Keely
Obecnie...
Stałam przed drzwiami Hound'a i ponownie sprawdzałam swój telefon.
Trzy wiadomości ode mnie.
Już jadę.
Na dół, Słonko.
Jestem. Wszystko okej?
Na żadną nie odpowiedział.
Poszłam na górę, wiedząc, że będzie o to na mnie wkurzony, i zapukałam do jego drzwi.
W środku nie było ani dźwięku. Żadnego ruchu.
Podeszłam do drzwi Jean, zapukałam i usłyszałam to samo.
Nie napawało mnie to dobrym samopoczuciem, bo jego motocykl był na zewnątrz, podobnie jak jego pickup, a w tej chwili mógł nie być u siebie, ale byłby u Jean.
Pomyślałam o wysłaniu wiadomości do Boza, dowiedzeniu się, czy z jakiegoś strasznego powodu Hound nie potrzebował jego samochodu dla Jean, a przez to, że byłam w pracy, nie przeszkadzał mi.
Albo dlatego, że cokolwiek się z nim wydarzyło wczoraj w nocy, między nami nie układało się najlepiej.
Nie byłam idiotką. Wiedziałam, że zareagował na to, że dotykałam imię Blacka na jego ciele.
Ale nie dał mi szansy, żebym dokończyła to, co robiłam.
Nie dał mi potem szansy na wyjaśnienia.
I zrobił się tak cholernie zimny i odległy, że spanikowałam, zamarłam, nie naciskałam.
Ale nie stracił rozumu, nie wyrzucił mnie z łóżka, nie nakrzyczał na mnie.
Przytulił mnie mocno. Pozwolił mi spleść moje palce ze swoimi.
Mógł być odległy i dziwny tego ranka, ale pocałował mnie przy moim samochodzie i jak zwykle patrzył, jak odjeżdżam.
Więc powiedziałam sobie, że wszystko będzie dobrze. Powiedziałam sobie, że może zrozumiał, co robiłam z jego tatuażami. Powiedziałam sobie, że może on też tam zmierzał. Gdzie go prowadziłam. Gdzie potrzebowałam, żeby stanął do walki z bractwem, żebym mogła go mieć, on mógł mieć mnie, moglibyśmy mieć Chaos i wszystko byłoby takie, jakie powinno być.
Odsuwał się. Wiedziałam, że czuł, że zdradza Blacka. Wiedziałam, że czuł to głęboko w sobie. Wiedziałam, że myślał o tym, że jego bracia stracą rozumy, jeśli dowiedzą się, co się dzieje, czego oboje chcemy, jak daleko to zaszło i jak szybko, i czym, na końcu, musiało się to stać.
Hound i Keely.
To było to, co musiało się stać.
Koniec Blacka i Keely był lata temu.
Więc przedtem musieliśmy być solidni. Musieliśmy być jednością. Musieliśmy być drużyną.
I to właśnie postanowiłam zrobić.
Nie ułatwiał mi tego. Ale byłam na to gotowa i zamierzałam zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby to doprowadzić do końca.
W przeciwieństwie do Hound'a nie martwiłam się o moich chłopców. Dutch, jak wiedziałam, pamiętał swojego tatę i tęsknił za nim, nawet jeśli stracił go młodo.
Mimo to, jedynym ojcem, jakiego kiedykolwiek naprawdę miał, był Hound. On to czuł. On by zrozumiał. I gdybym miała zgadywać, to obstawiałabym, że nie tylko nie byłby zszokowany, że Hound i ja byliśmy razem, ale byłby też cholernie szczęśliwy.
