ROZDZIAŁ 10 - Porażka

179 28 4
                                    

Cześć, kolejne kilka rozdziałów jest bardzo krótkich, wiec zaczynam wrzucanie ich już dzisiaj. Radzę naszykować chusteczki, bo są trudne. 

Co złego to nie ja.

M.

###

Hound obudził się, zanim włączył się alarm.

Keely poruszyła się w jego ramionach i podniosła głowę.

- Kurwa – mruknęła.

Zsunął rękę z jej talii, mrucząc w odpowiedzi – Lepiej spadaj.

Było ciemno, ale wciąż widział cień jej głowy odwracający się w jego stronę.

- Shep, skarbie...

- Masz robotę, muszę jeszcze trochę pospać, zanim zajmę się Jean, a potem mam jakieś gówno do zrobienia dla Klubu.

I cholernie miał.

Nadszedł czas, żeby wbił zęby w czyjeś gardła i by zrobił to, mając nadzieję, że był kuloodporny.

- Myślę, że coś się stało wczoraj wieczorem – powiedziała cicho.

Myślała?

- Keely, musisz się ruszyć – przypomniał jej.

- Powiedziałeś, że porozmawiamy rano – przypomniała mu - Jest rano.

- I rozmawiamy, ale nie mamy dużo czasu, bo, jak powiedziałem, ty masz robotę, a ja mam gówno do zrobienia.

- Hound...

- Kobieto, rusz tyłek. Porozmawiamy dziś wieczorem.

Przyglądała mu się w ciemności, zanim zapytała - Jesteś pewien?

- Pewnie, że jestem pewien.

I był pewien.

Tego wieczoru na pewno będą rozmawiać.

Wciąż go obserwowała, ale on tego nie przyjął. Przetoczył się na drugą stronę i zapalił światło.

Wtedy to on wstał z łóżka, mrucząc - Zanim tam wejdziesz, pójdę się wysikać.

Zrobił to, a ona weszła w bieliźnie, kiedy mył ręce.

Jej oczy były nieruchome, ale wpatrywały się w niego w lustrze.

Nie dotknął jej, gdy wychodził.

Nie wiedział potem, co miał robić.

Położyć się do łóżka, co oznaczało obserwowanie, jak się ubierała i szykowała do wyjścia z jego mieszkania, nie wiedząc, że to ostatni raz, a on czułby pustkę w duszy, ponieważ wiedział.

Albo położyć się do łóżka i odwrócić się do niej plecami jak obrażony dzieciak.

Było to niekomfortowe i czuł się jak pieprzony idiota we własnym, cholernym domu.

Powinien był wykopać jej tyłek poprzedniego wieczoru.

Ostatecznie Hound nie zrobił nic z tego.

Podciągnął dżinsy na tyłek bez majtek i przeszedł korytarzem do kuchni.

Nie miał ekspresu do kawy, za co Keely mu dawała gówno i powiedziała mu w zeszły weekend, że będzie to jej kolejny nabytek, ale on go nie potrzebował. Jeśli chciał kawy, szedł odwiedzić Jean.

Więc również nie miał powodu, żeby być w kuchni.

Nadal tam sterczał, opierając dłoń o blat baru naprzeciwko salonu i marszcząc brwi na meble, które dla niego wybrała, zastanawiając się, czy zmieszczą się przez okna, żeby mógł je po prostu wypchnąć.

Dziki jak wiatrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz