzrok, ukrywając lekki rumieniec, który pojawił się na jego twarzy. Ruszyli dalej, krok za krokiem, a chodź milczeli, coś między nimi zdawało się łagodnieć, otwierać.

Porcelain Souls『minsung 』Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz