Cześć, kolejne kilka rozdziałów jest bardzo krótkich, wiec zaczynam wrzucanie ich już dzisiaj. Radzę naszykować chusteczki, bo są trudne.
Co złego to nie ja.
M.
###
Hound obudził się, zanim włączył się alarm.
Keely poruszyła się w jego ramionach i podniosła głowę.
- Kurwa – mruknęła.
Zsunął rękę z jej talii, mrucząc w odpowiedzi – Lepiej spadaj.
Było ciemno, ale wciąż widział cień jej głowy odwracający się w jego stronę.
- Shep, skarbie...
- Masz robotę, muszę jeszcze trochę pospać, zanim zajmę się Jean, a potem mam jakieś gówno do zrobienia dla Klubu.
I cholernie miał.
Nadszedł czas, żeby wbił zęby w czyjeś gardła i by zrobił to, mając nadzieję, że był kuloodporny.
- Myślę, że coś się stało wczoraj wieczorem – powiedziała cicho.
Myślała?
- Keely, musisz się ruszyć – przypomniał jej.
- Powiedziałeś, że porozmawiamy rano – przypomniała mu - Jest rano.
- I rozmawiamy, ale nie mamy dużo czasu, bo, jak powiedziałem, ty masz robotę, a ja mam gówno do zrobienia.
- Hound...
- Kobieto, rusz tyłek. Porozmawiamy dziś wieczorem.
Przyglądała mu się w ciemności, zanim zapytała - Jesteś pewien?
- Pewnie, że jestem pewien.
I był pewien.
Tego wieczoru na pewno będą rozmawiać.
Wciąż go obserwowała, ale on tego nie przyjął. Przetoczył się na drugą stronę i zapalił światło.
Wtedy to on wstał z łóżka, mrucząc - Zanim tam wejdziesz, pójdę się wysikać.
Zrobił to, a ona weszła w bieliźnie, kiedy mył ręce.
Jej oczy były nieruchome, ale wpatrywały się w niego w lustrze.
Nie dotknął jej, gdy wychodził.
Nie wiedział potem, co miał robić.
Położyć się do łóżka, co oznaczało obserwowanie, jak się ubierała i szykowała do wyjścia z jego mieszkania, nie wiedząc, że to ostatni raz, a on czułby pustkę w duszy, ponieważ wiedział.
Albo położyć się do łóżka i odwrócić się do niej plecami jak obrażony dzieciak.
Było to niekomfortowe i czuł się jak pieprzony idiota we własnym, cholernym domu.
Powinien był wykopać jej tyłek poprzedniego wieczoru.
Ostatecznie Hound nie zrobił nic z tego.
Podciągnął dżinsy na tyłek bez majtek i przeszedł korytarzem do kuchni.
Nie miał ekspresu do kawy, za co Keely mu dawała gówno i powiedziała mu w zeszły weekend, że będzie to jej kolejny nabytek, ale on go nie potrzebował. Jeśli chciał kawy, szedł odwiedzić Jean.
Więc również nie miał powodu, żeby być w kuchni.
Nadal tam sterczał, opierając dłoń o blat baru naprzeciwko salonu i marszcząc brwi na meble, które dla niego wybrała, zastanawiając się, czy zmieszczą się przez okna, żeby mógł je po prostu wypchnąć.

CZYTASZ
Dziki jak wiatr
Любовные романыWild Like a Wind - pl.; tłumaczenie własne; seria Chaos cz. 6.